Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Gryfic postawił lampy, które świeciły na cudzy koszt

Agnieszka Grabarska
- Machnęlibyśmy ręką na to, że prąd był czerpany z transformatora naszego zakładu. Ale nie możemy się zgodzić z faktem, że oskarża się nas o celowe wprowadzanie w błąd monterów. Jaki mielibyśmy w tym cel? - pyta Zbigniew Olechnowicz, kierownik gospodarstwa nasiennego.
- Machnęlibyśmy ręką na to, że prąd był czerpany z transformatora naszego zakładu. Ale nie możemy się zgodzić z faktem, że oskarża się nas o celowe wprowadzanie w błąd monterów. Jaki mielibyśmy w tym cel? - pyta Zbigniew Olechnowicz, kierownik gospodarstwa nasiennego. Agnieszka Grabarska
Tylko miesiąc działały latarnie, które po latach starań w magistracie, wywalczyła sołtys Prusinowa. Zgasły, kiedy okazało się, że za prąd, który czerpią z pobliskiego transformatora, będzie musiała płacić miejscowa centrala nasienna.

Kiedy sprawa wyszła na jaw, władze od nowa wszczęły procedury związane z przyłączeniem lamp. One same zaś zyskały miano najsłynniejszych w gminie.

Prezent dla wioski

Chodzi o uliczne oświetlenie w okolicach centrali nasiennej w Prusinowie.

- Walczyłam o nie od 2007 r. - mówi Maria Szafrańska, sołtys Prusinowa. - Na sesji, w listopadzie ubiegłego roku, burmistrz obiecał, że oświetlenie pojawi się przed świętami. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy pod koniec roku okazało się, że ulica faktycznie jest oświetlona. I to nie jedną a trzema lampami.

Radość mieszkańców była tym większa, że od kilku lat, na wjeździe do miejscowości panowały egipskie ciemności.

- Bardzo ucieszyliśmy się z tego prezentu, bo zdarzało się, że czasem jechało się tędy po omacku i niejeden kierowca zaczepił o murek - wspominają mieszkańcy.

Pstrykał i wykrył

Radość w Prusinowie trwała jednak krótko. Po miesiącu latarnie zgasły. Wcześniej jednak, pracownik centrali nasiennej zauważył, że kiedy na terenie gospodarstwa zapala światło, zapalają się też trzy uliczne latarnie. Wezwany elektryk stwierdził, że lampy są podłączone do linii elektrycznej gospodarstwa. Było więc jasne, że za zużycie latarnianej energii zapłaci centrala nasienna.

W tej sytuacji pani sołtys interweniowała w urzędzie. W odpowiedzi gmina, która jest odpowiedzialna za oświetlenie ulic, nakazała lampy odłączyć. Jednocześnie uruchomiła nowe procedury przyłączeniowe.

- Podpisaliśmy z Eneą umowę na montaż, przy stacji transformatorowej, oddzielnej szafy oraz wykonanie osobnego przyłącza do tych latarni - tłumaczy Krzysztof Kałęcki z gryfickiego magistratu. - Uiściliśmy też opłatę przyłączeniową. Teraz musimy grzecznie czekać aż dostawca wyłoni w przetargu wykonawcę.

Ubolewania i żale

W potrzasku znalazł się za to wykonawca, który z urzędem gminy podpisał umowę na montaż nowych żarówek na latarniach. Firma uważa, że została wprowadzona w błąd. Jako winowajcę wskazuje pracowników gospodarstwa nasiennego, od których miała czerpać informacje na temat miejscowego zasilania. W piśmie do magistratu i gospodarstwa nasiennego, wykonawca wyraża ubolewanie, że zbyt późno został powiadomiony o fakcie, że lampy świecą się na koszt gospodarstwa.

Mieszkańcy mają żal o całe zamieszanie. Uważają, że z powodu braku porozumienia pomiędzy instytucjami, są podwójnie poszkodowani.

- Najpierw przez lata mieliśmy tu ciemnicę - mówią. - A jak już doczekaliśmy się tych lamp, to po miesiącu je wyłączyli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński