Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budynek byłej restauracji szpeci centrum Płotów

Agnieszka Grabarska
– Nawet nauczyciele w szkole przestrzegają uczniów, żeby nie wchodzili do tego budynku. Pełno tu szkieł i brudu – ostrzega Judyta Kość z Płotów.
– Nawet nauczyciele w szkole przestrzegają uczniów, żeby nie wchodzili do tego budynku. Pełno tu szkieł i brudu – ostrzega Judyta Kość z Płotów.
Powybijane szyby, odrapane tynki i szpetne graffiti - tak obecnie wygląda budynek po byłej restauracji w centrum miasta.

Obiekt, choć posiada właściciela, nie może doczekać się gruntownego remontu. Pomiędzy urzędnikami a właścicielem od lat trwa bowiem spór co do szczegółów zagospodarowania budynku.

Miał być sklep

Obiekt, który w czasach świetności był własnością Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska", od 2002 roku jest w rękach restauratora z Łobza. Jednak do dziś nie rozpoczął w nim żadnej działalności. Tadeusz Szuba za tę sytuację obarcza burmistrza Płotów. Twierdzi, że od siedmiu lat nie może doczekać się decyzji o warunkach zabudowy na działalność, którą chciałby w tym miejscu prowadzić.

Według jego planów, 400 metrów kwadratowych budynku, miałoby być zaadaptowane na sklep. Zapewnia, że nie byłby to sklep wielkopowierzchniowy, bo na taki jego budynek jest za mały.

- Burmistrz blokuje mi tę inwestycję - mówi właściciel. - Nie wydał zgody, bo jego rodzina i kilku radnych mają własne sklepy i boją się konkurencji.

Dlatego w ubiegłym roku, wezwał radę gminy do usunięcia nieprawidłowości w uchwale z 2006 roku, która dotyczy planu zagospodarowania przestrzennego dla części miasta, w której stoi jego budynek. Obecnie sprawą zajmuje się Naczelny Sąd Administracyjny.

- Nie chcę sprzedawać tego budynku - zapewnia. - Prowadzenie działalności, którą zaplanowałem, umożliwiłoby mi pozwolenie na prowadzenie nieuciążliwych usług komercyjnych.

Urząd szukał inwestora

Zastępca burmistrza Płotów uważa, że urząd i tak zrobił wiele, aby ułatwić przedsiębiorcy prowadzenie działalności.

- Widząc w jakim stanie jest budynek, sami próbowaliśmy kontaktować tego pana z potencjalnymi inwestorami - mówi Sławomir Nowak. - Jednak cena jaką sobie życzył za sprzedaż budynku była zbyt wysoka.

Przypomina także o tym, że gmina obniżyła właścicielowi podatki, po tym jak odwołał się on do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

- Organ przychylił się do jego prośby na podstawie ekspertyzy stwierdzającej, że zły stan budynku nie pozwala prowadzić w nim działalności gospodarczej - usłyszałam w magistracie.

Po wynikach ekspertyzy, którą zlecił właściciel, gmina skierowała sprawę do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.

- Sprawa jest na etapie egzekucji grzywny - poinformował Janusz Zaryczański, kierownik PINB w Gryficach. - Nałożyłem ją za brak zabezpieczenia obiektu i fatalny wygląd.

Wstyd i strach

Jednak urzędnicze pisma i prawne przepychanki nie rozwiązały problemu. Opuszczony budynek z roku na rok robi co raz bardziej przygnębiające wrażenie.

- Kiedyś był tu słynący z doskonalej kuchni bar - zapewnia mieszkającą obok Cecylia Cebryńska. - Organizowane były wesela i zabawy. Teraz aż wstyd patrzeć co z tego zostało.

Dosadniej sprawę traktuje Władysław Jarosz. Mężczyzna uważa, że jeśli gmina i właściciel szybko nie zażegnają sporu, w miejscu tym może dojść do kolejnego nieszczęścia.

- To miejsce upodobali sobie miejscowi pijaczkowie. Już chyba wszyscy zapomnieli, że kilka lat temu wewnątrz budynku doszło do tragedii. Żywcem spalił się bezdomny, który zasnął przy rozpalonym ognisku - przypomina wieloletni mieszkaniec Płotów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński