Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budujmy stadion

stez, 2 lutego 2006 r.
Wiosenny pojedynek polskiej kadry z Kolumbią (wtorek, 30 maja) może być jednym z ostatnich rozegranych na stadionie przy ul. Twardowskiego. Na kolejny mecz reprezentacji Polski, kibice w naszym mieście mogą czekać kilka lat. Dlaczego? Nie mamy obiektu, który spełnia międzynarodowe standardy.

Szczecińscy kibice każdorazowo udowadniają, że zapotrzebowanie na futbol w Szczecinie jest duże. Choć ostatnie mecze z Grecją, czy Albanią były nudne i słabe - ze sportowego punktu widzenia, to trybuny były zapełnione po brzegi.

Dość kiczowato

Za każdym razem jest tak samo. Przy okazji meczów reprezentacji na Twardowskiego powstają prowizorki. Drewniane trybuny prasowe, stojaki na kamery telewizyjne, pseudo-dach nad sektorem VIP-ów.

Wygląda to, co by nie powiedzieć, dość kiczowato. Na kolejnym meczu ligowym już niczego z tych rzeczy nie ma. Brak funduszy na gruntowny remont obiektu można tłumaczyć jedynie tym, że władze miejskie na poważnie zaangażują się w projekt powstania nowego stadionu. Czekamy na jak najszybsze rozpoczęcie budowy.

Pogoń lepsza od reprezentacji?

Przestarzały obiekt to właściwie jedyna przyczyna, dla której reprezentacja piłkarska omija nasze miasto. Mecze w ramach eliminacji mistrzostw świata, czy Europy, nie mogą odbywać się w Szczecinie.

Powód? Stadion Pogoni nie spełnia norm. A po meczach z Albanią (1:0), czy Grecją (też 1:0), trudno nie oprzeć się wrażeniu, że prawdziwe emocje mogą wzbudzić jedynie mecze o punkty. Wygrane po 1:0 nad przeciętnymi rywalami cieszyły, ale nie zachwycały. Kibice lekko zażenowani opuszczali trybuny, a tu i ówdzie dawało się słyszeć opinie, że nawet najgorszą kopaninę w wykonaniu piłkarzy Pogoni ogląda się z większą przyjemnością niż towarzyski mecz reprezentacji. Bo portowcy grają o ligowe punkty, a biało-czerwoni nie.

Gole farfocle

Gole, które padają w Szczecinie nie są zwyczajne. Przed czteroma laty w pojedynku z Belgią kibicom utkwiła w pamięci 6 minuta, kiedy po fatalnym błędzie golkipera gości Żurawski zdobył prowadzenie dla Polski. Dwa lata później w spotkaniu z Grecją jedyny gol padł w podobnych okolicznościach, na dodatek po strzale samobójczym.

- Piłkarska katastrofa - mówią do dzisiaj świadkowie zdarzenia. I nie ma w tym cienia przesady.

W maju 2005 roku gol z Albanią padł w 32 sekundzie. Potem można było spakować walizki i wracać do domu, bo z boiska wiało nudą. Ciekawe tylko, czym nas uraczą w majowy wtorek futboliści z Kolumbii?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński