Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brutalne pobicie w Grzędzicach. Mieli kije i rurki. Poszkodowani żądają 130 tys. zł

Emilia Chanczewska
Szef firmy z Grzędzic i jeden z jego pracowników pokazali urazy, jakich doznali, gdy upomnieli się o swój dług.
Szef firmy z Grzędzic i jeden z jego pracowników pokazali urazy, jakich doznali, gdy upomnieli się o swój dług. Emilia Chanczewska
W sumie 130 tysięcy złotych zadośćuczynienia i surowej kary pozbawienia wolności bez zawieszenia dla oskarżonego chcą pobici w Grzędzicach.

Przed stargardzkim sądem toczy się sprawa, w której o kierowanie pobiciem z użyciem niebezpiecznych przedmiotów oskarżony jest młody szczecinianin, Rafał Ł.

Dotyczy sytuacji z początku lipca minionego roku. Rafał Ł., syn szefa firmy ze Szczecina, zalegającej ok. 9 tys. zł firmie z Grzędzic, pod pretekstem oddania długu przyjechał do Grzędzic z grupą uzbrojonych w kije bejsbolowe i metalowe rurki mężczyzn. Ciężko pobili szefa firmy budowlanej z Grzędzic i jego dwóch pracowników. Zeznania przed sądem złożyli poszkodowani.

- Do mnie podbiegli na końcu, dostałem bejsbolem w twarz, pałką po plecach, kopali mnie - opowiadał jeden z pracowników, 32-latek spod Stargardu. - Miałem obite plecy, straciłem przedniego zęba. Od oskarżonego dobrowolnie dostałem 5 tys. zł zadośćuczynienia i już nie roszczę pretensji.

47-letni szef firmy z Grzędzic do dziś odczuwa skutki napaści. Szumy w uszach i głowie utrudniają mu pracę na wysokości. Na wydatki związane z leczeniem i jako zadośćuczynienie żąda od oskarżonego 50 tys. zł. Chce też dla niego maksymalnej przewidzianej bezwzględnej kary, czyli 8 lat więzienia.

- Oni przyjechali nas zabić - twierdzi poszkodowany, który w procesie ma status oskarżyciela posiłkowego. - Żyjemy dzięki sąsiadowi, który wyszedł i powiedział, że już jedzie policja. Inaczej by nie ustąpili. Rafał Ł. wskazał im, kogo mają skatować. Dostałem cios w głowę i obudziłem się w karetce. Miałem wstrząśnienie mózgu i problemy ze słuchem.

Po nagłośnieniu sprawy w Głosie Szczecińskim, następnie w Kronice, ojciec oskarżonego nas nachodził i prosił o dogadanie się. Rafał Ł. powiedział, że dobrze że do nich dzwoniłem, bo myślał, że nie żyję. Mówił mi też, że na mojej głowie była rozbita butelka.

Oskarżony miał mu też powiedzieć, że jest zaskoczony, że policja nie zatrzymała sprawców pobicia, którzy przed wyjazdem do Grzędzic zebrali się na monitorowanej stacji paliw. Jak ustalili pobici, na jednym z trzech aut, które przyjechało wtedy do Grzędzic, była reklama znanego szczecińskiego klubu MMA.

- Zaczęli mnie bić po nogach, dostałem bejsbolem w prawe oko, teleskopową rurką pod lewe, także ciosy po głowie, w bark - zeznawał trzeci z pokrzywdzonych, 33- letni pracownik firmy w Grzędzicach. - Miałem rozciętą twarz, z tyłu głowę, pęknięty oczodół z przesunięciem kości. Rafał Ł. mówił mi potem, że był zdziwiony, że nie padłem. Czeka mnie operacja na oko i na kolano. Chcę 80 tys. zł zadośćuczynienia.
Rafał Ł. powinien dostać karę więzienia. Wskazał, żeby oni mnie pobili, a potem tłumaczył, że stracił nad nimi kontrolę, że byli jak lew, który się zerwał ze smyczy. Widział, że mnie biją, ale nie reagował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński