Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bruksela, moje miejsca magiczne [rozmowa]

Ewa Czarnowska-Woźniak
Grzegorz Olkowski
Trzynaste piętro budynku Altieri Spinelli, centralnego gmachu siedziby Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Tu swoją „kwaterę główną” ma europoseł Janusz Zemke, przedstawiciel regionu w PE. Stąd oprowadza nas po mieście, które zna od podszewki i które bardzo lubi. I do którego zaprosił już kilka tysięcy mieszkańców Kujawsko-Pomorskiego. Za chwilę dołączą do nich nasi Czytelnicy.

Moja Bruksela to...
... to jednak dość typowo, Grand-Place (po niderlandzku Grote Markt), brukselski Wielki Rynek. Miejsce bajeczne, magiczne, którego historia sięga tysiąca lat. Podziwiam gotycki ratusz i okalające go przepiękne kamienice. Ostatni pocisk spadł tu w 1695 roku, z rozkazu Ludwika XIV. Zaledwie w ciągu trzech lat budynki zostały odbudowane przez potężne, zamożne gildie kupieckie, w niezwykle efektowny sposób. I tak, w niezmienionym kształcie, cieszą oczy do dziś. Ostały się, na przekór wszelkim dziejowym zawieruchom. I kiedy tak stoi się pośrodku Grand Place, na średniowiecznym bruku, wśród siedemnastowiecznych kamienic, doświadcza się niezwykłych wrażeń. W 1998 roku plac wraz z zabudową został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Jaka jest najbardziej przereklamowana atrakcja Brukseli?
Niewątpliwie Manneken pis, siusiający chłopiec. Nie do końca wiadomo, jaka jest jego historia. Ta zaledwie 46-centymetrowa figurka rozczarowuje zwykle turystów, kiedy do niej dotrą. Rozwija się wokół niej różne legendy, przebiera ją czasem w stroje narodowe, ale wydaje się, że sława tego chłopca podyktowana jest wyłącznie względami marketingowymi, napędzającymi handel gadżetami.

Co jest w stolicy Belgii i Unii Europejskiej turystycznie niedocenione?
Zbiory secesyjne miasta. W podziemiach Królewskich Muzeów Sztuk Pięknych przechowywane są - na pięciu podziemnych poziomach! - rewelacyjne, światowej klasy zbiory z przełomu XIX i XX wieku. Znaleźć tam można ekspozycje oryginalnych secesyjnych mebli, rzeźb, przedmiotów codziennego użytku. To może być kolekcja szczególnie bliska bydgosz-czanom, z racji wpływów tego kierunku na architekturę miasta. A zatem, jeśli kojarzymy królewskie muzea w Brukseli tylko z unikalną kolekcją malarstwa flamandzkiego, warto pamiętać i o tej propozycji.

Mieszkańcy regionu, którzy do Brukseli przyjeżdżają na Pana zaproszenie, zawsze podziwiają Pana wiedzę na temat sztuki.
Lubię chodzić do muzeów i lubię być przewodnikiem po nich. Mam też swoich faworytów. Na pierwszym miejscu wspomniane Królewskie Muzea Sztuk Pięknych i eksponowana w nich sztuka flamandzka. Zobaczymy tu prace wszystkich Brueglów, ze słynnym „Upadkiem Ikara” Petera Bruegla Starszego. Na 50 metrach muzealnej ekspozycji mamy „żywy” podręcznik historii sztuki, bo widzimy, jak inaczej następujące po sobie pokolenia malowały to samo. Znajdziemy tu też ponad 20 prac Rubensa, trzy Boscha, Rembrandta...

Z racji Pana zainteresowań wojskowych Bruksela kryje też inne atrakcyjne zbiory...
Niedaleko instytucji unijnych, w tak zwanym Łuku Triumfalnym, leżącym w rozległym parku, mieszczą się Królewskie Muzeum Sił Zbrojnych i Historii Militarnej oraz Muzeum Motoryzacji. W muzeum wojskowym, oprócz nieprawdopodobnych zbiorów napoleońskich - umundurowania i broni - znajdziemy historię I i II wojny światowej, ukazanych w nieco inny, oryginalny sposób. Poznamy mapy i plany głównych walk, dowiemy się, jak żyli w tamtych czasach ludzie, czym bawiły się wtedy dzieci, jaki był los zwierząt. To niecodzienny sposób pokazania czasu wojny, nie czysto militarny, nie martyrologiczny. Imponująca jest też kolekcja samochodowa, w drugiej części Łuku. Nigdzie na świecie nie widziałem tylu oryginalnych egzemplarzy kultowych aut. Zwiedzałem podobne muzea w Japonii czy USA, a jednak to brukselskie robi największe wrażenie. Przez ponad sto lat światowi producenci, znając zamiłowanie belgijskich królów do motoryzacji, ofiarowywali im swoje produkty. Stąd dziś licząca kilkaset sztuk ekspozycja.

W południowej części miasta dominują instytucje europejskie, imponujące nowoczesnością budynki ze szkła i aluminium. Są dostępne dla turystów?
Z zewnątrz. By dostać się do środka, trzeba mieć osobę wprowadzającą, instytucje są dokładnie chronione. Nie ma dnia, bym nie dostawał prośby mailowej o takie wprowadzenie. Staram się odpowiadać pozytywnie, kiedy tylko mogę.

Zorganizował Pan, jak dotąd, staże w Parlamencie Europejskim prawie 280 studentom z naszego województwa i zaprosił do zwiedzania stolic unijnych ponad 4100 osób!
Gości, którzy tu docierają, można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to ci, którym organizuję i finansuję czterodniowe wycieczki do Brukseli i Strasburga. Laureaci różnych konkursów, na przykład wiedzy o Unii Europejskiej, osoby, które z wielkim zaangażowaniem prowadzą w moich biurach terenowych kursy języka angielskiego i informatyczne, wolontariusze różnych akcji. W tej grupie pojawią się również laureaci Państwa inicjatywy (o tym poniżej, przyp.red.). Druga grupa to goście, którzy do Brukseli przyjeżdżają jakby po drodze swoich wycieczek. Często na przykład słuchacze uniwersytetów trzeciego wieku wybierają się na wystawy kwiatowe do Holandii i proszą mnie o zorganizowanie im jednego dnia pobytu w Brukseli. Wkrótce w ten sposób spędzę dzień z 50-osobową wycieczką emerytów i kombatantów wojskowych, którzy podróżować będą szlakiem generała Maczka. Co ciekawe, do mnie, człowieka lewicy, zwracają się z podobnymi prośbami również różne grupy kościelne. W pielgrzymkowej drodze do Francji podejmowałem już z sympatią wycieczki organizowane przez siostry zakonne czy księży.

Niestety, nie można zapomnieć o zagrożeniach terrorystycznych, pod presją których ciągle żyje Bruksela.
Niestety. Pamiętamy, że Bruksela jest jednym z najbardziej zagrożonych terroryzmem miast. Jest nie tylko siedzibą instytucji unijnych, ale i europejskim centrum wojskowym. Organizatorzy zamachów byli związani z Brukselą, albo tu te akcje planowali, albo po nich tu wracali. Belgowie w ciągu roku, który minął od zamachów na lotnisku Zaventem i w metrze, zwielokrotnili siły i środki bezpieczeństwa. Wzmocnili kontrole, o ich sposobach świadczy „przygoda”, jaka spotkała jednego z uczestników moich wycieczek. Na Grand Place nagle został on... powalony na ziemię przez czterech funkcjonariuszy po cywilnemu. Okazało się, że ci przechadzający się wśród turystów ludzie wyposażeni byli w specjalne detektory materiałów wybuchowych, a nasz krajan, myśliwy, miał na odzieży ślady prochu z polowania... Jak widać, niezwykle poważnie traktuje się tu potencjalne zagrożenia. Turystów jest w Belgii pięcio-, sześciokrotnie więcej na osobę niż w Polsce. Belgowie chcą, by czuli się tu dobrze.

Zakończmy więc sympatyczniej. Belgia to europejska stolica czekolady. Na każdym kroku kuszą tu sklepy z czekoladową galanterią. Jakie są Pana ulubione praliny?
Leonidasa. Bardzo niebezpieczne, jak to mówię, „oranżadki”. Kandyzowana skórka pomarańczowa w czekoladzie. Niebezpieczne, bo uzależniające. Mógłbym je jeść bez końca.

**

Masz ochotę zwiedzić Brukselę lub Strasburg razem z europosłem Januszem Zemke lub Tadeuszem Zwiefką? Weź udział w naszym konkursie!

W ramach wyjazdu zapewniony jest przejazd, hotel, wyżywienie oraz zwiedzanie miasta z przewodnikiem.
Wygrana jest prostsza niż się wydaje.
Już w piątek, 10 marca: kup naszą gazetę i rozwiąż krzyżówkę. Wypełnij kupon u dołu krzyżówki, napisz dlaczego to Ty powinieneś pojechać na wycieczkę do Brukseli i przyślij kupon do redakcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bruksela, moje miejsca magiczne [rozmowa] - Express Bydgoski

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński