Śniadanie zarządził na 7 rano, a obiad na wpół do... 11. Przerwę między posiłkami szkoleniowiec wykorzystał na motywowanie zawodników do dobrej gry. W tym celu zabrał ich na prawie dwugodzinny spacer po okolicy.
Niestety, tuż przed meczem, piłkarzy Pogoni spotkała przykra niespodzianka. Ich autokar utknął w korku na autostradzie i zamiast dwie godziny przed, dotarli na stadion Santosu tuż przed pierwszym gwizdkiem. Do tego termometry wskazywały aż 32 stopni Celsjusza. Jak gra się w takim upale - szczególnie nieprzyzwyczajonym do tego Europejczykom - nie trzeba nikogo przekonywać.
Wczorajsi rywale żyli już niedzielnym spotkaniem ligowym z Corinthians, a poza tym w czwartek grali mecz mistrzowski. Dlatego do boju posłali głównie zawodników rezerw. Na pewno jednak dublerzy nie należeli do słabeuszy. Pierwszy kwadrans pokazał, że nie czują respektu przed Pogonią i groźnie zaatakowali.
W 15 minucie wykorzystali nieporozumienie między Borisem Peskoviciem a obroną Pogoni i piłka znalazła się w siatce portowców. Po kolejnym kwadransie było już 2:0. Tym razem Pesković nie zdążył zatrzymać strzału z 25 metrów.
Pogoń grała w nowym ustawieniu. Po raz pierwszy w barwach portowców wystąpił Mirko Poledica pozyskany, tuż przed wyjazdem, z Legii Warszawa. Serb wszedł na lewą obronę, gdzie zastąpił Grzegorza Matlaka. Ten z kolei został przesunięty do przodu. W wyjściowym składzie zabrakło miejsca dla dwóch podstawowych dotychczas piłkarzy - Krzysztofa Michalskiego i Mariusza Masternaka. Nie było też miejsca dla Claudio Milara.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?