Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bollywood Street Food

Rozmawiała: Agata Maksymiuk
Tej jesieni w stolicy Pomorza Zachodniego pojawi się restauracja na miarę największych kinowych produkcji. Poprowadzi ją Rati Agnihotri, największa gwiazda kina Bollywood i siostra Anity Agnihotri, jednej z najpiękniejszych kobiet w Indiach i właścicielki uwielbianej przez szczecinian restauracji Bombay. Wygląda na to, że Exotic Restaurants Szczecin staje się coraz większe.

Rati Agnihotri, Pani siostra, jest kultową aktorką Bollywood i chyba nie przejdzie spokojnie ulicą w Indiach, a jak jest w Polsce? - Rati uwielbia przyjeżdżać do Polski, tu może odetchnąć i odpocząć. W Indiach, ale też dużych europejskich miastach, jak Berlin czy Londyn, moja siostra rzeczywiście nie ma szansy przejść spokojnie ulicą. Chociaż i w Szczecinie zdarza nam się spotkać grupę Hindusów, którzy momentalnie zatrzymują się przy niej, chcą zrobić zdjęcie, proszą o autograf, ściskają jej ręce... ale to sytuacje naprawdę epizodyczne. W Indiach młode pokolenie ma już nowych idoli, jednak jej nazwisko wcale nie traci na wartości, wręcz przeciwnie - dodaje filmom rangi. Dla osób, które wychowały się na produkcjach z jej udziałem, jest postacią kultową, ludzie ją kochają, stawiają dla niej pomniki.

Niedługo przyjedzie do nas na stałe, nie boi się nudy? - Z nami nie ma mowy o nudzie. W marcu spędziłyśmy razem prawie cały miesiąc, chodziła za mną krok w krok, dużo czasu spędzała w kuchni, ona również ma smykałkę do gotowania. W końcu przyszedł czas powrotu do Indii i trochę posmutniała. W filmach nie gra już tak często jak kiedyś, jej syn jest już dorosły i jak ona jest aktorem, przez to rzadko bywa w domu. Zaczęliśmy myśleć, co by tu zrobić, żeby Rati mogła z nami zostać, ale jednocześnie móc co jakiś czas wylatywać do Indii na plany filmowe. No i wymyśliliśmy Bollywood Street Food, kuchnię południowych Indii, coś czego Polska, a nawet Europa jeszcze nie poznała. Exotic Restaurants Szczecin powiększa się i bardzo się z tego cieszymy.

Tylko gdzie Rati nauczyła się tak dobrze gotować? Jako gwiazda raczej nie miała za dużo wolnego czasu.
- W Indiach Street Food to coś więcej niż tylko jedzenie. W moim kraju przepisy określające higienę przyrządzania czy podawania jedzenia nie istnieją. Tam ludzie są do tego przyczajeni, nam jednak może to grodzić zatruciem. Kiedy mój syn Mariusz był jeszcze mały i odwiedzałam z nim Indie, Rati zawsze bardzo uważała, żebyśmy się nie pochorowali, dlatego postanowiła nauczyć się gotować. Była gwiazdą, więc gdziekolwiek nie szliśmy właściciele najpopularniejszych lokali zapraszali ją do kuchni, odpowiadali na wszystkie jej pytania, pokazywali jak się gotuje, jak przyprawia dania. W końcu osiągnęła perfekcję. Z najdrobniejszej potrawy zrobi smakowitą ucztę.

W takim razie nowa restauracja, to będzie bardziej Bollywood czy Street Food?
- W zasadzie to będzie Bollywood Street Food (śmiech). Chcemy, żeby restauracja tak się nazywała. Kuchnia południowych Indii będzie u nas wielkim hitem, jestem o tym przekonana. W Europie nie spotkamy takich restauracji, ponieważ kuchnia południowych Indii to trudna kulinarna sztuka, trzeba mieć sporo czasu, cierpliwości i umiejętności, by ją przygotowywać. W zasadzie nawet nie wiem jak opisać te potrawy. W Polsce pewnie nazwalibyśmy je fast foodem, jednak w Indiach takie pojęcie nie istnieje, żywność tam jest bardzo zdrowa. Mogę powiedzieć, że na pewno wegetarianie znajdą tu swoje smaki. Więc jeśli już dla Polaków ma być to „fast food”, to tylko przy założeniu, że może być to szybki lunch, szybka przekąska, zdrowy koktajl – zarówno do zjedzenia na miejscu, jak i na wynos.

Z nowościami jest jednak taki problem, że zwykle się ich boimy...
- Pamiętam, że kiedy otwierałam Bombay, dla szczecinian moje smaki też były nowością. Wszystko było inne – przyprawy, kolory, sposób podania. Wielu gości pierwszy raz w życiu próbowało klasycznej kuchni indyjskiej. A teraz, po tylu latach wciąż widzę te same osoby, odwiedzające moją restauracje. Szczecin zakochał się w kuchni indyjskiej. Niektórzy są od niej uzależnieni (śmiech). Jestem przekonana, że będzie tak samo z restauracją Rati.

Wydaje się, że Rati zawsze miała dużo szczęścia. Jak to się właściwie stało, że została postacią kultową?

- To było dawno temu. Chodziłyśmy jeszcze do szkoły. Rati miała wtedy 16 albo 17 lat, dokładnie nie pamiętam. Brała udział w szkolnym teatrze. Podczas przedstawienia na widowni był ówcześnie bardzo znany reżyser. Zauważył moją siostrę, od razu wpadła mu w oko. Zaraz po przedstawieniu dostała propozycję zagrania w filmie. Nasz tata początkowo nie chciał się zgodzić, ale w końcu dał się przekonać. Rati dosłownie z dnia na dzień stała się wielką gwiazdą Tollywood – bo nie mówimy tu jeszcze o Bollywood. To dwa całkiem inne przemysły filmowe. Jeden należy do północnych, a drugi do południowych Indii. Rati zaczęła karierę na południu. To był prawdziwy fenomen, ponieważ nasza rodzina pochodzi z północy. Mamy inny język i jaśniejszy kolor skóry niż na południu, ale tak to chyba już jest, że wszędzie lubi się to co inne, nowe i egzotyczne.

Zaczęła w bardzo młodym wieku, jak poradziła sobie z nową rzeczywistością?
- Miała bardzo dużo pracy. Często jeździła na kilka planów filmowych w ciągu jednego dnia. Grała u boku najpopularniejszych aktorów, którzy teraz również są postaciami kultowymi. Na południu Indii aktorzy cieszą się prawdziwym uwielbieniem. W Indiach przemysł filmowy funkcjonuje zupełnie inaczej niż w Polsce. Tu za aktorami biegają paparazzi, pisze o nich prasa, krążą różne plotki. W Indiach oprócz tego aktorom stawia się pomniki, a nawet buduje świątynie. Aktorów się czci.

Zaraz, zaraz... buduje się pomniki dla aktorów?
- Tak! Rati też ma taki pomnik. Po ciężkiej pracy na południu przyszedł przełom w jej karierze. Zagrała w remake'u kinowego hitu. Remake okazał się znacznie lepszy od oryginału i został uznany za kinową legendę. Najważniejsza scena filmu była kręcona na Goa i właśnie w tym miejscu stoi pomnik Rati i jej filmowego partnera. Codziennie to miejsce odwiedza kilkanaście tysięcy ludzi. To punkt obowiązkowy każdej wycieczki. Pamiętam, jak raz pojechałyśmy razem z Rati na Goa. Gdziekolwiek nie poszłyśmy, wszyscy ją rozpoznawali, do tego każdy miał płytę z muzyką z tego filmu i jak tylko chciałyśmy gdzieś przysiąść, to rozlegały się dźwięki filmowego hitu.

To się nazywa prawdziwa sława. W ilu właściwie filmach wystąpiła Pani siostra?
- Och trudno mi to zliczyć, ona sama chyba tego nie wie (śmiech). Zdarza się, że widzę ją w jakimś filmie i zastanawiam się co to właściwie za tytuł. Rati raczej nie opowiada o planach filmowych, w których grała, dla niej to codzienność.

Czy jest coś, czego nie udało jej się osiągnąć? - Chyba nie ma takiej rzeczy. Bardzo długo zazdrościła mi wykształcenia. Pracując na planach filmowych nie miała czasu na zrobienie studiów. Jednak niedawno zdarzyło się coś zaskakującego. Rati otrzymała zaproszenie do miejscowości, w której się urodziła. Okazało się, że zebrała się specjalna komisja, która przyznała jej tytuł doktora, a przecież nawet nie napisała żadnej pracy. W Indiach aktorzy często uczestniczą w takich absurdalnych sytuacjach. Oj długo się z tego śmialiśmy.

Patrząc na zdjęcia Pani i Rati, jesteście nie do odróżnienia. Na miejscu będziecie się uzupełniać?
- Zdecydowanie tak! Będzie nam łatwiej. Ja lubię pracować na sali, mieć bezpośredni kontakt z gośćmi. Rati lubi być w kuchni. Natomiast Mariusz uwielbia sprawy związane z marketingiem. Czasem myślę, że powinniśmy mieć większą rodzinę (śmiech). Wtedy moglibyśmy otworzyć więcej restauracji. W nowym lokalu na pewno będzie się bardzo dużo działo. Chcemy, aby nasze miasto poznało kulturę Indii, chcemy aby przyjeżdżały tu prawdziwe gwiazdy Bollywood, możne nawet uda nam się zrobić wielki bollywoodzki show. Przy tym wszystkim mam tylko nadzieję, że Rati nie wystraszy się zimy, jeszcze nie była u nas o takiej porze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński