Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boję się, że wróci

Elżbieta Lipińska, 30 października 2004 r.
- Człowiek, który na mnie napadł, jest niebezpieczny. Niechby go zatrzymali dłużej i zbadali. W Polsce jest chyba gorzej niż w Rosji, bo na bandytów kary nie ma - mówi Bronisława Aniśko i pokazuje zniszczone okno.
- Człowiek, który na mnie napadł, jest niebezpieczny. Niechby go zatrzymali dłużej i zbadali. W Polsce jest chyba gorzej niż w Rosji, bo na bandytów kary nie ma - mówi Bronisława Aniśko i pokazuje zniszczone okno.
Napastnik, który dusił staruszkę jest już na wolności.

- W piątek w nocy na mnie napadł, a już w poniedziałek został wypuszczony na wolność. Mogłam stracić przecież życie - żali się Bronisława Aniśko ze Starzyc, która tydzień temu została napadnięta we własnym domu.
O skutecznej obronie samotnie mieszkającej 86-letniej kobiety pisaliśmy w poniedziałek. Jak się okazało pani Bronisława jest jednak o rok starsza, 87 lat ukończyła w czerwcu. Napastnik ma 35 lat i mieszka w pobliskim Strumiennie.

Jeszcze teraz ręka mnie boli

- Znam go z widzenia, bo często przesiadywał przed sklepem w Starzycach. Było już po godzinie 21, kiedy ktoś zaczął walić kamieniem w drzwi wejściowe od strony podwórka. Przez okno zobaczyłam Krzysztofa W. Powiedziałam, żeby odszedł. On chciał żebym go wpuściła - relacjonuje staruszka.

Kiedy wyjrzała ponownie, napastnika już nie było, ale koło schodów leżał kamień. Kobieta pełna obaw położyła się jednak spać. Już zasypiała, kiedy usłyszała jakiś stuk. Przeszła przez dwa kolejne pomieszczenia zanim dotarła do pokoju od strony ulicy.

- Okno było wypchnięte, ale w pokoju nie zauważyłam nikogo. Dopiero kiedy się odwróciłam, to zobaczyłam stojącego za piecem Krzysztofa W. Zaczęłam krzyczeć. Mężczyzna nic nie mówił, tylko złapał mnie za gardło i dusił. Nie wiadomo czego chciał - mówi pani Bronisława. - Udało mi się go uderzyć pięścią w twarz. Jeszcze teraz ręka mnie boli - pokazuje obolałą pięść.

Dostał kopniaka

Na szczęście ulicą przejeżdżał jeden z mieszkańców sąsiedniej wsi Rębusz, który zauważył tę dziwną sytuację. Nieproszony gość wyskoczył przez okno, a starsza pani zdążyła mu jeszcze wymierzyć solidnego kopniaka i wtedy spadł na trawę. Zdążył jednak uciec.

Zaalarmowani przez sąsiadów policjanci ujęli go nad jeziorem Starzyckim. Był nietrzeźwy. Przyjechało pogotowie, ale Bronisława Aniśko nie chciała jechać do szpitala. Ma posiniaczoną twarz, szyję i obolałą rękę.

- Doktor Barbara Biesiada zrobiła mi obdukcję - mówi kobieta. - Boję się zostać sama w domu. Na nocleg poprosiłam sąsiadkę, Bronisławę Trembo, którą już wcześniej napadł ten sam mężczyzna. Po zwolnieniu go z policyjnej celi już był w Starzycach. Podobno szukał roweru - wyjaśnia mieszkanka Starzyc.

W pobliżu mieszka córka i syn, którzy ją odwiedzają. - Boję się o mamę i chcę ją zabrać do siebie, ale ona nie chce o tym słyszeć. Mieszkam naprzeciwko. Gdyby chciała, to w dzień mogłaby przebywać przecież u siebie - mówi jej córka Helena Korolkow.

Grozi mu rok więzienia

Krzysztof W. przebywał 48 godzin w policyjnej izbie dla osób zatrzymanych, bo tylko tyle mógł tam przebywać w ramach wyjaśnienia tego zdarzenia.

- Wystąpiliśmy z wnioskiem o ściganie z urzędu w związku z naruszeniem spokoju domowego i naruszeniem nietykalności cielesnej, bo tak mogliśmy zakwalifikować ten czyn. Grozi mu kara pozbawienia wolności do jednego roku. Istotną sprawą okaże się czy podejrzany wcześniej miał na swoim koncie inne przestępstwa. Postępowanie w tej sprawie dalej jest prowadzone przez policję, jednak decyzję w tej sprawie podejmie Prokuratura Rejonowa w Choszcznie i to ona dokona ostatecznej kwalifikacji czynu - mówi nadkomisarz Zbigniew Podgórski, zastępca komendanta Komendy Powiatowej Policji w Choszcznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński