Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boją się, że Niemcy zabiorą ich ziemię

Marek Rudnicki
Nie chcemy, by spotkał nas los innych ludzi, których polski sąd wyrzucił z uprawianej ziemi oddając ją Niemcom – mówią mieszkańcy Sosnówka koło Szczecina, Walenty Kucharski i Jarosław Dawidowicz.
Nie chcemy, by spotkał nas los innych ludzi, których polski sąd wyrzucił z uprawianej ziemi oddając ją Niemcom – mówią mieszkańcy Sosnówka koło Szczecina, Walenty Kucharski i Jarosław Dawidowicz. Andrzej Szkocki
31 lat temu dostali ziemię, gdy otrzymywali mieszkania. Dziś boją się, że zostanie ona, jak na Mazurach oddana Niemcom.

Po ponad 30 latach nagle okazało się, że ludziom mieszkającym w Sosnówku nic się nie należy.

- Przez 31 lat nie możemy kupić ziemi, na której postawiliśmy garaże, pobudowaliśmy domki letniskowe, którą uprawiamy jak ogródki działkowe i na której praktycznie sobie na starość żyjemy - Walenty Kucharski rozkłada bezradnie ręce.

Opowiada całą, skomplikowaną historię ich bytowania. Dodaje też:

- Osobiście 29 września 2009 r. słyszałem wypowiedź premiera Donalda Tuska. Mówił, że projekt nowelizacji ustawy, która umożliwi szybką sprzedaż państwowej ziemi, zostanie przyjęty przez rząd i skierowany do sejmu już jesienią 2009 r. Do dziś, a dzwoniłem do kancelarii premiera, nic premier w tym względzie nie zrobił. A tu przyjeżdżają Niemcy, mierzą ziemie, fotografują i opowiadają, że przed wojną to do nich należało. My się po prostu boimy, żeby nie stało się tak, jak z tymi na Mazurach, co to polski sąd oddał ziemię Niemcom, a Polaków wyrzucił.

Cała historia zaczęła się w latach sześćdziesiątych, gdy ówczesne Szczecińskie Fabryki Przemysłu Maszynowego Leśnictwa w Płoni poszukiwały pracowników. Mamiono ich ofertą dostania mieszkania. Wielu ludzi skorzystało z tej propozycji. Fabryka wybudowała budynek z mieszkaniami na fundamencie starego niemieckiego. Obok był przedwojenny ogród. Całe 96 arów. Zezwolono mieszkańcom na jego zagospodarowanie.

- Spadkobiercą fabryki był Unikon - opowiada Walenty Kucharski. - Nadleśnictwo Gryfino odgrodziło swój teren od naszego ogrodu specjalnymi palikami. Unikon dał siatkę na ogrodzenie całości. Gdy fabryka upadła chcieliśmy wykupić tę naszą ziemię na własność. Wszystko było na dobrej drodze, praktycznie zaklepane, gdy nagle zmarł likwidator Unikonu. A po tym pojawiło się nadleśnictwo Gryfino z pretensjami, że ogród jest ich. Nie było z nimi dyskusji. Grozili zrównaniem wszystkiego buldożerami, jeśli nie podpiszemy umowy najmu. Zastraszyli ludzi, to umowy podpisali, choć wszyscy wiedzieli, że teren nie należał do nadleśnictwa.

Po latach, gdy władze wręcz namawiały do uregulowania stosunków własnościowych i kupowania użytkowanej przez dziesięciolecia ziemi, mieszkańcy Sosnówka wystąpili z odpowiednim pismem do nadleśnictwa. Odmówiono im.

- A my naprawdę boimy się dziś, aby nie spotkał nas los podobny do ludzi z Mazur - mówi kolejny mieszkaniec Sosnówka, Jarosław Dawidowicz. - A najgorsze jest to, że instytucje władzy naszej sytuacji nie chcą rozumieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński