Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bohaterowie spotkali się z kierowcą, którego uratowali

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
Kierowca autobusu i konduktor uratowali życie ofierze wypadku drogowego, którego byli świadkami. Zdarzenie miało miejsce w marcu, ale wczoraj pokrzywdzony po raz pierwszy spotkał się z ludźmi, którzy ratowali go z narażeniem własnego życia.

Tomasz Płudowski, kierowca i Marian Piasek, konduktor - tego dnia pracowali razem. Pan Tomasz prowadził autobus Linii Samorządowej, a pan Marian – sprzedawał w nim bilety. Jechali w kierunku Trzebieży. Nagle przed autobusem pojawił się samochód osobowy, który gwałtownie zjechał na pobocze i zaczął koziołkować. Zatrzymał się na drzewie, kołami do góry. Kierowca wyleciał z pojazdu niczym szmaciana lalka. Życie zachował dzięki interwencji panów Tomasza i Mariana. W czwartek 22 czerwca, na zaproszenie burmistrza Polic Władysława Diakuna, wszyscy trzej spotkali się w Urzędzie Miejskim w Policach.

Ofiarą wypadku był mieszkaniec Trzebieży Stefan Snopkiewicz.

– Otrzymałem drugie życie – mówił ze łzami w oczach. Tak naprawdę – otrzymał je po raz kolejny, bo w minionych latach przeszedł dwa zawały serca. Feralnego dnia, w Wielką Środę 2016 roku, też miała wiele szczęścia. Tak się złożyło, że kierowca autobusu, Tomasz Płudowski, pracownik Szczecińsko-Polickiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego Sp. z o.o., był świeżo po kursie pierwszej pomocy przedmedycznej. – Cały czas miałem w głowie to, czego uczono nas na kursie. Dzięki tej wiedzy miałem więcej pewności siebie w tym, co robię. To mi bardzo pomagało – relacjonował pan Tomasz. A pan Marian wspomina chwile zagrożenia dla wszystkich. – W samochodzie był karnister na paliwo. Poczułem silny zapach benzyny. W każdej chwili mogło dojść do eksplozji – mówił.

To był chłodny, dżdżysty dzień. Autobus był pełen pasażerów. Pan Tomasz, po zatrzymaniu autobusu, poprosił pasażerów o wezwanie pomocy, po czym wraz z panem Marianem podszedł do ofiary wypadku. Sprawdzili, czy w pojeździe nie ma innych osób. Zabezpieczyli auto, żeby nie doszło do wybuchu. Zanim przyjechały służby pan Tomasz zajął się poszkodowanym. Usunął liście i ziemię z jego ust. – Zobaczyłem, że złapał oddech. Powiedziałem sobie w myślach: to już jesteś nasz, nie damy ci odejść – wspomina. Nawiązał kontakt z mężczyzną. Sprawdził, czy może poruszać głową i kończynami. – Niczego z tych momentów nie pamiętam – mówił podczas spotkania w Urzędzie ocalały z wypadku pan Stefan. Wszystko, co robił kierowca autobusu, było podyktowane instrukcjami z niedawnego kursu ratownictwa medycznego. – W pewnym momencie podniosłem wzrok i zobaczyłem nad sobą księdza. Udzielał pokrzywdzonemu namaszczenia – opowiadał. To był ksiądz z trzebieskiej parafii, który często korzysta z Linii Samorządowej. Tego dnia też był wśród pasażerów i zarazem świadków wypadku.

Pan Stefan słuchał ze wzruszeniem relacji ludzi, dzięki którym zachował życie i zdrowie. Prawie już doszedł do siebie, choć ciągle odczuwa bóle głowy. W wyniku wypadku doznał pęknięcia czaszki w dwóch miejscach, pojawił się duży krwiak. Miał połamane żebra. Dziś, trzy miesiące po tym wypadku, znów siada za kierownicą. Nie wiadomo, czy byłoby to możliwe, gdyby nie interwencja kierowcy i konduktora LS. – Mogło dojść do eksplozji uszkodzonego samochodu, ale z narażeniem własnego życia, zachowując rozwagę i zimną krew, z pełnym profesjonalizmem zaopiekowaliście się Panowie pokrzywdzonym. Wykazaliście odwagę i wspaniałą, obywatelską postawę. Dziękuję Wam za to – mówił burmistrz Diakun.

W spotkaniu uczestniczyli też przedstawiciele SPPK Sp. z o.o., Prezes Zarządu Kazimierz Trzciński i kierownik Działu Przewozów Grzegorz Ufniarz. – Jesteśmy dumni, że mamy takich pracowników – podkreślali.

Polecamy na gs24.pl:

Rowerkowe szaleństwo na Jasnych Błoniach [wideo, zdjęcia]

Gs24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński