Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bo jest głośno i śmierdzi. Poważny konflikt sąsiedzki na północy Szczecina

Łukasz Czerwiński
Łukasz Czerwiński
Na kilku różnych sprawach sądowych może zakończyć się konflikt sąsiedzki, który wybuchł mniej więcej rok temu w jednym z bloków na Stołczynie. Zarzuty o zakłócanie ciszy nocnej pociągnęły za sobą daleko idące skutki.

Z pozoru niegroźny konflikt, nie różniący się od zwyczajnych sprzeczek sąsiadów, urósł do skali poważnego problemu. W sytuację wciągnięto wiele różnych służb, a o słuszności stron prawdopodobnie będzie decydował sąd. Jak mówią Nikola i Adrian, małżeństwo mieszkające z córką przy ulicy Bronisława Sobola, ich życie w ciągu ostatniego roku zamieniło się w koszmar.

- Uwzięła się na nas sąsiadka. Przeszkadzało jej, że po godzinie 22 przygotowujemy dziecku posiłek, bo u niej wszystko słychać. Wciągnęła w to także sąsiadkę z dołu i obie wypisywały na nas skargi do STBS, że nie przestrzegamy ciszy nocnej. Mąż kiedyś wystawił ogłoszenie, że chciałby odsprzedać nadmiar wędzonki i te panie stwierdziły, że prowadzimy nielegalną produkcję – opowiada Nikola w rozmowie z „Głosem”.

Wypowiedzenie umowy najmu

Liczne skargi zmusiły przedstawicieli Szczecińskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego do podjęcia interwencji, a przeprowadzone kontrole dały podstawy do wypowiedzenia umowy najmu z dniem 31 grudnia ubiegłego roku.

- Wypowiedziano umowę, bo najemcy tego lokalu pomimo wielu pisemnych upomnień nie zaprzestali zakłócania porządku domowego oraz nie zakończyli działalności produkcyjnej w mieszkaniu. Podstawą do wypowiedzenia umowy najmu jest obszerna dokumentacja zgromadzona przez pracowników Szczecińskiego TBS. Niezależnie od tego wiele materiałów trafiało do spółki w formie pisemnej, e-mailowej wraz ze znaczną liczbą zdjęć oraz filmów. Pomimo szeregu upomnień wysłanych do najemców, z ich strony nie zostały podjęte żadne działania w celu wyjaśnienia stwierdzonej sytuacji – tłumaczy Tomasz Klek, przedstawiciel miasta ds. mieszkalnictwa.

Wśród materiałów dowodowych jest m.in. zdjęcie zabrudzonego od środka piekarnika, które może wskazywać na regularne użytkowanie w nieprawidłowym celu. Podstawą są także zdjęcia zamieszczanych w internecie ogłoszeń, w których Adrian oferuje sprzedaż mięsa. W rozmowie z „Głosem” zapewnia jednak, że to była jednorazowa akcja.

- To było tak, że w ubiegłym roku wystawiłem ogłoszenie, że sprzedam nadmiar wędzonki. Nie wiedziałem, że nie mogę tego zrobić. Później to ogłoszenie co jakiś czas nie odnawiało, ale ja tłumaczyłem, że już nie mam tego mięsa i to było jednorazowo. Wędzonki były przygotowywane w zupełnie innym mieszkaniu u rodziców – zapewnia.

Liczne kontrole

Oskarżenia jednak nie ustawały. Kolejne zarzuty o hałasy i nieprzyjemny zapach wydobywający się z mieszkania były powodem do wzywania policji, a także sanepidu i inspektoratu weterynarii. Żadna kontrola nie potwierdziła nielegalnych działań.

- Do sanepidu w Szczecinie wpłynęły 4 interwencje. Mając na uwadze, że kompetencje Państwowej Inspekcji Sanitarnej dotyczą żywności już wprowadzonej do obrotu oraz produkcji roślinnej, sprawa zgodnie z właściwością przekazana została do inspekcji weterynaryjnej sprawującej nadzór nad produkcją zwierzęcą – informuje Paweł Mayko ze szczecińskiego sanepidu.

Inspekcja weterynaryjna pojawiła się w mieszkaniu Nikoli i Adriana, ale nie potwierdziła prowadzenia nielegalnej działalności.

- Została przeprowadzona kontrola urzędowa przez pracowników Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Szczecinie pod wskazanym adresem, podczas której nie stwierdzono produkcji produktów mięsnych, a także dowodów mogących sugerować jednocześnie odbywającą się produkcję w warunkach domowych – informuje Ewa Rutkowska, powiatowy lekarz weterynarii w Szczecinie.

Niczego nie potwierdziły także kolejne wizyty policjantów, regularnie wzywanych do zakłócania ciszy nocnej i nielegalnej produkcji.

- Dzielnicowy był na miejscu kilka razy i nie ujawnił żadnych nieprawidłowości – informuje Paweł Pankau z zespołu ds. komunikacji społecznej KMP w Szczecinie.

Sąd rozstrzygnie spory

Mimo tego do STBS wpływały kolejne skargi, które powodują podtrzymanie decyzji o wypowiedzeniu umowy. Małżeństwo wciąż mieszka w lokalu, do którego próbuje teraz odzyskać prawa.

- Usunąłem już wszystkie ogłoszenia. Jeżeli pomożemy znaleźć źródło tego odoru i hałasów, to wtedy zostanie zwrócone nam prawo do lokalu. Mamy z żoną nagrania. Po godzinie 22 słychać było głośne walenie dobiegające z wentylacji, ale dochodziło z innego mieszkania – opowiada Adrian w rozmowie z „Głosem”.

Czy będą to wystarczające dowody, aby odzyskać prawo do lokalu? O tym zadecyduje sąd, a do czasu zakończenia postępowania, małżeństwo i ich córeczka mogą dalej mieszkać w lokalu mimo wypowiedzianej umowy.

- Z uwagi na to, że liczba skarg potwierdzonych zdjęciami i nagraniami ciągle rośnie, spółka przygotowuje się do drogi sądowej. To sąd ostatecznie rozstrzygnie, czy były podstawy do wypowiedzenia umowy. Sąd także stwierdzi, czy użytkownicy będą mogli nadal zamieszkiwać w tym mieszkaniu jako najemcy. Z uwagi na obowiązujące prawo, nie ma obecnie żadnych możliwości pozbawienia „dachu nad głową” jego użytkowników – informuje Tomasz Klek.

Nikola i Adrian spotkają się w sądzie także z sąsiadką, która zainicjowała kolejne skargi.

- Założyliśmy prywatny akt oskarżenia o pomówienia obu paniom. Druga sprawa będzie o złośliwe niepokojenie – mówi Adrian.

Sąsiadka mieszkająca obok małżeństwa wyprowadziła się ze swojego mieszkania. Pozostali sąsiedzi nie mają natomiast zastrzeżeń do Nikoli i Adriana.

- Byłam na policji i składałam zeznania, ale ja do nich nie mam żadnych zastrzeżeń. Na klatce nie czuć żadnego zapachu i nie słychać hałasów. Z drugiej strony, każdy z nas gotuje, więc te zapachy gdzieś się przenoszą – mówi nam mieszkanka bloku przy ulicy Bronisława Sobola - Obie panie wzajemnie się nakręcały. Ja jako sąsiadka nie mam żadnych zastrzeżeń do tych państwa. Jestem osobą postronną i nie wiem skąd się wziął ten konflikt – dodaje.

O słuszność stron zadecyduje jednak sąd. Być może już niedługo wszyscy zaangażowani w konflikt odzyskają spokój.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński