- Nie byłoby problemu, gdyby nie dwaj aramtorzy, którzy swoje kutry systematycznie cumują w miejscu wyznaczonym przez Urząd Miasta do rozładunku i pobrania zapasów. Nie docierają do nich żadne argumenty - mówi rybak Jan Wesołowski - Taka sytuacja trwa już przynajmniej od ponad roku.
W związku z tym, rybacy bardzo często muszą szukać miejsca do rozładunku poza basenem. - Prosimy o pomoc Żeglugę Świnoujską, albo płyniemy do Karsiborza - mówią.
Najpierw rybacy ustnie prosili o pomoc wiceprezydenta Zbigniewa Pomieczyńskiego i pełnomocnika miasta do administrowania basenem Jana Płaczka. Bez skutku. W końcu zwrócili się o pomoc do prezydenta Janusza Dziekońskiego. W odpowiedzi otrzymali pismo od naczelnika Wydziału Nieruchomości UM Małgorzaty Borowiec, że prezydent nie może rozwiązywać takich problemów, bo oficjalnie basen od marca ubiegłego roku jest zamknięty.
- To prawda, ale za przyzwoleniem miasta wciąż go eksploatujemy. A skoro tam jesteśmy, to przecież musimy jakoś pracować, a więc m.in. mieć miejsce do rozładunku ryby - mówią rybacy i pytają - Czy ktoś nam w końcu pomoże?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?