Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błękitny bałagan

Andrzej Kraśnicki jr, 28 października 2003 r.
Czy kłopoty posiadaczy telefonów stacjonarnych oznaczają, że Telekomunikacja Polska chce nas zmusić do częstszego korzystania z aparatów wrzutowych?
Czy kłopoty posiadaczy telefonów stacjonarnych oznaczają, że Telekomunikacja Polska chce nas zmusić do częstszego korzystania z aparatów wrzutowych?
Specjalna linia telefoniczna Telekomunikacji Polskiej, zwana w reklamach "Błękitną", która jest obecnie jedynym sposobem na załatwienie przez abonentów np. reklamacji, jest bez przerwy zajęta. Dodzwonienie się do konsultanta TP SA graniczy z cudem.

O tym, jakie skutki ów zator na łączach powoduje, przekonał się nasz czytelnik (dane do wiadomości redakcji).

- Nie dostałem od Telekomunikacji rachunku - mówi nasz Czytelnik. - Zadzwoniłem pod podany na poprzedniej fakturze numer Biura Obsługi Klienta. Sprawa miała być załatwiona.

Proszę czekać...

Zamiast zaległego rachunku, przyszło "ostateczne wezwanie do zapłaty" wystawione przez firmę windykacyjną. Chcąc wyjaśnić sprawę, nasz Czytelnik zaczął dzwonić pod uruchomioną w tym czasie tzw. Błękitną Linię, z której należy korzystać chcąc załatwiać z Telekomunikacją wszelkie problemy. Dodzwonienie się do konsultantów okazało się jednak niemożliwe.

- Numer jest zawsze zajęty - mówi Czytelnik. - Próbowałem tydzień temu, próbowałem kilka razy w miniony wtorek. Jedyne co usłyszałem w słuchawce to miły głos, który kazał mi czekać minutę. Czekałem nawet po 6 minut i nic!

- Prosimy o wyrozumiałość - apeluje tymczasem Wojciech Jabczyński z biura prasowego Telekomunikacji Polskiej. - Błękitna Linia ruszyła niedawno, zbieramy doświadczenia, uczymy się.
Według biura prasowego, winni są też klienci TP SA, którzy blokują Błękitną Linię dzwoniąc na nią "z ciekawości".

Zapomnieli o kliencie

Kłopoty z dodzwonieniem się na Błękitną Linię to nie jedyny przypadek lekceważenia klienta, z którym się zetknęliśmy. Pani Agnieszka ze Szczecina od lipca nie może doczekać się od Telekomunikacji realizacji umowy, którą podpisała z przedstawicielem handlowym TP SA.

Pracownicy firmy mieli się do niej zgłosić w ciągu dwóch tygodni, by zainstalować telefon. Nikt się jednak nie zgłosił, a interweniująca u przedstawicielki handlowej pani Agnieszka odesłana została pod numer telefonu, którego nikt od tygodni nie odbiera. Po naszej interwencji TP S.A sprawdza teraz, kto zlekceważył potencjalną klientkę. Nie zmienia to jednak faktu, że pani Agnieszka na telefon nie ma na razie co liczyć.

- Po interwencji "Głosu" skontaktowała się ze mną przedstawicielka handlowa, która stwierdziła, że z przyczyn technicznych na podłączenie telefonu nie mam na razie co liczyć - mówi pani Agnieszka. - I ponoć nie ma znaczenia, że poprzedni właściciele mojego mieszkania mieli telefon. Mam więc czekać na łaskawość techników "tepsy". Zupełnie jak w PRL!

"GŁOS" CI POMOŻE

Masz kłopot z Telekomunikacją Polską? Do nas się dodzwonisz, a my spróbujemy ci pomóc. Na skargi czekamy pod numerem 481-33-18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński