Błękitni - Pogoń 1:2 (1:1)
Bramki: Gunia (40) - Kaczorowski 2 (10, 52)
Błękitni: Łubniewski - Jeziorski, Pedrycz, Karwowski, Kwaśniewski, Piskorz, Kownacki, Siara, Rast, Sobański, Gunia oraz Ufnal, Wojtarowicz, Młynarczyk, Kubowicz, Kawczyński, Ananicz.
Pogoń: Olszewski - Walburg, Stolarczyk, Bednarz, Dubiela - Pokładowski, Biliński, Drumlak, Mysona - Dymkowski, Kaczorowski oraz Tomasiewicz, Kinczel, Piotrowski, Andruszko, Żebrowski, Sokołowski, Misiura, Dźwigała.
Spotkanie wywołało w Stargardzie spore zainteresowanie. Około tysiąca widzów chciało zobaczyć w jakiej dyspozycji są wicemistrzowie Polski. Ci co przyszli z pewnością nie żałowali. Jak na te porę roku mecz stał na niezłym poziomie. Gospodarze mogli być tez zadowoleni z postawy swojej drużyny. Błękitni byli o krok od sprawienia niespodzianki i uzyskania remisu.
W zespole Pogoni wyróżnił się Kaczorowski i to nie tylko ze względu na zdobycie dwóch bramek. W pierwszej połowie mogły się podobać ofensywne wyjścia do przodu Stolarczyka grającego na pozycji stopera. Jego prostopadłe podania siały zamęt w defensywie Błękitnych i otwierały drogę do bramki partnerom z ataku. W ten właśnie sposób w 10 minucie Pogoń objęła prowadzenie. Kaczorowski otrzymał precyzyjne podanie od "Stolarza". Napastnik Pogoni wyczekał bramkarza i pewnie posłał piłkę do siatki.
W szczecińskim zespole na lewej stronie udany występ zanotował Mysona, który w niczym nie ustępował rutynowanemu Dubieli. Pogoń miała do przerwy jeszcze kilka okazji do podwyższenia rezultatu, ale w decydujących momentach podopieczni Mariusza Kurasa za bardzo kombinowali, w efekcie marnując sytuację.
To się zemściło. Szybką kontrę lewą stroną w wykonaniu Sobańskiego wykończył Gunia doprowadzając strzałem z bliska do remisu. Olszewski był bez szans.
Po zmianie stron przewaga Pogoni była wyraźniejsza, choć okazji do bramki było niewiele. W 52 minucie Kaczorowski wykorzystał nieporozumienie defensorów Błękitnych i po raz drugi pokonał bramkarza. Mariusz Kuras i Zbigniew Kozłowski dokonali wielu zmian w swoich zespołach. W Pogoni mógł się podobać "szukający gry" Ukrainiec Sokołowski, z dobrej strony chciał się też zaprezentować młody Misiura.
Bliżej zdobycia gola byli jednak Błękitni. W 75 minucie arbiter dopatrzył się faulu Bednarza w polu karnym. Rzut karny wykonywał Piskorz. Tomasiewicz rzucił się w swój prawy róg, piłka poleciała w przeciwną stronę, ale trafiła w słupek. Po chwili w odpowiedzi Piotrowski strzelił ładnie z 11 metrów, ale piłka również odbiła się od słupka i wyszła w pole.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?