Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błękitni bez prochu i coraz niżej w tabeli II ligi

Sebastian Szczytkowski
Błękitni Stargard nie dominują nad rywalami doświadczeniem.
Błękitni Stargard nie dominują nad rywalami doświadczeniem. Sebastian Wołosz
Błękitni Stargard nie atakowali tak źle od lat. Stali się najmniej bramkostrzelnym klubem w lidze i przestali zwyciężać.

- Mamy ogromny problem ze zdobywaniem goli i dlatego przegrywamy mecze - powiedział Krzysztof Kapuściński, trener Błękitnych Stargard po porażce 0:2 z Gwardią Koszalin. Było to siódme w sezonie spotkanie, w którym jego drużyna nie trafiła do siatki. Po derbach stała się najmniej bramkostrzelna w II lidze.

Błękitni strzelili 12 goli w 15 kolejkach, więc średnio mniej niż jednego na mecz. To największa katastrofa od czasu awansu. Problem z atakowaniem uwidacznia się od lat, co widać w statystykach. W 2013 roku stargardzianie mieli na tym samym etapie sezonu 22 bramki. Rok w rok jest ich mniej.

Trenerem jest przez cały ten okres Kapuściński.

- Aktualnie gramy nerwowo w ofensywie. Nie ma prostopadłych podań, wymian piłki na jeden kontakt. Brakuje nam w drugiej linii takich graczy jak Bartosz Flis - wylicza.

Flis przeprowadził się latem ze Stargardu do Stilonu Gorzów. Na jego pozycji ma grać Piotr Wojtasiak. Trener podkreślał kilkakrotnie, że mocno czeka na powrót po kontuzji wychowanka Chemika Police.

Leczenie Wojtasiaka trwało blisko trzy miesiące i zakończyło się w październiku. Z pomocnikiem w składzie drużyna strzeliła trzy gole w trzech kolejkach, więc trochę podkręciła tempo, ale to wciąż za mało, żeby zwyciężać.

- Wojtasiak jest w stanie poprowadzić naszą grę - zapewnia Kapuściński.

- Nie chcę się tłumaczyć, ale fakt jest taki, że nasze problemy kadrowe nie skończyły się. Przed ostatnim meczem z Gwardią wypadli Damian Mosiejko i Wojciech Fadecki, a to są nasze motory napędowe.

Przed sezonem Błękitni szukali napastnika. Ich celem był transfer silnego piłkarza, który powalczy z obrońcami, zagra tyłem do bramki. Pod obserwacją byli Adam Nagórski i Łukasz Włodarczyk. Argumenty klubu okazały się mało przekonujące. Obaj piłkarze wybrali grę na niższym szczeblu. Nagórski został w Vinecie Wolin, a Włodarczyk przeniósł się z Hutnika Szczecin do Kotwicy Kołobrzeg.

Błękitni postawili więc na Mateusza Węsierskiego.

Węsierski został wypożyczony z Arki Gdynia. Owszem, młodzieżowiec jest najskuteczniejszym piłkarzem w zespole, ale z zaledwie czterema golami na koncie. Poprzedniego zdobył we wrześniu. Dość absurdalne, że grając w ataku, zdążył dostać osiem żółtych kartek i już dwukrotnie musiał pauzować.

Jego potencjalni dublerzy Sebastian Inczewski oraz Michał Magnuski nie są notowani w klasyfikacji strzelców. Pierwszy zbliża się do wstydliwej rocznicy ostatniego gola w lidze. Magnuski gra coraz częściej w środku pola niż na szpicy.

Kibice liczyli, że alternatywę w ataku zacznie stanowić Radosław Wiśniewski. Po operacjach i rehabilitacji piłkarz jest wprowadzany w roli zmiennika. Częściej można go jednak zobaczyć w rezerwach. Potrzebuje jeszcze czasu, żeby dojść do formy.

- Wiem, że strzela gole w rezerwach, ale to są inne realia. Obserwuję go podczas treningów i gdybym miał pewność, że jest gotowy na sto procent, nie wahałbym się i go wystawił - wyjaśnia Kapuściński.

Błękitni są blisko strefy spadkowej. Aby nie zimować w niebezpiecznym miejscu tabeli, powinni wygrać z MKS Kluczbork. Ostatni tegoroczny mecz w Stargardzie rozpocznie się w sobotę o godzinie 13.

Ogień olimpijski dotarł do Korei Południowej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński