Blamaż w Krośnie. Rózgi dla koszykarzy King Szczecin

Po takim spotkaniu nie można mówić o wesołym autokarze w drodze powrotnej. King Szczecin chciał wygrać po raz czwarty z rzędu, aby z przytupem zakończyć ten rok, ale plany pokrzyżował mu beniaminek. Początek był obiecujący, bo goście prowadzili 8:0 oraz 11:4, ale później coś się zacięło. W pierwszej kwarcie oba zespoły miały mnóstwo miejsca na parkiecie, akcje były krótkie i kończyły się bez udziału obrony.

Druga ćwiartka to już popis gospodarzy. Sam Chris Czerapowicz zdobył 18 punktów, a goście zaledwie 16. Gracze z Krosna do przerwy zaliczyli 14 asyst oraz trafili 9 trójek na 13 prób. Dla porównania Wilki miały zaledwie osiem ostatnich podań i 28 proc. skuteczności na dystansie. Wynik do przerwy był katastrofalny – 59:39.

Po zmianie stron trener Marek Łukomski musiał szukać alternatyw i od początku wypuścił w bój Craiga Sworda, ale niewiele to dało. Kompletnie nie funkcjonowało dzielenie się piłką, za które zespół był tak chwalony po meczu z Dąbrową Górniczą. Miasto Szkła również po przerwie grało konsekwentnie i zwycięstwo beniaminka nie było zagrożone ani przez moment.

Świątecznego cudu nie było, a kibice na trybunach bawili się świetnie. Ich ulubieńcy grali tak, jakby w ekstraklasie byli czołową siłą ligi. Wielki luz w rozegraniu i w wykańczaniu akcji. Nie do zatrzymania był Czerapowicz – 29 pkt. i 8 zbiórek. Liderzy ze Szczecina zagrali na fatalnej skuteczności. Russel Robinson – 4/14, a Paweł Kikowski – 1/7. Na przyzwoitym poziomie zagrał jedynie Taylor Brown, ale miał problemy z faulami.

Następne spotkanie King zagra 8 stycznia (g. 18) na własnym parkiecie. Do Szczecina przyjedzie mocny rywal, Energa Czarni Słupsk.

Miasto Szkła Krosno - King Szczecin 98:72 (29:23, 30:16, 15:11, 24:22)
King: Brown 16, Robinson 14, Robbins 11, Nowakowski 9, Skibniewski 5, Garbacz 4, Łukasiak 4, Sword 4, Dutkiewicz 3, Kikowski 2, Majcherek 0.