Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bitwa o lotnisko

Andrzej Kraśnicki jr
Ponad 700 hektarów trawy i lasów. Mieszkańców brak. I o te z pozoru niewiele warte ziemie rozgorzała pierwsza wojna samorządowa w Zachodniopomorskiem, której końca nie widać. Po jednej stronie okopała się gmina Mirosławiec wsparta prawdziwymi żołnierzami, z drugiej gmina Wierzchowo z armią bezrobotnych.

Wymiana ciosów trwa od 1999 roku angażując w to drugiego już wojewodę, kilku ministrów, z szefem resortu obrony włącznie oraz rząd. Teraz w konflikt wplątany został Trybunał Konstytucyjny.
Wbrew pozorom te kilkaset hektarów z chęcią zagarnęła by w swoje granice każda gmina. To bowiem fragment wojskowego lotniska. A wojsko jest dobrym płatnikiem podatku gruntowego. Co roku do kasy gminy, która może zaznaczyć lotnisko na mapie swojego terenu, wpływa z podatku 400 tysięcy złotych. I taka jest stawka w tej wojnie regionów, gdzie hula bezrobocie, a niektórzy ludzie żyją za 220 złotych miesięcznie.
Skarb, o który toczy się wojna, to 8. Pułk Myśliwsko-Bombowy. Powstał w 1952 roku na terenie starego niemieckiego lotniska, mniej więcej w połowie drogi między Mirosławcem, a Wierzchowem. Osiedle dla wojskowych powstało bliżej tej pierwszej miejscowości, pas startowy to już niemal Wierzchowo. Przez kilkadziesiąt lat nie miało to znaczenia. Ale kiedy powstały samorządne gminy i przez środek lotniska pociągnięto ich granicę wszystko zaczęło mieć swoją wartość. Wojsko zaczęło bowiem płacić gminie podatki.
- Dla nas ten fragment lotniska to 10 procent budżetu ubogiej gminy - wylicza wójt Wierzchowa Jan Szewczyk. - Mamy ponad 30 procentowe bezrobocie i praktycznie żadnego przemysłu. 220 złotych jako dodatek mieszkaniowy to często jedyny dochód rodziny.
- A my mamy na swoim terenie tylko to co na lotnisku jest kosztowne w utrzymaniu: osiedla, mieszkających tam ludzi, drogi - odpiera burmistrz Mirosławca. - To niesprawiedliwe. Zresztą nasza sytuacja finansowa nie jest lepsza.

Pomógł kolega z wojska

Realna szansa na odebranie przez Mirosławiec gminie Wierzchowo lotniska pojawiła się w 1999 roku. Właśnie wtedy pułk w Mirosławcu odwiedził premier Jerzy Buzek oraz minister obrony narodowej Janusz Onyszkiewicz. Przewodniczący rady gminy, pułkownik Emil Kweclich (wojskowych we władzach tej "zmilitaryzowanej" gminy jest więcej) nie miał większych kłopotów z przekonaniem szefa MON do racji swojego samorządu. Żeby poparcie było jeszcze mocniejsze władze Mirosławca napisały list do dowódcy Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej Kraju, generała dywizji Kazimierza Dzioka, który zresztą służył przed laty w mirosławskim pułku. Poprał więc starania Mirosławca i posłał do MON pismo z poparciem dla tej gminy. Dalej poszło już gładko. Janusz Onyszkiewicz z MON, przesłał swoją pełną poparcia opinię dla Mirosławca do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, w którego gestii leżała zmiana granic. "Podział administracyjny wpływa destrukcyjnie na ukształtowanie więzi i dobrze funkcjonującą organizację życia jednostki i środowiska wojskowego" - napisał minister obrony do kolegi z rządu, Janusza Tomaszewskiego (wówczas szefa MSWiA)
Dziś burmistrz Mirosławca Edward Ząbek nie ukrywa, że wojskowi pomogli.
- Są gospodarzami na tym terenie i wszyscy od samego dołu do samej góry nas poparli - mówi z dumą.
- Złamana została konstytucja - argumentuje jego adwersarz, wójt Jan Szewczyk z Wierzchowa.

Kto się poniósł fantazji

Przepychanki i walka na argumenty trwały do jesieni 2000 roku. Wierzchowo mogło czuć się pewnie. Starania gminy o pozostawienie w jej granicach lotniska poparł ówczesny wojewoda zachodniopomorski Władysław Lisewski. Próbował mediować, bo obie zwaśnione gminy nie bardzo już były w stanie ze sobą negocjować. Każdy obstawał przy swoich racjach.
- Ale co to były za mediacje - wspomina ironicznie burmistrz Ząbek z Mirosławca. - Wojewoda posadził nas w gabinecie, posłuchał i na tym sprawa się skończyła.
Wcześniejsze zakulisowe zabiegi wojskowych samorządowców z Mirosławca przyniosły jednak skutek. 29 września 2001 roku, a więc już kilka dni po przegranych wyborach, siedzący na walizkach rząd Jerzego Buzka podjął decyzję o przekazaniu im całego lotniska. W Wierzchowie zawrzało. Jednak kolejne listy wysyłane już do nowego rządu niewiele dawały. I kiedy w Mirosławcu liczono wpływy z podatków jakie spłyną po 1 stycznia 2002 roku do kasy gminy, Rada Ministrów w ostatnich dniach starego roku zdecydowała się wstrzymać decyzję o zmianie granic. Argumentowano, że ta sprawa (i kilka podobnych w Polsce) budzi zbyt wiele kontrowersji i trzeba je jeszcze przedyskutować. O wstrzymanie zmiany granic wnioskował nowy wojewoda zachodniopomorski Stanisław Wziątek.
- Nie ukrywam zadowolenia - cieszy się wójt Wierzchowa.
- Jestem rozczarowany - żali się z kolei burmistrz Mirosławca.- Nowa ekipa rządząca dała się ponieść fantazji gminy Wierzchowo.

Konsultacje z drzewami

Argumenty Wierzchowa nie brzmią jednak fantastycznie. Wójt dokładnie wylicza ile artykułów konstytucji i innych przepisów zostało złamanych.
- Znaleźliśmy cztery - mówi Jan Szewczyk. - Złamano zasadę zaufania do państwa - tylko to podpada już pod dwa przepisy. Ponadto zabiera nam się możliwość zapewnienia wykonania zadań, które stoją przed naszym samorządem bo nie będziemy mieli pieniędzy. Nie było też konsultacji ze społeczeństwem.
Wójt nie kryje też, że według niego cała ta sprawa jest "polityczna" i nie mieli tu nic do powiedzenia samorządowcy, ale politycy i wojskowi.
Burmistrz Mirosławca szczerze zdziwił się kiedy usłyszał o rzekomym politycznym załatwieniu sprawy.
- Ludzie, którzy zamieszkują to wojskowe osiedle w 90 procentach zawsze głosowali na lewicę - twierdzi Edward Ząbek. - Więc niby dlaczego mieli by się cieszyć szczególnymi względami rządu Jerzego Buzka z AWS, który dał im resztę lotniska. Czyżby premier Buzek zapałał wówczas miłością do tego elektoratu? A może chciał przypodobać się szefowi naszej rady miejskiej, znanemu działaczowi SLD? - pyta Ząbek. - No i z kim tu konsultować, skoro po wierzchowskiej stronie lotniska są tylko drzewa i pola i nikt tam nie mieszka.

Tylko więzienie nie upadnie

Wstrzymanie na dwa lata ostatecznej zmiany granic gminy spowodowało jak na razie tylko tyle, że obie zwaśnione strony szykują się do głębszego okopania się i przygotowania cięższej artylerii. Wierzchowo już wytoczyło ciężkie działa wysyłając wniosek o uchylenie decyzji o odebraniu jej lotniska do Trybunału Konstytucyjnego. W piśmie dokładnie wyliczono, jakie przepisy zostały złamane.
- Będziemy bronić naszego lotniska - zapowiada wójt Szewczyk z Wierzchowa.
- To my będziemy teraz go bronić, bo ten teren jest już nasz tyle, że w zawieszeniu - prostuje interpretację obecnej sytuacji burmistrz Mirosławca.
Każda ze stron przedstawia długą listę argumentów mających świadczyć o swojej racji.
Wierzchowo twierdzi, że zabranie jej lotniska i 400 tysięcy złotych z budżetu pogrąży gminę. Bezrobocie dawno przekroczyło tu 30 procent, ludzie żyją na granicy ubóstwa, a jedynym dużym zakładem na jej terenie, któremu nie grozi upadłość jest zakład karny. Te 400 tysięcy to 40 procent dochodów własnych samorządu, albo licząc inaczej 10 procent budżetu.
- Zabranie tej gminie lotniska to praktycznie jej likwidacja - przyznał na ostatnim spotkaniu z parlamentarzystami wojewoda Stanisław Wziątek.
Burmistrz Mirosławca jest rozeźlony takim użalaniem się nad losem Wierzchowa i mówi, że wojewoda wyraźnie nie kryje sympatii dla tej gminy.
- Nie róbmy z Mirosławca jakiejś potęgi gospodarczej, która chce jeszcze więcej - tłumaczy burmistrz Edward Ząbek. - Mirosławiec ma podobne kłopoty. Tym bardziej, że pułk zostanie zmniejszony. Z 650 zatrudnionych w nim osób pozostanie sto. Chcieliśmy te 400 tysięcy złotych wykorzystać na stłumienie zwiększenia bezrobocia. Tak, żeby chociaż było na pomoc dla tych zwolnionych ludzi. A Wierzchowo? Ma budżet 6 mln złotych. Jak zabiorę 400 tysięcy złotych to doprowadzę do likwidacji? To kompletne nieprawda.
- Naprawdę nie damy rady - odpowiada wójt Wierzchowa.

Wszystko albo nic

Dwa lata, o które Rada Ministrów przesunęła zmianę "właściciela" lotniska, ma według wojewody Stanisława Wziątka doprowadzić do polubownego załatwienia sprawy.
- Właśnie dostaliśmy od niego pismo, w którym nas do tego namawia - mówi burmistrz Mirosławca. - Niby jak skoro jesteśmy skłóceni. Potrzebne są mediacje, ale z jego udziałem, a nie takie listy.
Wójt Wierzchowa liczy tymczasem bardziej na przychylną dla własnej gminy decyzję Trybunału Konstytucyjnego. Wniosek trafił do tej instytucji jeszcze przed świętami. Edward Ząbek mówi, że najdalej za półtora roku zapadnie werdykt. O kompromisie raczej nie ma mowy. Były takie próby. Jeden z pomysłów zakładał, że Mirosławiec bierze lotnisko, ale podatek gruntowy w pierwszym roku wpłynie do Wierzchowa. Potem stopniowo coraz więcej pieniędzy z tego tytułu miało zasilać kasę Mirosławca. Nic z tego nie wyszło bo rady obu gmin postanowiły walczyć o wszystko.
- Wójt Wierzchowa będzie walczył o lotnisko przed Trybunałem Konstytucyjnym, a wy? - pytam burmistrza Mirosławca.
- Nie wiem. Nie wiem jak drugi raz udowodnić, że nie jesteśmy wielbłądem - odpowiada Edward Ząbek. - Jedno jest pewne. Złotego środka nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński