Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biegli zeznawali ws. zabójstwa 12-letniej Magdy z Wielgowa

Mariusz Parkitny
Mariusz S. (na zdjęciu konwojowany z dzisiejszej rozprawy) twierdzi, że po zatrzymaniu przyznał się do winy, bo zmusili go do tego policjanci.
Mariusz S. (na zdjęciu konwojowany z dzisiejszej rozprawy) twierdzi, że po zatrzymaniu przyznał się do winy, bo zmusili go do tego policjanci. Marcin Bielecki
Za zamkniętymi drzwiami sąd przesłuchał dzisiaj biegłych w sprawie domniemanego zabójcy 12-letniej Magdy z Wielgowa. Mama dziewczynki wyszła z rozprawy roztrzęsiona.

Trwający od kwietnia proces powoli zbliża się do końca. Do przesłuchania został jeszcze jeden świadek. Dzisiaj nie przyszedł. Przyszli za to biegli: psychiatrzy, psycholog, seksuolog oraz specjalista z medycyny sądowej. Ich opinie mogą być kluczowe przy wydawaniu wyroku. Chodzi m.in. o ustalenie poczytalności 30-letniego Mariusza S., ran jakie sprawca zadał ofierze. Sąd zdecydował, że zeznania biegłych odbędą się z wyłączeniem jawności.

- Seksuolog powołał się na tajemnicę lekarską. Zachodziła też potrzeba ochrony interesu pokrzywdzonych, czyli rodziny zmarłej - tłumaczy sędzia Elżbieta Zywar z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Wcześniej psychiatrzy uznali, że oskarżony jest zdrowy, a w chwili czynu nie miał ograniczonej poczytalności. Zeznania biegłych, szczególnie seksuologa i medyka sądowego wstrząsnęły rodzicami Magdy. Lekarze musieli w szczegółach odpowiadać na pytania o rany dziewczynki. A Magda została brutalnie zabita i zgwałcona.

Jej ciało znaleziono w lesie pod Wielgowem 12 kwietnia 2004r. Sprawca udusił ją. Ukradł rower i biżuterię. Mariusza S. zatrzymano dopiero po czterech latach. Zdecydował ślad zostawiony na ramieniu dziewczynki. Najpierw przyznał się do winy. Potem to odwołał. Teraz ma nową wersję. Twierdzi, że w dniu zabójstwa widział dziewczynkę przypadkiem i ostrzegł ją, aby uważała jak jeździ po ulicach.

- Mam taki zwyczaj, że na koniec rozmowy kładę rozmówcy rękę na ramieniu. I jej też położyłem. Nie zabiłem jej - opowiadał.

To najważniejszy element jego wyjaśnień. Bo właśnie ślad DNA oskarżonego na ramieniu dziewczynki, to główny dowód prokuratury. Grozi mu dożywocie. Następna rozprawa 30 listopada. Wtedy też sąd może zakończyć proces.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński