Bieczyno nie będzie głosować. Zbuntowana wieś i kurort z rekordem frekwencji

Mieszkańcy Bieczyna bojkotują wybory, bo jak twierdzą jest to jedyny sposób na wymuszenie remontu dojazdowej drogi do ich wioski.

- Do urn nie idziemy już po raz trzeci. Obietnice nowej drogi pojawiają się przed każdymi wyborami a później nic się nie dzieje - twierdzi Ewa Kapołka, sołtys zbuntowanej wioski.

Spektakularny protest mieszkańcy rozpoczęli tuż przed wyborami do Europarlamentu. I choć po roku wiejskiej drogi zniknęła część garbów a gryfickie starostwo znalazło pieniądze na remont drogi, bieczynianie i tym razem postanowili, że w dniu wyborów zostają w domach.

Entuzjastyczne nastroje panują za to w pobliskim Rewalu. To tutaj w pierwszej turze wyborów prezydenckich zanotowano najwyższą, bo ponad 82 proc., frekwencję w kraju. Chętnych do głosowania było tak wielu, że zabrakło kart do głosowania.

- Do dwóch z trzech wyborczych lokali musieliśmy dowieźć zapasowe karty z sąsiedniej gminy. Oprócz
ponad 3 tysięcy uprawnionych do głosowania mieszkańców, około 3,5 tysiąca turystów dodatkowo wpisało się na listy do głosowania - wyjaśnia Wioletta Brzezińska, urzędnik wyborczy w Rewalu.

Dlatego przed drugą turą wyborów gmina pobrała aż 30 tys. dodatkowych kart do głosowania. Turyści, którzy zdecydują się na oddanie głosu w kurorcie mogą też liczyć na dodatkowe atrakcje.

Dla oczekujących w kolejkach wyborców tuż obok lokali wyborczych w Niechorzu i Rewalu dostępne
będą dwie darmowe wystawy do zwiedzania.

Urzędnicy zapowiadają także, że jeśli godzinę przed zakończeniem głosowania przed urnami nadal będą kolejki, autokary dowiozą turystów do lokali wyborczych w sąsiednich gminach.

Nie wiadomo ilu szczecinian zdecyduje się zagłosować w nadmorskich kurortach. Do piątkowego popołudnia magistrat wydał ponad 13 tys. zaświadczeń o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania.