Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezprawna eksmisja z willi Grüneberga. Co dalej z szybkim tramwajem? [wideo]

Redakcja
- Orzeczenie NSA jest dowodem, że rodziny poniżono, naruszono ich godność i eksmitowano niezgodnie z prawem, podobnie jak bezprawna była decyzja o przesunięciu willi - podkreśla Mariusz Łojko, szef Stowarzyszenia "Ratujmy zabytek". - Nie spoczniemy, aż osoby winne tego, w tym konserwator, prezydent i wiceprezydent nie zostaną za to ukarani.
- Orzeczenie NSA jest dowodem, że rodziny poniżono, naruszono ich godność i eksmitowano niezgodnie z prawem, podobnie jak bezprawna była decyzja o przesunięciu willi - podkreśla Mariusz Łojko, szef Stowarzyszenia "Ratujmy zabytek". - Nie spoczniemy, aż osoby winne tego, w tym konserwator, prezydent i wiceprezydent nie zostaną za to ukarani.
Miasto przegrało w sądzie z działaczami społecznymi. Lokatorów willi Grüneberga eksmitowano z naruszeniem prawa. Sąd zakwestionował też decyzję o przesunięciu obiektu. Magistrat: budowa szybkiego tramwaju jest niezagrożona.

Sprawa budzi wielkie emocje, ponieważ sporny budynek stoi na trasie wielkiej szczecińskiej inwestycji - budowy szybkiego tramwaju na Prawobrzeżu. Miasto eksmitowało stamtąd lokatorów i chce przesunąć obiekt. Tymczasem Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie wydał w sprawie willi Grüneberga niekorzystny dla miasta i wojewody wyrok.

- Nie może być tak w państwie prawa, że bezkarnie pozbawia się kogoś własności i wyrzuca z niej bez konsekwencji - mówi Mariusz Łojko, szef Stowarzyszenia "Ocalmy zabytek", które wywalczyło wyrok przed Naczelnym Sądem Administracyjnym.

Spotkanie po ogłoszeniu wyroku odbyło się tuż obok willi Grüneberga i terenu budowy przyszłego szybkiego tramwaju. Jest pełne emocji. To działacze tego stowarzyszenia wstrzymali wyburzenie willi i zaskarżyli do sądu działania zarówno miasta, wojewody, jak i wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Wyrok jest jednoznaczny i wynika z niego, że eksmisja lokatorów willi odbyła się niezgodnie z prawem, podobnie jak zajęcie części działki sąsiedniej willi i planowane przez miasto przesunięcie willi.

- Miasto będzie musiało teraz zapłacić odszkodowania - twierdzi Mariusz Łojko i zapowiada: - Złożymy doniesienia do prokuratury na prezydenta Krzystka i jego zastępcę, Jaroszewicza. Muszą zostać ukarani. Konserwator zabytków, pani Stanecka też nie może spać spokojnie.

Chodzi o wydaną przez konserwatora zabytków decyzję, że willa może być przesuwana w częściach, a nie w całości. Stowarzyszenie oskarża też wojewodę, który na wniosek premiera miał zbadać sprawę, a uczynił to pobieżnie.

- Zrobił to na zasadzie pytania złodzieja, czy ukradł - barwnie opisuje to Łojko. - Ten odpowiada, że nie, a więc może iść wolny.

Czy wyrok NSA, od którego nie ma odwołania, może zagrozić dalszej realizacji Szczecińskiego Szybkiego Tramwaju? Miasto zapewnia, że nie, ale na razie nie chce komentować wyroku.

- Do momentu zapoznania się z pisemnym uzasadnieniem nie komentujemy wyroku - mówi Łukasz Kolasa z biura prasowego magistratu i dodaje: - Tak długo wyczekiwana przez mieszkańców inwestycja komunikacyjna, która połączy lewo i prawobrzeże Szczecina jest niezagrożona i prowadzona zgodnie z harmonogramem.

Prezes stowarzyszenia ujawnia też kulisy eksmisji lokatorów z willi. Złożyli oni doniesienie do prokuratury, m.in. o kradzież ich mienia. Ta jednak sprawę umorzyła.

- Umorzyła dlatego, bo przesłuchiwani urzędnicy stwierdzili, że to nie była egzekucja, a oni jedynie pomagali państwu Kęmpińskim przeprowadzić się - mówi Łojko. - Skoro tylko pomagali, to prokuratura umorzyła postępowanie. I co się okazuje - ci sami urzędnicy za chwilę poszli do sądu i złożyli pozew twierdząc, że państwo Kępińscy są im winni pieniądze za przeprowadzoną egzekucję. Tak działają szczecińscy urzędnicy. To jawne bezprawie.

Pretensje ma też właściciel sąsiedniej posesji, Lech Tomaszewski, któremu miasto zabrało około 800 m kw. działki, a w wyniku prac ziemnych pękają, ściany jego domu.

- W projekcie jest, że na tym zabranym mi terenie będzie rosła trawa, to po co je zabierają - mówi zdenerwowany. - W pewnym momencie dowiedziałem się, że nie jestem już właścicielem gruntu, choć podatek muszę odprowadzać. Dochodzi do takich głupot, że żeby położyć kabel grubości palca zabrano mi pas o szerokości sześciu metrów. Tak jest, gdy żaden urzędnik nie odpowiada finansowo za podejmowane decyzje.

- Walczyliśmy z olbrzymią machiną urzędniczą i kancelariami prawnymi, które są opłacane z podatków szczecinian i działają przeciwko nim - dodaje Łojko. - Wiele osób zrezygnowało, ale nasza walka jest przykładem, że warto walczyć do końca, bo w Szczecinie musi obowiązywać prawo, a nie bezprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński