Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezkarni blokersi

Piotr Jasina, 27 kwietnia 2006 r.
Policzanie skarżą się, że na ulicach miasta robi się coraz niebezpieczniej. - Młodzi ludzi, tzw. blokersi, dresiarze itp. straszą, zaczepiają, dewastują i pozostają bezkarni - twierdzą nasi Czytelnicy.

- Ostatnio zaczepili mojego syna, na szczęście poradziliśmy sobie sami, ale są naprawdę niebezpieczni - mówi mieszkaniec Polic. - Są bardzo agresywni. Po oczach można poznać, że są na haju. Niestety, ani straż miejska, ani policja nic z tym problemem nie robi. Nawet ich nie legitymują. Przechodzą obok dokazujących grupek, jak gdyby nigdy nic.

Potwierdzają to inni policzanie. Obawiają się o bezpieczeństwo swoje, żon i dzieci. Są przerażeni skalą dewastacji klatek schodowych, przystanków i bezkarnością młodych wandali i bandytów.

- Nie wiem po co w Policach są kamery i czy w ogóle ktoś monitoringiem nadzoruje - mówi kolejny mieszkaniec nowego osiedla. - Na rogu ulic Przyjaźni i 26 Kwietnia kamera jest tak zabrudzona, że na pewno nic przez nią nie widać. Jeśli kamery mają robić za atrapy, to może w ogóle je zdemontować. Jeśli policja nie ma czasu zajmować się monitoringiem, bo takie głosy do mnie dochodzą, to może centrum przenieść do siedziby Straży Miejskiej.

Kolejny rozmówca proponuje, by godziny pracy staży miejskiej zmodyfikować, dostosować bardziej do potrzeb.

- Strażnicy kończ pracę o 22, a wtedy dopiero zaczynają grasować huligani, dresiarze i inni - dodaje kolejny Czytelnik z Polic. - Dlaczego nie ustawić im godzin pracy na czas, kiedy dochodzi do największej liczby wykroczeń, bójek, aktów wandalizmu. Mają przecież dbać o nasze bezpieczeństwo. W końcu to my płacimy na ich utrzymanie podatkami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński