Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie kolejna kontrola szczecińskich karetek pogotowia

Anna Miszczyk
Fot. Archiwum
Będzie kolejna kontrola w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. Pogotowie zapewnia: my się kontroli nie boimy.

Moim zdaniem

Moim zdaniem

Elżbieta Sochanowska z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie
- Nieprawdą jest, że karetki dowożą pacjentów tylko po to, by przewieźć ich do innego szpitala i pobrać pieniądze. Nie obawiamy się kontroli ministerstwa. Wzorowo wykonujemy zadania wynikające z umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Jesteśmy nawet za tą kontrolą, żeby oceniła działalność WSPR, ale również konsultanta z jego dotychczasowej działalności.

W pogotowiu była niedawno przeprowadzona kontrola. Kontrolerzy ustalili m.in., że świetnie wyposażone karetki systemowe (opłacane przez NFZ) służyły do przewożenia pacjentów komercyjnych z jednego szpitala do drugiego czy do domu. W specjalistycznych karetkach, w których powinien być lekarz, wielokrotnie go nie było. Do chorych wyjeżdżali zaś ratownicy bez uprawnień.

Nieprawidłowo prowadzono książki dyspozytorskie. Nie było wiadomo, o której dyspozytor dostał sygnał, że ktoś potrzebuje pomocy.

Kontrola potwierdziła zarzuty prof. Cezarego Pakulskiego, wojewódzkiego konsultanta ds. medycyny ratunkowej, który wcześniej sam sprawdził 5 filii pogotowia. W swoim pokontrolnym stanowisku konsultant pisał także o tym, że pogotowie, chcąc zarobić, przewozi pacjentów nie do tych szpitali, do których powinno.

Przykładowo osoby ze złamanymi kończynami i kręgosłupem trafiały do szpitala gdzie nie ma urazówki. Nie można im więc było tam pomóc. Do pacjentów szpital wzywał znów pogotowie, które tym razem wiozło ich do właściwego szpitala. Transport pacjenta z miejsca wypadku albo domu, gdzie miał np. zawał, do szpitala wykonywany jest w ramach kontraktu z NFZ. Za przewiezienie z jednej placówki zdrowotnej do drugiej WSPR dostawała dodatkowe pieniądze (255 - 850 zł za jeden transport). Po tym, jak jedna z gazet wyliczyła przykłady takich praktyk w całej Polsce i sięgnęła po te opisane wcześniej przez prof. Pakulskiego, Ministerstwo Zdrowia wystąpiło do wojewody o ponowne skontrolowanie WSPR w Szczecinie.

Sam prof. Cezary Pakulski twierdzi, że po zakończeniu kontroli ambulansy nadal wożą chorych do najbliższego szpitala, który nie może im udzielić specjalistycznej pomocy. Pojawił się też problem z przetransportowaniem chorego do właściwego szpitala. Szpitale nie mają własnych karetek. Umowy, które podpisały z WSPR, zakładają, że ambulans WSPR jedzie po pacjenta ze Szczecina i tam go wiezie. Nawet gdyby po drodze miał szpital, który jest w stanie udzielić choremu pomocy. I tak do szpitala w Dębnie ambulans jedzie po chorego dwie godziny, kolejne dwie transportuje pacjenta do szczecińskiej placówki (bliżej byłoby do Gorzowa Wlkp.).

Ponieważ taka sytuacja zagraża zdrowiu i życiu pacjentów, wojewoda wprowadził w Zachodniopomorskiem specjalną procedurę ph. "na ratunek" (lekarz ze szpitala dzwoni do lekarza koordynatora w Wojewódzkim Centrum Koordynacji Ratownictwa przy ul. Firlika w Szczecinie; ten decyduje, gdzie chorego ma przewieźć ambulans; szpital za taki kurs nie płaci). Najbliższa kontrola zapewne pokaże, jak to jest realizowane.

Bądź na bieżąco - zasubskrybuj news'y ze Szczecina

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński