Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beata Pawlikowska: Mrówek na śniadanie nikomu nie polecam [ROZMOWA]

Bogna Skarul
Bogna Skarul
Najlepsze uliczne jedzenie mają w Bangkoku. W Paragwaju podają na śniadania najsmaczniejsze bułki na świecie. W dżungli podróżniczka musiała zjadać mrówki wielkie jak palec. Co jeszcze przytrafiło się Beacie Pawlikowskiej w kulinarnej podróży przez świat?

Rozmawiała: Bogna Skarul / Foto: Bruno Fidrych / Wojtek Wilczyński / Anna Kaczmarz

- Jest powiedzenie, by śniadanie zjeść samemu, obiadem podzielić się z przyjaciółmi, a kolację oddać wrogowi. Wskazuje ono, że najważniejszym posiłkiem dnia jest śniadanie. Dlatego postanowiła Pani opisać właśnie śniadania świata?
- Śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia, a wiem to z własnego doświadczenia. Podczas podróży po świecie zorientowałam się, że w różnych zakątkach świata śniadania wyglądają zupełnie inaczej. Czasem jest to mąka jęczmienna wymieszana z herbatą, a czasem smażony pieróg z nadzieniem. Przyszło mi do głowy, że warto byłoby pokazać, od czego zaczyna się dzień w różnych krajach. Tym bardziej, że dobre, zdrowe i dające siłę śniadanie, to wcale nie jest to, co na śniadanie jada się w Polsce.

- Co to znaczy zdrowe śniadanie?
- Na pewno nie jest kromeczką białego chleba zrobionego z chemicznie oczyszczonej mąki z dodatkiem dżemu zrobionego z białego, chemicznie oczyszczonego cukru. Biała mąka i biały cukier nie mają żadnych wartości odżywczych. A to znaczy, że nie dają organizmowi niczego, z czego mógłby budować swoją siłę. Dobre i zdrowe śniadanie to gorący posiłek przygotowany z naturalnych, pożywnych produktów. To może być owsianka ugotowana na wodzie z suszonymi owocami i orzechami, brązowy ryż z jabłkami i cynamonem albo - tak jak w Indiach - warzywne curry i ryż. W książce opisałam tradycyjne śniadania, jakie jedzą zwykli ludzie na co dzień. A ponieważ najczęściej nie mają czasu, żeby to śniadanie przygotować w domu, to zauważyłam, że w większości krajów śniadanie zjada się na ulicy.

- Mnie mama uczyła, że nie powinnam wychodzić z domu, zanim czegoś nie zjem.
- I dobrze. Śniadanie trzeba zjeść przed wyjściem z domu, szczególnie w naszym klimacie. Zupełnie inaczej jest w tropikach, gdzie na każdym kroku, na każdym rogu ulicy stoi ktoś, kto sprzedaje gorące śniadanie.

- W tropikach, kiedy żar leje się z nieba, zjada się gorące śniadania?
- Bo gorące śniadanie daje większą siłę niż zimne. Jeżeli więc jesteśmy w tropikach i mamy przed sobą pół dnia wędrowania w nieznane, dobrze wzmocnić się na początku drogi.

- A czy ma Pani w pamięci najgorsze śniadanie?
- Owszem, na szczęście nie musiałam go zjeść. Widziałam je na statku płynącym po rzece Paragwaj w Paragwaju. Dostał je mały, pięcioletni chłopiec. Siedział akurat obok mnie. Płynęliśmy przez kilka dni, więc nie było więc możliwości, żeby wyjść na ląd i coś kupić. Mama tego chłopca zabrała w podróż to, co uważała za odpowiednie na śniadanie.

- Co to było?
- Paczka herbatników i mielonka w puszce.

- A Pani co wtedy zjadła?
- Wypiłam yerba mate i zjadłam paragwajskie bułki chipa. Są genialne. Upieczone z manioku z dodatkiem anyżku. Mogą być okrągłe jak obwarzanek, prostokątne albo nawet w kształcie krokodyla.

- Czy te bułki chipa zjada Pani na śniadanie także w Polsce?
- Niestety nie, bo to jest coś, co można kupić i zjeść tylko w jednym kraju na świecie, czyli w Paragwaju. W Polsce jem to, co jest dostosowane do polskiego klimatu. Najczęściej owsiankę na słodko z daktylami i figami, domowe muesli z organicznych płatków owsianych z bananem albo kaszę gryczaną ugotowaną z brokułami.

- Dlaczego akurat to, a nie np. kanapki?
- Kiedy odkryłam w jaki sposób produkuje się jedzenie sprzedawane w sklepach i podawane w restauracjach, , postanowiłam zadbać o to, co jem. Zauważyła pani, że każdy zna kogoś, kto jest chory na raka? Dlaczego w dzisiejszym świecie jest tak dużo chorób? Myślę, że to właśnie dlatego, że do masowo produkowanego, wysoko przetworzonego jedzenia dodaje się wiele syntetycznych substancji, które mają poprawić jego wygląd, przedłużyć trwałość i dać iluzję mocniejszego smaku. Zawarte w nich toksyny przez lata odkładają się w organizmie, a potem powodują różne choroby i dolegliwości. A ja chciałam być zdrowa i silna. Postanowiłam więc, że muszę nauczyć się gotować.

- Udało się?
- Tak, chociaż musiałam wymyślić takie dania, które będą proste, szybkie, smaczne i zdrowe. I najlepiej takie, które same się gotują. Codziennie gotuję obiad, przygotowuję gorące śniadania, a raz w tygodniu piekę zdrowy i pyszny chleb na zakwasie. Wiele z moich ulubionych przepisów zamieściłam w tej książce.

- Jak wygląda najlepsze zrobione przez Panią śniadanie?
- Moje ulubione śniadanie to owsianka z kaszą jaglaną, na gorąco z plasterkiem pomarańczy, cynamonem, kurkumą, goździkiem, suszoną figą, suszonym daktylem, nasionami dyni i słonecznika.

- A najlepsze śniadanie zjedzone w podróży?
- Z tych „podróżnych” najbardziej lubię warzywne curry z ryżem. Takie, jakie jada się w Indiach.

- Najbardziej niesamowite śniadanie?
- To było w dżungli. Indianie przynieśli mi pieczone mrówki. Były ogromne, wielkości połowy mojego palca. Nic innego do jedzenia nie było, a poza tym byłam naprawdę bardzo głodna, więc długo się nie zastanawiałam.

- I co?
- Bardzo dobre. Niełatwo je znaleźć, bo pojawiają się tylko w określonym czasie i wtedy zwykle oprócz ludzi są tez inni chętni - choćby małpy, które chętnie na nie polują. Muszę dodać, że na co dzień nie jem mięsa, ryb ani nabiału. Nie zachęcam też do jedzenia mrówek z ciekawości. Tym bardziej, że polskie mrówki są nie tylko kilka razy mniejsze, ale też objęte ochroną. Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy nie ma absolutnie innego wyjścia.

- Opisała Pani śniadania jakie jada się na świecie. Będą też przepisy na przykład na kolację?
- Chciałam pokazać śniadania, bo to posiłek, który łączy wszystkich ludzi na świecie. To pierwsze, co zjada się na początek dnia. I rzeczywiście, reszta dnia, samopoczucie, siła i zdrowie w dużej mierze od niego zależą. Dlatego napisałam książkę o śniadaniach. Jeśli chodzi o potrawy na inne pory dnia, to napisałam kilka książek kulinarnych z moimi ulubionymi przepisami na różne pory roku i na bazie kaszy jaglanej. W kwietniu ukaże się książka kulinarna z przepisami na dania z soczewicy.

- Coraz częściej biura podróży organizują tzw. podróże kulinarne. Dlaczego w podróży tak ważne jest dla każdego z nas, co jemy?
- Bo wtedy świat zupełnie inaczej smakuje. Wszystkie moje podróże mają wątki kulinarne. Staram się jeść to, co jedzą ludzie dookoła mnie. Kiedy je się to, co jedzą tubylcy, w tym samym barze, u tej samej kucharki, lepiej rozumie się świat, w którym się akurat przebywa.

- Gdzie znajdziemy najlepsze na świecie uliczne jedzenie?
- W Bangkoku. To miasto od wielu lat zajmuje pierwsze miejsce na świecie jeśli chodzi o najlepszy street food. Wieczorem pojawiają się dziesiątki niewielkich wózków, przy których kucharki przygotowują świeże, gorące dania z ryżu i makaronu, sprzedają desery z mango albo świeże owoce gotowe do zjedzenia. Jedzenie na ulicy jest bardzo popularne w Tajlandii, podobnie jest w Wietnamie, Kambodży i wielu krajach Ameryki Środkowej.

- Gdy podróżuje Pani po Europie, to gdzie Pani jada śniadania?
- Raczej nie podróżuję po Europie.

- Dlaczego?
- Bo wydaje mi się zbyt uporządkowana, zbyt grzeczna, pełna przepisów i sztywnych zasad. Poza tym jest droga. Wolę kraje, gdzie ludzie organizują sobie życie sami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński