Barlinek: Przez urzędników nie wiedzą na jakiej ulicy mieszkają

Prawdopodobnie do dziś o tym by nie wiedziały, gdyby nie przypadek.

- Wybrałam się do wydziału meldunkowego, żeby wymeldować się z ulicy Szkolnej - opowiada barlinianka. - Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że nie mieszkam przy tej ulicy. Zameldowana jestem na ulicy Niepodległości. Moja mama i jedna z sióstr też mają wpisaną ul. Niepodległości. Natomiast druga siostra dalej mieszka przy ul. Szkolnej. Nie mogę pojąć jak to się stało.

Winny front

W barlineckim magistracie wytłumaczono mi, że wszystkiemu winny jest front budynku. Zgodnie z literą prawa mieszkańcy budynku, do którego prowadzi kilka wejść, powinni mieć adres zameldowania taki, jaki wskazuje front budynku. W tym przypadku, znajduje się on od ul. Niepodległości. Dlatego też urzędnicy gminni wysłali pismo do zarządcy budynku, czyli Barlineckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, że takowe zmiany muszą nastąpić.

Zapomniano tylko o jednym - powiadomić o wszystkim samych zainteresowanych, czyli mieszkańców ul. Szkolnej, że zmieniono im adres.

- Zrobimy to jak najszybciej - zapewniała sekretarz gminy Elżbieta Wrońska, kiedy interweniowałem w imieniu mieszkańców. - Na koszt gminy, wymienimy im także dowody osobiste na nowe, bo przecież to nie z ich winy nastąpiły zmiany.

Zdziwienie zamiast pośpiechu

Moim zdaniem

Jacek Słomka
- Do zarządcy budynku nie poszedłem. Nie moją rolą jest dopilnowanie, żeby urzędnicy robili to co do nich należy. A już tym bardziej ich straszenie. Jednak kilku barlinian nadal posługuje się dokumentami z nieprawdziwymi danymi. Ciekawe co będzie, kiedy za kilka dni pójdą do urn wyborczych, a tam okaże się, że wpis w dowodzie nie zgadza się z wpisem na liście głosujących.

Z panią sekretarz rozmawiałem ponad miesiąc temu. Okazuje się, że przez ten czas nikt nie poinformował kilku osób, że nie są już zameldowane na ulicy Szkolnej. Jedynym działaniem było zdjęcie tabliczki ze wspomnianą nazwą ulicy. Zresztą niepotrzebnie, bo ulica Szkolna istnieje nadal.

Elżbieta Wrońska nie kryła zaskoczenia, kiedy z nią ponownie rozmawiałem.

- Naprawdę nie wiem dlaczego do tej pory sprawa ta nie jest załatwiona - zapewniała. - Widocznie ktoś w urzędzie, albo w BTBS, czegoś nie dopilnował. Ale zajmiemy się tym.

Miała też dla mnie propozycję.

- Może wizyta pana redaktora u zarządcy budynku sprawi, że szybciej upora się z problemem - powiedziała.