Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barlinek: mieszkańcy są niezadowoleni z miejskiej kultury

Jacek Słomka
Zebrani na rynku w minioną sobotę, ubrani w czarne stroje młodzi ludzie uważają, że źle się dzieje w barlineckiej kulturze. - Powinniśmy to zmienić - mówiła Antonina Papis (z megafonem w ręku).
Zebrani na rynku w minioną sobotę, ubrani w czarne stroje młodzi ludzie uważają, że źle się dzieje w barlineckiej kulturze. - Powinniśmy to zmienić - mówiła Antonina Papis (z megafonem w ręku). Jacek Słomka
Kilkudziesięciu młodych ludzi zebranych na barlineckim rynku protestowało przeciwko spychaniu kultury na margines działalności gminy.

Chcą powołania nowej instytucji zajmującej się artystami, amatorami i sztuką, chcą też, poprzez swoich reprezentantów, mieć wpływ na decyzje dotyczące kultury i edukacji w Barlinku.

- Od kilku lat sytuacja barlineckiej młodzieży stopniowo się pogarsza - wyjaśnia swoje działania Maria Papis, organizatorka manifestacji. - Obserwują to od czasu, gdy dołączyłam do grona "dorosłych" i podjęłam pracę, w której miałam bezpośredni kontakt z młodzieżą. W końcu polityka kulturalna i młodzieżowa naszego miasta doprowadziła do opustoszenia Barlineckiego Ośrodka Kultury.

Aniołki, liście, wizytówki

Według protestujących bardzo mało osób uczęszcza na zajęcia do pracowni plastycznej, gdzie głównie wykonuje się plakaty, wizytówki i banery. Podobnie jest w pracowni ceramicznej. Tam królują ceramiczne liście i aniołki. Zamknięcie działającej na terenie BOK kawiarni sprawiło, że młodzi ludzie nie mają gdzie się spotykać.

- Kroplą, która przelała czarę niezadowolenia, było skrócenie do trzech dni koronnej imprezy promującej nasze miasto w Polsce i Europie, czyli Barlineckiego Lata Teatralnego - dodaje Papis. - Tak być nie może.

Chcą też decydować

Manifestująca młodzież przedstawiła kilka postulatów. Jednym z nich jest utworzenie rady młodzieżowej, która miałaby głos w sprawach dotyczących kultury oraz edukacji barlineckiej. Chcą także stworzenia odrębnego centrum kultury, niezależnego od BOK, które zarządzane byłoby przez kompetentnych menedżerów.

- Żeby doszło do powołania rady młodzieżowej, musi być jakaś grupa inicjatywna - twierdzi przewodniczący rady miasta, Dariusz Zieliński. - Obiecuję, że w tej sprawie spotkam się z inicjatorami protestu. Deklaruję swoją pomoc w tej sprawie. Nie sądzę zarazem, żeby radni mieli coś przeciwko tej inicjatywie.

Trzeba rozmawiać

Przewodniczący Zieliński uważa, że skoro doszło do protestu, to jakiś problem jest. Dlatego jak tylko dyrektorka BOK wróci ze zwolnienia lekarskiego, spotka się z nią, żeby sprawę postulatów wyjaśnić.

- Jednak najlepiej by się stało, gdyby doszło do spotkania zainteresowanych stron - dodaje przewodniczący. - Jeżeli tak się stanie, będę w tej sprawie bezstronnym arbitrem.

Nieco inaczej cała sprawę widzi burmistrz, Zygmunt Siarkiewicz.
- Nie zamierzam ingerować w to, co robi się w BOK - informuje włodarz gminy. - Ma on swój regulamin działania, swoje władze. Z tego, co wiem, to pracowni w nim nie ubywa a wręcz przeciwnie, przybywa. - Nic też nie stoi na przeszkodzie, żeby młodzi ludzie wzięli sprawę w swoje ręce i zrobili coś więcej, niż proponuje BOK - podkreśla Siarkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński