Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

AZS Radex: Play off przepadł na własne życzenie

Maurycy Brzykcy
Wygrana AZS ze Spójnią to jeden z lepszych momentów w sezonie AZS. Obrońca stargardzkiego zespołu, Tomasz Stępień, stara się zabrać piłkę Łukaszowi Pacosze, trzeciemu strzelcowi całej ligi.
Wygrana AZS ze Spójnią to jeden z lepszych momentów w sezonie AZS. Obrońca stargardzkiego zespołu, Tomasz Stępień, stara się zabrać piłkę Łukaszowi Pacosze, trzeciemu strzelcowi całej ligi.
AZS Radex Szczecin nie dostał się do czołowej ósemki i nie zagra po raz pierwszy w historii na zapleczu ekstraklasy w play off. Klub się utrzymał w rozgrywkach, ale już niedługo czekają go wielkie zmiany.

Latem klub powierzył stery nad drużyną doświadczonemu trenerowi, Czesławowi Dasiowi, który w przeszłości prowadził już inne szczecińskie ekipy oraz choćby Spójnię Stargard. To jednak, jak pokazał czas, nie był najlepszy wybór.

Akademicy pod wodzami tego szkoleniowca męczyli się strasznie. Kibice, oglądając ich popisy, chyba jeszcze bardziej. Brak chemii między zawodnikami a trenerem zaowocowało m.in. wielką wpadką w Kutnie, gdzie AZS przegrał 36:67, zdobywając w jednej z kwart zaledwie trzy oczka. To przelało czarę goryczy. Trener Daś podał się do dymisji, a koszykarze odetchnęli.

Szefowie AZS postawili na sprawdzonego konia. Do łask wrócił Zbigniew Majcherek, który zwolniony został z tej posady pod koniec 2011 roku. Od ławki rezerwowych szczecińskiego pierwszoligowca odpoczywał więc niecały rok. Trener Majcherek wrócił trochę odmieniony. Przez cały sezon unikał mediów jak ognia, odmawiał rozmów, nie odbierał telefonów. Robił jednak bardzo dobrą pracę w drużynie, która szybko złapała wiatr w żagle i wygrała kilka pojedynków z rzędu. W rundzie rewanżowej także było więcej pozytywów, niż negatywów. Choć niektóre porażki, poniesione na własne życzenie, bolą do dziś. Ale kibice narzekać nie mogą.

Zobaczyli przez cały sezon, że Akademicy robią wszystko, co w ich mocy, by historyczny awans do play off urzeczywistnić. AZS nie pękał przed nikim, walczył z każdym rywalem. Kilka spotkań z jego udziałem zakończyło się dogrywkami, a fani pewnie długo będą wspominać nokaut Spójni w Szczecinie, czy pokonanie Śląska Wrocław, najlepszego zespołu rozgrywek. W końcówce sezonu AZS zabrakło zimnej krwi. Gdyby nie porażki w Bydgoszczy oraz Ostrowie (gdzie Akademicy długo prowadzili) teraz pisalibyśmy o przyszłym rywalu w pierwszej rundzie play off. Zabrakło więc niewiele.

Jeżeli chodzi o transfery to nie wszystkie wypaliły, a właściwie nieliczne. Igor Trela szybko złapał kontuzję, która wykluczyła go z gry do końca sezonu, Jaromir Szurlej prawie zupełnie nie dostaje szans od szkoleniowca, a Marek Miszczuk miał zaledwie jeden dobry występ, ale przychodził jako uzupełnienie składu w styczniu. Dobrze w zespół wkomponował się Adam Linowski, który gdy pojawia się na parkiecie, daje zastrzyk energii reszcie graczy. Pewnie więcej kibice oczekiwali po powrocie Łukasza Bieli do AZS. Skrzydłowy nie zawsze jednak dostawał wiele minut od szkoleniowców.

Teraz klub czekają wielkie zmiany. Fuzja z Wilkami Morskimi już została ogłoszona, ale szczegółów na razie brak. Dopiero po możliwym awansie Wilków do I ligi, dowiemy się który klub wchłonie który, jak będzie nazywać się nowa drużyna, kto zostanie jej trenerem i jacy zawodnicy z obu ekip tworzyć będą trzon zespołu, który w założeniu, już od przyszłego sezonu, powalczyć ma o awans do ekstraklasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński