Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura o pomoc dla powodzian. Proboszcz prosił o pomoc, ale strażak się postawił

Mariusz Parkitny [email protected]
Fot. Archiwum
Proboszcz i mieszkańcy Dargobądza są wściekli na strażaków, że ci nie chcą zbierać pieniędzy. - Najpierw ustalcie czytelne zasady - odpowiada szef OSP.

Sprawa zaczęła się w połowie maja podczas mszy świętej w Dargobądzu. Proboszcz Jan Uberman zaproponował, żeby strażacy zrobili zbiórkę pieniędzy wśród mieszkańców dla powodzian z południa Polski.

- Chodziło o to, aby strażacy, którzy cieszą się w naszej wsi zaufaniem, poszli po domach i zebrali pieniądze. Potem za pośrednictwem Caritasu nasze wsparcie miałoby zostać przekazane najbardziej potrzebującym - opowiada parafianka, która była na głośnej już mszy.

Prosi o anonimowość, bo nie chce być we wsi "na językach". Na mszy nie był obecny Sławomir Dziubich, szef dargobądzkich strażaków-ochotników. O pomyśle dowiedział się od swojego zwierzchnika.

Odmówił zbierania pieniędzy i zakazał tego swoim podwładnym. Decyzja wywołała oburzenie mieszkańców i samego ks. Ubermana. Sprawa znów pojawiła się na mszy. Tym razem w ostatnią niedzielę.

- Proboszcz nie ukrywał zdenerwowania. W mocnych słowach podczas ogłoszeń duszpasterskich powiedział, co sądzi o decyzji komendanta - opowiada kolejny parafianin.

Komendantowi wypomniano nawet, że mieszka i pracuje obecnie w Świnoujściu, a nie w gminie Wolin.
Dziubich tłumaczy, że odmówił, bo nie ma zamiaru narażać swoich strażaków na plotki i pomówienia.

- Ja nie mam nic przeciwko zbiórkom pieniędzy na ważny cel. Ale to musi być zrobione z głową i zgodnie z prawem. Nie możemy zbierać pieniędzy na podpisy, bo zaraz ktoś nam zarzuci, że je kradniemy. Powinny być opieczętowane puszki, identyfikatory, list przewodni z informacją o zbiórce. To najlepiej zrobić po mszach. Przy takich działaniach na pewno nie odmówię ludziom pomocy. Przyjdziemy w mundurach i pomożemy. Ale nie będę narażał dobrego imienia strażaków, żeby ktoś mi zarzucił, że dał 10 złotych na powodzian, a zostało tylko pięć - tłumaczy w rozmowie z "Głosem" swoją decyzję.

- Ciekawe, że jak sprzedają kalendarze na nowy rok, to wtedy żadne identyfikatory nie są im potrzebne. Przecież znamy ich, nikt nigdy im nie zarzucał kradzieży, czy oszustw - denerwuje się mieszkaniec Dargobądza.

Sprawę prawdopodobnie załagodzi decyzja rady sołeckiej. Pani sołtys z jeszcze dwiema kobietami będzie chodziła od domu do domu i zbierała pieniądze dla powodzian.

- Chcemy to zrobić w ciągu najbliższych dni. Zalane są już miejscowości w naszym regionie i to może dla nich zorganizujemy pieniądze - mówi Lucyna Siedzielnik, sołtys Dargobądza.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński