Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Autobiografia Krzystofa Jackowskiego, jasnowidza z Człuchowa

Redakcja
Dlaczego Krzysztofowi Jackowskiemu łatwiej jest wskazać miejsce, gdzie znajdują się zwłoki niż znaleźć żywa osobę i skąd się bierze nieprzewidywalność futbolu

12 lutego do punktów sprzedaży prasy trafiła wyjątkowa książka - autobiografia Krzysztofa Jackowskiego, jednego z najsłynniejszych polskich jasnowidzów, który pomagał w rozwiązaniu wielu kryminalnych zagadek i odkrywał mroczne tajemnice.
Tom 1 dostępny w punktach sprzedaży prasy za jedyne 19,90 zł.
Zamów książkę już dziś z dostawą do domu
Wyślij na nr 72355 SMS-a o treści: jasnowidz.1 (koszt 2,46 zł z VAT)
Możesz też zadzwonić pod nr tel. 58 30 03 605

Po śmierci logika jest doskonalsza

W niewielkim mieszkaniu przy ulicy Długosza w Człuchowie panuje ciągły ruch. Co chwilę pojawia się ktoś, kto szuka pomocy. Co kilka minut słychać dzwonek domofonu. Telefon komórkowy również dzwoni jak najęty. Ci, którzy przychodzą są najczęściej zdesperowani. Dla nich wizyta u jasnowidza to ostatnia deska ratunku. Pojawiają się, aby odnaleźć bliskich, którzy zaginęli. Są jednak i tacy, których sprowadziły tu tarapaty finansowe, albo tacy, którzy szukają miłości...

Zdarzają się również inne, mniej typowe sprawy.

- Miałem kiedyś wizytę dwóch pań, które niezależnie od siebie przyszły do mnie, aby zapytać... kto będzie ojcem ich dziecka - opowiada Krzysztof Jackowski. - Starałem się im pomóc i podać charakterystykę tatusia. Sadzę, że po moim opisie z dwóch-trzech kandydatów mogły kogoś wybrać.

Gdzie jest babcia?

Podczas naszej wizyty u jasnowidza pojawili się starsi ludzie - mieszkańcy Warszawy. Szukali wnuków, które prawdopodobnie uprowadziła była już żona ich syna. Przyjmuje ich Monika - córka jasnowidza. Przed chwilą wróciła z poczty. Przyniosła trzy paczki z rzeczami należącymi do zaginionych...
Krzysztof Jackowski postara się im pomóc, podobnie jak pomógł rodzinie Zdzisławy Kuźby, mieszkanki Bogatyni, która zaginęła 9 czerwca w okolicach Wigancic Żytawskich. 82-letnia kobieta wyszła na spacer z bliskimi. W pewnym momencie zniknęła.

- Obszar, gdzie zaginęła babcia, położony był bardzo blisko granicy z Czechami - opowiada Kazimiera Kamińska, wnuczka zaginionej. - Myśleliśmy, że może straciła pamięć, może poszła w kierunku Czech... Do poszukiwań zaangażowano pograniczników, policję polska i czeska, z Pragi przyleciał śmigłowiec z kamerą termowizyjną. W pewnym momencie jeden z policjantów, który wcześniej zajmował się jakaś sprawą z udziałem pana Jackowskiego zaproponował, abyśmy zwrócili się właśnie do niego. Dla nas była to ostatnia deska ratunku.

Dwa dni po zaginięciu jeden z członków rodziny Zdzisławy Kuźby przywiózł przesyłkę z odzieżą zaginionej do Człuchowa. Dzień później jasnowidz drogą elektroniczną wysłał bliskim zaginionej mapkę z zaznaczonym miejscem, gdzie według niego leży ciało kobiety.

- Wspólnie z policjantami i strażakami zaczęliśmy szukać ciała babci w miejscu wskazanym przez jasnowidza - mówi Kazimiera Kamińska. - W ciągu 20 minut udało się je znaleźć. Jego wizja była kluczowa. Dzięki temu mogliśmy babci wyprawić godny pogrzeb.

W prawdzie wcześniej szukano w miejscu wskazanym przez jasnowidza, ale poszukiwania w tym rejonie były powierzchowne. Wszystko wskazywało bowiem na to, że kobieta poszła w innym kierunku.
- Miejsce, gdzie znaleziono ciało było sprawdzane kamerą termowizyjną z helikoptera - mówi Halina Dziubczyńska, córka zaginionej. - Właśnie z tego powodu nie szukano dokładnie. Podejrzewamy, że to, iż mama poszła w tym kierunku nie było przypadkowe. Wiele lat temu w pobliżu była fabryka, w której pracowała moja siostra - jej córka. Zginęła podczas wypadku w pracy. Jesteśmy bardzo wdzięczni panu Jackowskiemu za pomoc. Podejrzewamy, że gdyby nie on ciała mamy jeszcze długo nie udałoby się odnaleźć. Na pewno wyślemy mu list z podziękowaniami.

Czy 200 metrów robi różnicę?

Dla policjantów ze Zgorzelca była to już kolejna sprawa, w której Krzysztof Jackowski odegrał kluczową rolę.
-W ubiegłym roku poszukiwaliśmy zaginionej pracownicy szkoły muzycznej w Zgorzelcu - przyznaje Antoni Owsiak, rzecznik prasowy policji w Zgorzelcu. - Wówczas jasnowidz wskazał miejsce znajdujące się o 200-300 metrów od tego, gdzie znaleziono ciało. Podobnie było podczas poszukiwań zaginionej mieszkanki Bogatyni. Miejsce położenia zwłok było oddalone o około 200 metrów od tego, które wskazał jasnowidz.

Policjanci ze Zgorzelca mówią jednak, że zajmowali się kiedyś sprawą, w której jasnowidzowi nie udało się pomóc.
- Poszukiwaliśmy wówczas zaginionego żołnierza - dodaje Antoni Owsiak. - Jasnowidz wskazał miejsce w okolicach Zgorzelca, ciało żołnierza znaleziono jednak w województwie łódzkim, czyli kilkaset kilometrów dalej.
Krzysztof Jackowski nie przypomina sobie sprawy zaginionego żołnierza, nie ukrywa jednak, że część wizji nie wychodzi.
- To, że rozbieżność między miejscem wskazanym przeze mnie, a tym, gdzie faktycznie znajduje się ciało, wynosi 200 - 300 metrów nie jest niczym nadzwyczajnym - mówi Krzysztof Jackowski. -Policjanci, strażacy, pogranicznicy, którzy poszukiwali kobiety zaginionej w okolicach Bogatyni przetrzepali w sumie obszar kilkunastu czy kilkudziesięciu kilometrów kwadratowych. Ja nie byłem na miejscu, a 200 metrów różnicy to chyba niewiele.

Lodziarze garnki lepią
Ze spraw innego rodzaju człuchowski wizjoner bardzo dobrze pamięta tą, związaną z wizytą w jego domu mieszkańca Dolnego Śląska, który zajmował się produkcją lodów. Niestety interes nie kręcił się najlepiej. Mężczyzna popadł w poważne tarapaty finansowe. Obawiał się, że komornik zlicytuje jego dom.
- Ten człowiek był zdesperowany i szukał pomocy - mówi Krzysztof Jackowski. - Spojrzałem na zdjęcia domu, które przywiózł i... początkowo kompletnie nie wiedziałem, co mu powiedzieć. Chciałem mu już poradzić, aby zaczął grać w totolotka. Po chwili jednak skojarzył mi się piec do wypalania gliny. Powiedziałem mu, żeby zaczął lepić garnki. Przez długi czas mężczyzna nie odzywał się. Po jakichś dwóch latach przejeżdżał przez Człuchów i wstąpił do mnie. Przywiózł potężne ilości garnków własnej produkcji. Okazało się, że tak jak mu poradziłem, wynajął artystę, który przygotował mu wzory. Garnki okazały się strzałem w dziesiątkę. Sprzedaje je przede wszystkim do Niemiec. Na lodach, które produkował wcześniej na pewno nie miałby szans dorobienia się tak dużych pieniędzy jak właśnie na garnkach.

O sporcie i Dodzie - niechętnie

Nie wszystko jednak da się z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć. Wprawdzie w różnego rodzaju mediach pojawiają się niekiedy "prognozy sportowe" jasnowidza, ale Krzysztof Jackowski podkreśla, że nie są to wizje, ale raczej jego typy, które niekoniecznie muszą mieć potwierdzenie w rzeczywistości.

- W rywalizacji sportowej jest zbyt duży czynnik przypadkowości, aby było możliwe dokładne wytypowanie wyniku - mówi jasnowidz z Człuchowa. - Kiedyś podczas Euro 2012 pytano mnie o wynik meczu Polska - Grecja. Ile bramek padło w tym meczu? Wcale nie dwie, ale trzy. Jedna jednak nie została uznana przez sędziego, gdyż padła ze spalonego. Gdybym starał się przewidzieć wynik, mógłbym powiedzieć, że będzie 2:1 dla Greków. Co więcej, gdybym zobaczył, że będzie rzut karny dla naszych przeciwników, mógłbym prognozować nawet, że będzie 3:1. Karne są bowiem najczęściej zamieniane na bramki. Dlatego też nie odpowiadam na pytania dziennikarzy dotyczące sportu. Nie miałem też zwyczaju odpowiadać na pytania typu "Czy Doda wróci do męża". Zresztą wizje dotyczące ludzi żywych są zawsze mniej precyzyjne niż te dotyczące zmarłych. Wydaje mi się nawet, że logika człowieka może być nawet doskonalsza po śmierci niż podczas życia. Jak bowiem racjonalnie wytłumaczyć chociażby sprawę zaginięcia mieszkanki Bogatyni. Ona prawdopodobnie zabłądziła w lesie. Nie potrafiła wrócić do domu, bo nie była świadoma gdzie jest. Tymczasem po śmierci otrzymałem od niej sygnał, dzięki któremu udało się odnaleźć jej ciało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński