Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Atak na sąd w Szczecinie. Wstrząsająca relacja świadka, który zatrzymał napastnika

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
- Wszedł do sądu i od razu rzucił się na ochroniarzy, bo myślał, że mają broń. Miał też przy sobie taką błyskawiczną podpałkę do benzyny - opowiada GS24.pl pan Bartłomiej, jeden z dwóch mężczyzn, którzy zatrzymali napastnika i być może ocalili sąd od pożaru.

Dziś rano uzbrojony w niebezpieczne narzędzia mężczyzna wszedł do sądu przy ulicy Małopolskiej w Szczecinie i zranił siekierą jednego ze strażników sądowych. Potem wniósł dwa kanistry benzyny. Przy sobie miał podpałkę. Został jednak zatrzymany przez dwóch petentów sądu. Oto relacja jednego z nich.

Pan Bartłomiej ma 34-lata. Mieszka w Policach. Dziś do sadu przyszedł trochę przypadkiem. W imieniu mamy chciał złożyć podanie w biurze podawczym. Gdy przeszedł już przez bramkę bezpieczeństwa zauważył, że do sądu wszedł mężczyzna, który od razu podszedł do strażników.

CZYTAJ TEŻ:

- Jednego z nich uderzył siekierą. Pamiętam, że cios zadawał jakby z góry. Nic nie mówił i od razu do nich podszedł, bo myślał, że są uzbrojeni w pistolety. Potem mówił, że nic do nich nie ma - opowiada.

Ochroniarze wycofali się do kantorka. Pan Bartłomiej wyszedł przed sąd przekonany, że zaraz uruchomi się alarm napadowy i drzwi się zablokują, a napastnik zostanie sam w przedsionku. Nic takiego jednak nie nastąpiło.

- Będąc na zewnątrz zacząłem dzwonić na policję i chciałem zablokować mu samochód, którym blisko podjechał pod sąd. Nie spodziewałem się, że nie będzie alarmu napadowego - kontynuuje.

Dlatego napastnik położył siekierę między drzwiami, aby się nie zablokowały. Poszedł do samochodu i wniósł dwa kanistry z benzyną. Jak się potem okaże w samochodzie miał jeszcze pięć takich kanistrów. Łącznie przygotował 140 litrów benzyny.

- Gdy szedł do sądu z tymi kanistrami, ja poszedłem z nim i rzuciłem się na niego. Z sądu akurat wychodził inny pan, który uderzył napastnika w twarz. Dzięki temu mogliśmy go obezwładnić. Ja miałem przy sobie kajdanki i założyliśmy mu je. Potem już szybko przejęła go policja. W kurtce miał jeszcze nóż i młotek oraz szybko działającą podpałkę - opowiada.

Gdy mężczyźni zapytali go czemu to zrobił, odpowiedział, że jest psychiatrą i że ktoś skrzywdził mu rodzinę.

Na razie nie wiadomo co miał na myśli napastnik. Prawdopodobnie przed sądem toczyła lub toczy się sprawa cywilna lub rodzinna związana z jego rodziną.

Dziś jeszcze może usłyszeć zarzut usiłowania zabójstwa i sprowadzenia groźby wielkiego pożaru.

CZYTAJ WIĘCEJ O SPRAWIE:

_____________________________________________________________________________________________________

Polecamy także:

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Stoisz w korku? Poinformuj o tym innych! Prześlij nam zdjęcia i wideo na

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński