Do napaści doszło w czwartek na ulicy Zakole w Szczecinie. Pogotowie przyjechało do leżącej pod blokiem nieprzytomnej kobiety. Gdy ratownicy przenieśli ją do karetki, jej znajomy siłą próbował wejść do ambulansu przez tylne drzwi.
Ratownikom udało się je zamknąć, ale mężczyzna nie przestawał się dobijać. Poproszono go, aby nie przeszkadzał w wykonywaniu medycznych czynności ratunkowych. Wtedy wszedł do karetki od strony szoferki i zaatakował ratowników gazem pieprzowym.
ZOBACZ TEŻ:
Jeden z ratowników wyszedł na zewnątrz, aby powstrzymać napastnika. Doszło do szamotaniny. Ratownik został niegroźnie ranny. Skarżył się na ból barku. Napastnik został zatrzymany. W piątek usłyszał zarzuty.
- Prokurator postawił podejrzanemu zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy publicznych, czyli ratowników medycznych. Prokurator wystąpił też do sądu z wnioskiem o dwumiesięczny areszt - mówiła prokurator Alicja Macugowska-Kyszka z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
W piątek po południu Sąd Rejonowy Prawobrzeże-Zachód nie zgodził się na izolację mężczyzny. Sprawdziliśmy dlaczego. Zdaniem sądu nie ma obawy matactwa i utrudniania śledztwa, a prawdopodobieństwo, że doszło do przestępstwa jest duże.
- Podejrzany przyznał się do winy, dowody zostały zebrane, nie ma więc obaw o utrudnianie postępowania. Nie było przesłanek do stosowania najpoważniejszego środka zapobiegawczego - wyjaśnia sędzia Michał Tomala z Sądu Okręgowego w Szczecinie.
Prokuratura jest innego zdania. Zapowiedziała, że złoży zażalenie na decyzję sądu. Za napaść na ratowników grozi 10 lat więzienia.
ZOBACZ TEŻ:
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?