Arłukowicz, Marchewka i fotel partyjnego barona [KOMENTARZ]

Przed wyborami do europarlamentu wspólny komitet opozycji wydawał się dobrym pomysłem. Jednak hasło odsuńmy PiS od władzy, od samego początku było niewystarczające. Natomiast przy tak różnych pod względem ideologicznym partiach, stworzenie wspólnego programu okazało się niemożliwe.

Hasła głoszone przez lewicę w postaci mocnej krytyki Kościoła, m.in. w kontekście tematu pedofilii jaki pojawił się w trakcie kampanii, czy kwestie mniejszości seksualnych, raczej nie zyskały akceptacji elektoratu PSL. W tej sytuacji Ludowcy mogli stracić część swoich wyborców na rzecz PiS, które poprzez m.in. zapowiedzi dopłat dla hodowców krów i trzody chlewnej, próbowało pozyskać wiejski elektorat.

PO wprowadziła zaledwie 14 europosłów, czyli o 5 mniej niż w 2014 r. SLD ponownie uzyskało 5 mandatów, a PSL straciło jeden, wprowadzając 3 przedstawicieli. Czyli dla PO trudno to nazwać dobrym wynikiem. Z kolei SLD okazał się zdecydowanym zwycięzcą tej koalicji, gdyż samodzielnie najprawdopodobniej nie przekroczyłby progu. Więc czy PO opłaca się jesienią tworzyć wspólne listy z SLD? Raczej nie, chyba, że ponownie chce się dać wykorzystać Sojuszowi.

Jak na razie w Szczecinie PO z Nowoczesną ogłosiły start kampanii. Pojawiło się nawet hasło „KoalicjaTEAM”. Widocznie hasło po polsku źle Platformie brzmiało, więc użyła obcego słowa. Ponadto PO podała propozycje kandydatów ze Szczecina na listę w naszym okręgu. Jednak lista nie powala mocnymi nazwiskami.

Zdecydowanie najbardziej wyrazistym pretendentem będzie Sławomir Nitras. Szczególnie po tym jak poniósł klęskę w elekcji samorządowej nie wchodząc do drugiej tury w wyborach na prezydenta Szczecina. W tej sytuacji na pewno będzie chciał osiągnąć dobry wynik, aby pokazać, że cały czas jest dla partii pożyteczny.

Natomiast pod względem merytorycznym wartą podkreślenia jest kandydatura Teresy Kaliny.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Koalicja rozpoczyna kampanię. Olgierd Geblewicz szefem sztabu wyborczego

Jednak jeżeli dojdzie do koalicji z SLD, to liderzy regionalni Platformy będą musieli się zastanowić kogo ze swoich kandydatów usunąć z tzw. biorących miejsc, żeby zrobić miejsce pretendentom Sojuszu. Ciekawe także, czy na listach w okręgu koszalińskim pojawi się postać Pana Gawłowskiego?

Widać, że aktywnie w jesienną kampanię zamierza się włączyć świeżo upieczony europoseł Bartosz Arłukowicz. Jego dobry wynik do europarlamentu na pewno poprawił mu samopoczucie i dodał popularności. Ciekawe czy niesiony na fali sukcesu, upomni się o fotel tzw. partyjnego barona?

W końcu Arkadiusz Marchewka pełni tylko obowiązki szefa zachodniopomorskiej PO, w miejsce Stanisława Gawłowskiego. A Pan Arłukowicz jest zdecydowanie bardziej rozpoznawalny, medialny oraz doświadczony od swojego młodszego kolegi. Chyba że Panu Arłukowiczowi przy tak dobrym wyniku wyborczym i popularności zamarzy się inne jeszcze wyższe stanowisko w partii? W końcu w polityce nie ma sentymentów tylko na zimno wyliczone kalkulacje.

ZOBACZ TEŻ: Jarosław Rzepa: Z PiS do wyborów nie pójdziemy [ROZMOWA TYGODNIA]