Oba spotkania odbyły się w sobotę w basenie Floating Arena. W porannym spotkaniu od początku swoje warunki gry narzucili gospodarze. Szczecinianie grali spokojnie, dzięki czemu prowadzili po pierwszej połowie 8:4. Dla naszych waterpolistów często przełomowa jest trzecia kwarta - tak było też tym razem. Chwila nieuwagi pozwoliła warszawiakom odrobić straty. Jednak w końcówce nasi zawodnicy wrócili do swojego rytmu gry i dowieźli zwycięstwo do końca spotkania.
- Pierwszy mecz był spokojny i dużo łatwiejszy - mówi trener Arkoni, Robert Sekuła. - Choć rywale nas trochę doszli, to byliśmy w stanie rzucić trzy bramki i spokojnie zwyciężyć. Drugie spotkanie było bardziej wyrównane. Legia poprawiła swoją grę w defensywie i to sprawiło szczecinianom spore problemy. Arkoniści nie mogli dostać się pod bramkę przeciwników, a gdy już tam się znaleźli - wówczas zawodziła skuteczność. Choć goście zaczęli zdobywać przewagę, to szczecinianie dogonili wynik i w końcówce meczu doprowadzili do wyrównania 7:7. Bramkę na wagę zwycięstwa Legia zdobyła w ostatnich sekundach spotkania.
- Przez pierwszą połowę byliśmy bardzo nieskuteczni, a w trzeciej kwarcie wyleciał nasz najlepszy zawodnik, Bartosz Szymański - opisuje Sekuła. - Niestety, przez głupie błędy straciliśmy w końcówce bramkę. Szkoda, jak się przegrywa takie mecze, ale to jest liga i trzeba walczyć do końca. Jesteśmy bardzo nieskuteczni i nad tym będziemy najbardziej pracować przed kolejnymi meczami.
Arkonia Szczecin - Legia Warszawa 12:9 (3:2, 5:2, 1:4, 3:1); 7:8 (1:1, 1:2, 2:2, 3:3)
Bramki dla Arkoni: Sekuła (5), Szymański B. (5), Mametiev (4), Ławniczak (2), Sypuła (2), Radzikowski (1).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?