King wygrał we Wrocławiu 89:78 i objął prowadzenie w finałowej rywalizacji. Zaliczkę punktową wypracował w drugiej kwarcie, a później ją kontrolował w zasadzie do końca.
- Kilka razy pozwoliliśmy im wrócić do gry, ale to byłoby za piękne, gdybyśmy cały czas prowadzili różnicą 20 punktów. Może się to zdarzyć, ale to raz na sezon. My wiemy, z kim gramy, wiemy, że Śląsk wróci mocniejszy. I my też musimy być mocniejsi, szczególnie w tych fragmentach, gdy nam coś nie idzie – mówił trener Wilków.
Trzecia i czwarta kwarta to ten sam schemat – Śląsk próbował, a King go za chwilę odpychał. Końcowe minuty bez większego stresu. W pewnym momencie King chciał nawet za szybko rozstrzygnąć ten mecz i spieszył się z rzutami dystansowymi.
- To młodzieńcza fantazja. Nie opuszcza nas to, ale teraz teraz trzeba znaleźć złoty środek, by nie zatrzymać tej fantazji, ale w pewnym momentach przyłożyć lód na głowę i zagrać wyrafinowaną koszykówkę. Spróbuję znaleźć pomysł czy odpowiednie ustawienie – dodał trener Kinga.
W niedzielę mecz nr 2. Też we Wrocławiu.
- Wyjdziemy na parkiet po drugie zwycięstwo. Nie ma odwrotu – mówi Miłoszewski. - Chcemy wrócić do Szczecina na wielkie mecze.
W niedzielę o godz. 20 King znów zaatakuje mistrza Polski.
Budowa Centrum Frame Running w Złotowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?