"Głos" sprawdził czy pacjenci mogą liczyć na taką pomoc. Okazało się, że tak, ale... tylko jeśli wyraźnie sobie tego zażyczą. Tylko w dwóch spośród blisko 20 aptek sprzedawca z własnej woli zaproponował naszemu dziennikarzowi tańszy odpowiednik przepisanego przez lekarza leku. Pozostali działali nie tylko wbrew zaleceniom Naczelnej Izby Aptekarskiej, ale i wbrew prawu.
Wolą milczeć i zarabiać
56-letnia Krystyna Wasilewska ze Szczecina choruje na serce. Lekarz przepisał jej bardzo drogi lek zagraniczny. Kosztuje 150 zł. Kobiety nie stać na kupno specyfiku. 150 zł to czwarta część jej renty.
- Byłam w aptece. Nie wiedziałem, że jest jakiś zamiennik tego lekarstwa. Aptekarka nic mi nie powiedziała. Wróciłam do domu bez tabletek. A lekarz powiedział, że muszę je brać bo umrę - mówiła po odejściu od okienka pani Wasilewska.
Według oficjalnych danych Ministerstwa Zdrowia, co czwarty pacjent zachowuje się w aptece tak samo.
W jakich aptekach nie zaproponowano nam tańszych odpowiedników przepisanych leków?
Czytaj w papierowym wydaniu "Głosu"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?