Kilka miesięcy minęło zanim udało się zlokalizować Mariana N. ze Stargardu, który w początkowej fazie śledztwa w sprawie zabójstwa architekt miał status oskarżonego.
Później przestał być oskarżonym, ale syn zamordowanej kobiety jest przekonany, że zarówno on, jak i były mąż zamordowanej kobiety odegrali znaczące role w tej sprawie. Obaj mężczyźni zaprzeczają.
W piątek Marian N. stawił się w Sądzie Okręgowym w Szczecinie i zeznawał jako świadek. Nie było łatwo go zlokalizować, bo po ślubie przyjął nazwisko żony. Jak powiedział w sądzie, teraz pracuje jako ochroniarz na promie.
Około roku przed zabójstwem był przez dwa tygodnie zatrudniony na budowie u Leokadii M., stargardzkiej architekt. Kobieta została zamordowana w lutym 2011 roku.
O zabójstwo są oskarżeni przyrodni bracia Sebastian M. i Tomasz B., z którymi Marian pracował przez jakiś czas w cukrowni, gdy trwała kampania cukrowa. Oskarżeni we wcześniejszych zeznaniach mówili, że mężczyzna ten ustalał z nimi temat rabunku. Miał im dać kontakt do architekt i pokazać gdzie mieszka.
- Spotykaliśmy się towarzysko, na piwie, raz byłem u nich w mieszkaniu - mówił o kontaktach z braćmi Marian N. - Pracowałem u pani M. na budowie, wiedziałem że potrzebuje ludzi do pracy. Oni mieli problemy finansowe, dałem im więc numer do M. Ja nie byłem u niej w tej sprawie. Oni potem powiedzieli, że byli u niej i się dogadali w sprawie pracy.
Na pytanie sądu, czy była kiedykolwiek mowa o tym, że można okraść architekt, Marian N. odpowiedział że nie. Powiedział też, że nie był świadkiem jakichkolwiek rozmów, w trakcie których ktoś rozmawiałby o zamordowaniu Leokadii M.
- O zabójstwie dowiedziałem się z gazety - mówił w sądzie.
W roli oskarżyciela posiłkowego w tej sprawie występuje syn ofiary. W sądzie spytał on o wiadomość sms, którą Marian dostał na swój telefon komórkowy w dniu zabójstwa. Jak ustaliła policja, brzmiała ona: "Kończymy kawę, zaraz akcja".
Świadek nie zaprzeczył temu. - Nie pamiętam takiego sms, ale możliwe że go dostałem - odpowiedział Marian N. - Ja bym traktował ten sms jako żart. Świadek przyznał sądowi, że takiego smsa mógł otrzymać od jednego z braci. Przyznał też, że w okresie poprzedzającym zabójstwo mógł dać im kartę do telefonu komórkowego. - Jednemu z nich mogłem taką dać, żeby sobie podzwonił - mówił Marian N.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?