Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antyrakietowa obrona

Redakcja
Dwanaście lat minie od rozpoczęcia rozmów o lokalizacji amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce do czasu aż zacznie działać. Zmieniały się jej lokalizacje, rządy, koncepcje finansowania i budowy.

Latem 2006 roku delegacja amerykańskich oficerów i specjalistów odwiedziła w Polsce kilka miejsc pod kątem przydatności do lokalizacji tarczy antyrakietowej, która chroniłaby Stany Zjednoczone i Europę przed atakiem rakiet dalekiego zasięgu wystrzelonych w Iranie i Korei Północnej. Delegacje odwiedziły poligon pod Ust­ką, Zegrze Pomorskie koło Koszalina, Orzysz na Mazurach oraz poligon w Debrznie. Ta ostatnia lokalizacja miała być pewna - z dala od miast, z lotniskiem i zapleczem przygotowanym na przyjęcie żołnierzy. O Redzikowie jeszcze nawet nie wspo­minano. Wizyta była tajna i media dowiedziały się o niej pół roku później.

Polski rząd milczał w tej sprawie i właściwie - z małymi wyjątkami - robi tak do tej pory. Wówczas rządziło PiS, dziś PO, ale pod wzglę­dem informacji społeczeń­stwa o tarczy niewiele się zmieniło. O tarczy polskie media i opinia publiczna więcej dowiadywała się się od samych Amerykanów i Czechów, u których pierwotnie miał powstać radar jako część tarczy.

Embargo na informację

- To skandal, że negocjacje są utajnione - mówił Wojciech Łuczak, ekspert wojskowy z agencji lotniczej Altair w lutym 2007 roku na łamach "Głosu". - W Czechach sprawa jest otwarta, każdy obywatel może się dowiedzieć, jak przebiegają negocjacje i gdzie planuje się budowę tarczy. U nas nic nie jest jasne - mówił.

Brak informacji o tarczy krytykowali nie tylko jej przeciwnicy, ale również ci, którzy byli jej zwolennikami. Nikt nie miał pojęcia gdzie będzie zlokalizowana i jak będzie wyglądała. Roman Polko z Biura Bezpieczeństwa Narodowego powiedział na antenie Radia Zet, że społeczeństwu na razie rząd nic nie powie, żeby "nie straszyć ludzi". Grzegorz Hołdanowicz, redaktor naczelny miesięcznika "Raport" mówił: - Poziom informacji na temat bazy antyrakietowej jest w naszym kraju niemal zerowy. Nie ma żadnej dyskusji.

Po fali krytyki rządu PiS ze strony mediów i społeczeństwa, obiecano przeprowadzić kampanię informacyjną. Każdy mógłby się zwrócić z pytaniem do specjalnego biura. Nie udało się jednak go stworzyć, bo w październiku 2007 roku, po przyspieszonych wyborach, PiS przegrał i zaczęła rządzić Platforma Obywatelska. I znów nic nie było wiadomo.

Samorządy własnymi kanałami zaczęły szukać informacji. Gmina Słupsk na swojej stronie w internecie opublikowała dokument uzyskany z Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych, który opisuje szczegóły techniczne tarczy: ile rakiet będzie rozmieszczonych, jaki będzie zasięg terytorialny bazy, ilu pracowników potrzeba do jej obsługi. Aleksander Szczygło, ówczesny minister obrony narodowej, zarzucił wójtowi gminy Słupsk Mariuszowi Chmielowi, że śmie na własną rękę wypytywać Amerykanów o szczegóły w sprawie tarczy. Chodziło m.in. o to, że zaprosił ówczesnego amerykańskiego ambasadora Victora Ashe`a do debaty o tarczy.

- Nie może tak być, że wójt, czy starosta bez zgody władz wystę­puje o kontakty zagraniczne, wójt nie ma prawa tego robić - powiedział w Faktach TVN - minister Szczygło. Rzecznik ministra dodał, że nadmierna aktywność wójta w sprawie tarczy szkodzi wizerunkowi Polski za granicą.

Rząd nie liczył się z lokalną społecznością, nic więc dziwnego, że w Redzikowie zaczęły krążyć plotki o tajemniczej amerykańskiej bazie. Niektóre absurdalne, np. że baza będzie częścią Stanów Zjednoczonych, a sama wieś i okolice będą czymś w rodzaju 51. stanu USA. Atmosferę podsycały wizyty zagranicznych ekip telewizyjnych i tajemnicze listy do mieszkańców Słup­ska z kliniki w Berlinie, która oferowała pomoc poszkodowanym przez promieniowanie, które miała emitować amerykańska instalacja.

Po naciskach ze strony samorządowców i lokalnych mediów, w tym "Głosu", rząd zmienił podejście i od sierpnia 2008 roku zaczęto do Warszawy zapraszać również przedstawicieli gminy Słupsk, miasta Słupsk i Starostwa Powiatowego w Słupsku. Samorządowcy i parlamentarzyści ze Słupska zwiedzili amerykańską bazę antyrakietową na Alasce, a starosta słupski został zaproszony do rządowej grupy negocjacyjnej w sprawie tarczy. Lokalne media mogły towarzyszyć delegacji amerykańskiej podczas zwiedzania lotniska w Redzikowie. W sierpniu 2008 roku do Słupska przyjechał premier Donald Tusk, który odpowiadał na pytania w sprawie tarczy antyrakietowej.

Nie chcemy tej tarczy

Już lutym 2007 roku na ulicach miasta pojawiły się samochody z napisami "Nie tarczy amerykańskiej". To inicjatywa słupszczan, którzy nie zgadzali się z jej lokalizacją w... Debrznie, oddalo­nym o ponad 100 kilometrów. O tym, że tarcza powstanie pod ich nosem w Redzikowie, media i społeczeństwo dowiedziały się dopiero pod koniec maja i to też nieoficjalnie. Oficjalnie prezydent Lech Kaczyński ogłosił to dopiero w lipcu 2007 roku, kiedy wszyscy już o tym wiedzieli. Przeciwnicy obawiali się reakcji Rosji, mówili o niebezpieczeństwie ataku na Słupsk, o nowej zimnej wojnie i okupacji amerykańskiej oraz o zagrożeniu terrorystycznym.

- Nie powinniśmy ulegać naciskom Waszyngtonu. Ci, którzy zdecydują o powsta­niu tarczy, niedługo odejdą i zostawią nas z tym proble­mem. Nasze dzieci będą miały nam za złe, że pozwoliliśmy Amerykanom na stwo­rzenie bazy. Nie ma żadnych konsultacji społecznych czy referendum. Postawiono nas przed fak­tem dokonanym - mówili przeciwnicy tarczy.

Największa demonstracja odbyła się w marcu 2008 roku w Słupsku.
Przeciwnicy zjechali z całej Polski, kilkaset osób przeszło przez miasto z plakatami i transparentami przeciwko tarczy. Było spokojnie, do czasu, gdy demonstranci nie chcieli wejść na lotnisko w Redzikowie. Kilka osób zostało zatrzymanych. Protesty były też w Warszawie przed Sejmem, ale było zaledwie kilkudziesięciu przeciwników, tyle samo osób protestowało podczas wizyty George Busha w Polsce, który w czerwcu 2007 roku spotkał się na Helu z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Z przeprowadzonego na początku lutego 2007 sondażu CBOS wynika, że prze­ciw ulokowaniu w Polsce wyrzutni rakiet wypowiedziało się 55 proc. ankietowanych, 28 procent poparło ten pomysł.

Złote góry za tarczę

Od początku trwała dyskusja o tym, co my będziemy mieli w zamian za tarczę antyrakietową. Oczekiwania były ogromne. Przypomnij­my tylko niektóre - budowa przez Amerykanów nowego lotniska w zamian za zajęcie Redzikowa, budowa infrastruktury do Słupskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Redzikowie, naprawa i przebudowa niektórych dróg, powiększenie granic Słupska, modernizacja naszej armii, bateria rakiet Patriot do obrony Warszawy, budowa akwaparku, utworzenie uniwersytetu na bazie lokalnych wyższych uczelni, budowa ringu słupskiego, modernizacja teatru, zniesienie wiz dla Polaków i... miliardy złotych odszkodowań dla lokalnego samorządu. Do tej pory udało się uzyskać bardzo niewiele i to tylko od rządu polskiego, m.in. pieniądze na docieplenie budynków w Redzikowie, powiększyć SSSE o 18 hektarów i zmienić kategorię drogi do Ustki z wojewódzkiej na krajową.

Tak miała wyglądać baza

W połowie 2008 roku już wiedzieliśmy jak ma wyglądać tarcza antyrakietowa w Redzikowie i kiedy powstanie. Umowę w tej sprawie rządy obu państw podpisały w sierpniu 2008. W Redzikowie miało być w podziemnych silosach 10 rakiet przechwytujących, a w Czechach radar. W bazie miało być około 200 żołnierzy US Army i pracowników cywilnych bez rodzin. Finał robót i osiągnięcie gotowości operacyjnej wyrzutni miało nastąpić w latach 2012-2014. Amerykanie deklarowali też wolę zlecenia części robót polskim firmom. Jednak w listopadzie 2008 roku po wyborach w USA, gdy prezydentem został Barrack Oba­ma sprawa tarczy antyrakietowej w Redzikowie mocno wyhamowała. Nowy prezydent pochodzący z obozu demokratów nie był tak zaangażowany w budowę bazy w Polsce jak jego poprzednik George W. Bush. Obama mówił, że sprawa tarczy zostanie zweryfikowana m.in. pod kątem finansowym oraz czy nie zagraża Rosji. Jednak zapewnił, że tradycją Stanów Zjednoczonych jest dotrzymywanie umów. W USA zaczął się kryzys i wiadomo już było, że jeśli tarcza w ogóle powstanie, to na pewno budowa się opóźni. W rezultacie sprawa tarczy została zamrożona na ponad dwa lata. W mediach co jakiś czas pojawiały się artykuły o tym, że USA zamie­rza całkowicie zrezygnować z budowy tarczy.

Tarcza tak, ale inna

W 2011 roku minister obrony Radosław Sikorski poinformował, że tarcza antyrakietowa powstanie, ale będzie wyglądała inaczej niż pierwotnie zakładano. Zamiast silosów miały być mobilne wyrzutnie rakiet. Baza miała być gotowa do 2018 roku. Potwierdził to nowy ambasador USA Stephen D. Mull. W październiku bieżącego roku, podczas konferencji dotyczącej obrony przeciwrakietowej w Warszawie, Amerykanie doprecyzowali jak odnowiona tarcza będzie wyglądała. Ponadto pojawiła się informacja, że będzie ją współfinansował rząd Japonii. Zamiast silosów kontenery startowe z rakietami przechwytującymi, przeniesione z okrętów wojennych wyposażonych w system AEGIS (zintegrowany system wykrywania, naprowadzania i kierowania ogniem). Baza w Redzikowie będzie czymś w rodzaju lądowego niszczyciela niemal żywcem przeniesionego z wody. Zostanie nawet zachowany oryginalny układ masztów okrętu, które pojawią się na lotnisku pod Słupskiem. Jedyna różnica pomiędzy okrętem a bazą w Redzikowie będzie taka, że odległość kontenera startowego przechowującego rakiety od prowadzącego je radaru będzie większa niż na jednostce pływającej. Takie rozwiązanie jest spowodowane oszczędnościami. W bazie będzie się znajdowało kilka rakiet przechwytujących typu Standard Missile 3 Block 2A.

Instalacja będzie funkcjonować w trybie ciągłym (24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku). Baza pozostanie terenem zamkniętym, chronionym przed ingerencją lub wglądem z zewnątrz. Teren bazy jest i będzie pod polską jurysdykcją. Początkowo liczba żołnierzy amerykań­skich rozmieszczonych w bazie nie przekroczy 500 osób. Polskie przedsiębiorstwa będą mogły brać udział w budowie bazy jako podwykonawcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński