Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alexander Gorgon, pomocnik Pogoni Szczecin: Do końca będziemy walczyć o mistrzostwo Polski

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Alexander Gorgon związany jest z Pogonią od lata 2020. W pierwszym sezonie - 24 ligowe występy i 5 bramek
Alexander Gorgon związany jest z Pogonią od lata 2020. W pierwszym sezonie - 24 ligowe występy i 5 bramek Andrzej Szkocki
Mam nadzieję, że Radomiak odczuje nasz gniew po porażce z Lechem. Musi nastąpić nasza reakcja i ten mecz powinniśmy wygrać – mówi Alexander Gorgon, kontuzjowany pomocnik Pogoni Szczecin.

Gorgon przez problemy zdrowotne stracił sezon 2021/22. Zagrał w pierwszym meczu z NK Osijek 90 minut, w rewanżu – wszedł na ostatnie 30, a ostatni jego występ to kwadrans z Wartą Poznań (1 sierpnia). Gdy podejmował treningi – bóle w kolanie (związane z naderwanym więzadłem pobocznym) wracały. Zimą przeszedł dwie operacje i na pewno go nie zobaczymy do końca sezonu. Przyznał to trener Kosta Runjaic jeszcze przed pierwszą wiosenną kolejką, choć długo miał nadzieję na powrót do gry doświadczonego pomocnika.

Jak obecnie wygląda Pana sytuacja zdrowotna, jakie są rokowania? Czy może Pan zdementować informacje z mediów społecznościowych, że kontuzja jest na tyle poważna, że zmusi do zakończenia kariery?

Alexander Gorgon: Trudno się odnieść do takich informacji, ale jeśli zawodnik jest tyle czasu poza treningiem to musi być to poważny uraz. Ja wciąż jestem pozytywnie nastawiony na to, że pewnego dnia powrócę do drużyny, że nadal będę mógł grać w piłkę. Ale to wszystko przebiega spokojnie, małymi kroczkami zbliżam się do celu. Przede mną jeszcze długa rehabilitacja. Następne dwa miesiące pokażą w którą stronę to wszystko pójdzie.

Jest szansa, że w czasie letnich przygotowań do nowego sezonu rozpocznie Pan treningi z Pogonią?

Jest taka szansa, ale naprawdę nie chcę teraz określać, jaki to jest procent.

Miał Pan za sobą bardzo dobrze przepracowany okres przygotowań i doznał kontuzji już na początku sezonu. Pech?

Na to wygląda. Nie wiem, trudno mi to wszystko ocenić. Muszę powiedzieć, że w całym letnim okresie przygotowawczym bardzo dobrze się czułem. Miałem samopoczucie, że mogę w piłkę grać jeszcze 4-5 lat. Czułem, że jestem w dobrej formie i szczerze mówiąc nawet nie poczułem, kiedy mogłem doznać tej kontuzji w meczu z Osijekiem. Na początku myślałem, że jest to drobny uraz, ale zaczęła się ta cała historia, która jeszcze się nie skończyła.

Zabrakło szybkiej, dobrej diagnozy czy może i Pan podchodził do urazu z myślą, że skoro mocno nie boli, to nie jest jest to nic poważnego?

Pamiętajmy, że kontuzja przytrafiła mi się w miejscu, gdzie ja już miałem wielkie problemy w roku 2013. A zazwyczaj jest tak, że jeśli uraz doznaje się w miejscu wcześniej kontuzjowanym, to tam już są tak duże zmiany, że nie zawsze da się podjąć szybko dobre, skuteczne decyzje. Moja kontuzja jest skomplikowana, a sprawy się tak potoczyły, że próbowaliśmy dosłownie wszystkich metod, by to możliwie szybko wyleczyć. Niestety, wszystko zaczęło się komplikować, że w pewnym momencie byłem bezradny.

Pogoń świetnie sobie radziła bez Pana. Czy musiała przegrać tak wysoko z Lechem?

W żadnym wypadku. Ostatnie tygodnie pokazały, że jesteśmy w stanie fajnie grać w piłkę. Wszyscy – kibice, my-drużyna – obiecywali sobie zdecydowanie więcej po meczu z Lechem Poznań, ale teraz nie możemy zapominać, że to był tylko jeden mecz. Wielki cel – mistrzostwo Polski – nadal jest otwarty. Najgorzej byłoby teraz wpaść w jakąś depresję. Jest jeszcze sporo spotkań przed nami. Na pewno nie jest teraz wszystko złe. Spotkanie z Lechem trzeba szybko zapomnieć, a skupić się na kolejnych wyzwaniach. Lech i Raków też mają jeszcze sporo trudnych spotkań przed sobą, więc ta walka o mistrzostwo będzie jeszcze długa.

Co teraz zrobić? To, co do tej pory czy jednak ten wynik będzie miał na Was głębszy wpływ?

Myślę, że w naszej drużynie na pewno nie będzie nerwowości. Nie możemy też przekombinować, czyli wyznaczać sobie nową drogą. My musimy kontynuować naszą pracę, którą w zasadzie wykonujemy od paru lat. Ten sezon pokazuje, że naszym stylem jesteśmy w stanie grać bardzo fajną piłkę nożną. Może brakuje nam jeszcze doświadczenia w starciach, gdy jest walka o wszystko. Może tego meczu z Lechem nie wytrzymaliśmy nerwowo, ale też piękna jest świadomość, że w tym sezonie zapracowaliśmy na to, że nawet porażka niczego nie przekreśliła.

Potencjał na mistrzostwo jest? Czy jednak Lech będzie za mocny?

Lech dobrze się wzmocnił w tym sezonie, postawił wszystko na sukces w czasie stulecia klubu. Nam też należy się cześć i chwała, że potrafimy z nimi konkurować. 11 meczów przed końcem mistrzostwo jest otwarte. Pracowaliśmy od trzech sezonów, by przyszedł taki sezon w którym do końca będziemy walczyć o mistrzostwo. Chyba przed tym sezonem nikt nie mówił, że to Pogoń musi zdobyć mistrzostwo i sądzę, że w kolejnych latach też nikt tak głośno tego nie będzie deklarował. Mamy jednak na tyle jakości w drużynie i na tyle jesteśmy drużyną, a w trakcie sezonu dobrze zgrały się pewne elementy, że teraz każdy mocno wierzy w sukces.

Radomiaka zaboli Wasza porażka z Lechem?

Mam nadzieję, że Radomiak odczuje nasz gniew po porażce. Musi nastąpić nasza reakcja i ten mecz powinniśmy wygrać. Nie wypada powiedzieć musi, ale powinniśmy, jak chcemy walczyć o mistrzostwo Polski.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński