W niedzielę Aleksander Doba nadawał jeszcze z wysp Bermudzkich.
- To jest moja ostatnia korespondencja z lądu - informował. - Sytuacja atmosferyczna nie jest idealna, ale zagrożeń nie widać.
W niedzielę, około 19 polskiego czasu żaglowiec "Spirit of Bermuda" z Piotrem Chmielińskim, Olkiem Dobą i kajakiem wypłynął na ocean.
Na wczoraj zaplanowano wodowanie na pozycji, w której kajakarz był 10 stycznia 2014. Wtedy z powodu awarii musiał zmienić kierunek wyprawy, by na Bermudach naprawić kajak.
- Wodowanie może nieco się opóźnić, bo z powodu przeciwnych wiatrów żaglowiec musi halsować - informuje kpt. Andrzej Armiński, strateg wyprawy.
- Wyposażenie kajaka jest takie jakie było od startu - podkreśla Olo. - Ja z zasady nie uzupełniałem niczego, by zachować czystość idei: samodzielne przepłyniecie między kontynentami. Piotr oferował mi doposażenie kajaka w różne rzeczy, lecz nic nie przyjąłem, nawet baterii. Spot będę włączał częściej. Bliżej wysp jeszcze częściej, a blisko Florydy ciągłe sygnały. Zapasy żywności mam na około dwa miesiące. Pozdrawiam was serdecznie.
Olo planuje dotrzeć do Florydy w maju. Pozostało mu około 700 mil morskich. Od Lizbony, z której wyruszył 5 października ub.r. - przepłynął samotnie oceanem 4,5 tys. mil morskich.
"Głos" sprawuje patronat prasowy nad wyprawą.
**Czytaj również:
Aleksander Doba utknął na Bermudach. Przepłynął 4,5 tys. mil morskich. Zostało "tylko" 700**
Rozmowa z Aleksandrem Dobą w magazynowym wydaniu "Głosu", w najbliższy piątek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?