Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Doba z Polic przepłynie kajakiem Atlantyk

Piotr Jasina
Na kajaku "Olo" Aleksander Doba niebawem zmierzy się z oceanem. Na razie to tylko prezentacja specjalnego kajaka.
Na kajaku "Olo" Aleksander Doba niebawem zmierzy się z oceanem. Na razie to tylko prezentacja specjalnego kajaka.
Aleksander Doba zaprezentował swój wehikuł "Olo", na którym zamierza przepłynąć Atlantyk. Kajak już zmierza do Dakaru na statku Euroafriki. Policzanin doleci tam samolotem. Wyprawę rozpocznie najpóźniej na początku listopada.

Transatlantycka wyprawa kajakiem coraz bliżej. W miniony piątek sławny policki podróżnik Aleksander Doba pokazał kajak, którym zamierza zrealizować wyprawę życia. Specjalnie dla niego zaprojektował ją i zbudował w swojej stoczni jachtowej inż. Andrzej Armiński. Na jego jachtach ludzie opływali już nasz glob.

- Bez ogromnego wsparcia pana Andrzeja ta wyprawa nie doszłaby do skutku - podkreśla kajakarz. - Właśnie załadowaliśmy kajak na "Magdalenę", statek Euroafriki, którym dotrze do Dakaru około 21 października. Ja dolecę tam dzień wcześniej.

Wyruszę z portu Bargny Gouddau oddalonego od Dakaru około 100 km. Do pokonania mam około 5 tysięcy km oceanem. Wyrusza sam. Z afrykańskiego portu zamierza w trzy miesiące dotrzeć do Fortaleza, portu w południowo-wschodniej Brazylii.

Aleksander Doba zadziwiał już nas wielokrotnie. W 80 dni opłynął Bałtyk, pokonując kajakiem 4227 km. Z Polic dotarł za koło podbiegunowe, do Narwiku. I jak wielokrotnie podkreślał, to była jak dotąd najtrudniejsza wyprawa. Zaliczył też pętlę wodami śródlądowymi wypływając z Polic przez Szczecin, Gryfino, Berlin, Hamburg, Cieśniny Duńskie i z powrotem do Polic. A w ubiegłym roku opłynął Bajkał, zwany Morzem Syberii. Właśnie za tę wyprawę zostanie uhonorowany nagrodą Złote Stopy, przyznawaną za największe osiągnięcia podróżnicze.

Ma na kajakarskim liczniku ponad 62 tys. km, w tym kilkanaście tysięcy po morzach.

Ale transatlantycka wyprawa jest bez wątpienia jego największym wyzwaniem, bez asekuracji i lądu w zasięgu wzroku. I choć wielu mu ją odradzało, także najbliżsi - nie zrezygnował. Będzie miał radiostację o zasięgu ok. 5 mil, telefon satelitarny, nawigację GPS, odsalarkę...

- Ciągle mam w głowie ocean, chcę się z nim zmierzyć - podkreśla. - Skrupulatnie się przygotowywałem, konsultowałem trasę i czas wyprawy z żeglarzami, znawcami morza. Wyruszam w okresie, kiedy już mija pora sztormów. Analizowałem prądy, korzystne wiatry.

Kajak zaprojektował mu profesjonalista. Może nie do końca przypomina klasyczną jednostkę, ale przygotowany jest na warunki morskie. Zbudowany został na konkretną wyprawę. Ma 7 metrów długości i metr szerokości. Ze sprzętem, prowiantem będzie ważył około pół tony.

- Jest tak skonstruowany, że przy przewrotce sam się podnosi - podkreśla kajakarz. - W części rufowej i dziobowej ma zalaminowane komory wypornościowe, dlatego nie zatonie. W czasie sztormu mogę szczelnie zamknąć luk, wpiąć się w pasy i przeczekać.

Pan Aleksander ciągle przypomina też o swoim Aniele Stróżu, który już wiele razy wciągał go z opresji.

- Licząc tylko na siłę mięśni powinienem płynąć z prędkością około 4 km/h, przy korzystnych prądach - szybciej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński