Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Doba przepłynie kajakiem przez Atlantyk. Policzanin pokona 5 tysięcy km

Piotr Jasina [email protected]
Aleksander Doba zamierza pokonać Ocean Atlantycki przemierzając samotnie 5 tys. km. Wyruszy jesienią z afrykańskiego Dakaru by dotrzeć do Fortaleza, portu południowo-wschodniej Brazylii.
Aleksander Doba przepłynie kajakiem przez Atlantyk. Policzanin pokona 5 tysięcy km

To wyprawa życia - przyznaje pan Aleksander, jeden za najwybitniejszych kajakarzy-pasjonatów
na świecie. Ma już na liczniku ponad 62 tys. km.

- Ciągle miałem w głowie ocean, z którym chcę się zmierzyć. Przygotowuję się od dawna. Trasa jest wybrana optymalnie, konsultowana z żeglarzami, pracownikami szczecińskiej Akademii Morskiej.

Częściowo będą mi sprzyjać prądy, korzystne wiatry. Czas też nie jest przypadkowy, poza sezonem huraganów.

Będzie płynął kajakiem morskim, który został specjalnie zbudowany na wyprawę w Szczecinie. Już
próbował kajak, wniósł poprawki. Będzie ważył ze sprzętem, prowiantem około pół tony. Ma 7 metrów długości i metr szerokości. Zakłada średnią prędkość około 4 km/h tylko przy sile mięśni.

Z korzystnymi prądami i wiatrami będzie płynął szybciej. - Kajak musi pomieścić sprzęt i zapas jedzenia na 3-4 miesiące - dodaje kajakarz. - Będę miał radiostację o zasięgu ok. 5 mil, telefon satelitarny, nawigację GPS, odsalarkę.

Czy nie jest to samobójcza wyprawa?

- Poza łącznością nie będę miał co prawda asekuracji, ale nie jestem samobójcą - zapewnia Aleksander Doba. - Kajak jest tak skonstruowany, że nie może płynąć do góry dnem a przy przewrotce sam się podnosi. W części rufowej i dziobowej ma zalaminowane komory wypornościowe. Uniemożliwiają zatonięcie. W dziobie kajaka jest miejsce, gdzie będę mógł wypoczywać. W razie sztormu zapnę się w
pasy, zamknę szczelnie kajak, łącznie z lukiem.

Przygotowuje się profesjonalnie, także pod względem wytrzymałościowym. Dużo pływa w warunkach ekstremalnych. Ostatnio w ciągu 19 godzin i 55 minut, płynąc nonstop, pokonał 100 km rzeką Radunią.

- Poza tym wierzę w swojego anioła Stróża - dodaje. - Czuwa nade mną, wyciągał mnie z różnych
opresji. Atlantyk to największe wyzwanie, ale - jak wyznaje - każda z wcześniejszych podróży fascynowała go w inny sposób.

- Najtrudniejsza była wyprawa za koło podbiegunowe, do Narwiku - przyznaje. - Trwała 101 dni, przepłynąłem 5369 km. Zaczynał wyprawę około 7 tys. km od Polic, południkowo nawet za Indiami. Różnica w strefie czasowej wynosiła 7 godzin.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński