- Zostałem napadnięty przez trzech bandytów z karabinem, rewolwerem i maczetą - relacjonuje kajakarz z Polic. - Napad trwał około pół godziny. Zrabowali mi zegarek ręczny, dwie latarki, kamizelkę ratunkową, narzędzia, słodycze, ubrania polarowe, spodnie oddychające.
Bandyci podpłynęli do Olka Doby łodzią motorową. Byłem około 1 km od brzegu.
- Kazali mi być cicho, bo niedaleko przepływały łodzie i statki - kontynuuje. - Musiałem usiąść na podłodze ich łodzi. Jeden cały czas mierzył w moją głowę rewolwerem. Drugi z tyłu dźgał mnie lufą karabinu. Trzeci buszował w kajaku wyrzucając część rzeczy do wody. Znalazł część pieniędzy - 552,25 reali (około 1000 złotych). Pytali o narkotyki i pieniądze.
Kajakarz przyznaje, że nie wie czy rewolwer był nabity. Choć przyjrzał mu się uważnie.
- To sześciokomorowa broń - dodał. - W bocznych czterech, widocznych nie było naboi.
Bandyci złupili, co chcieli i odpłynęli. Kajakarz nocą dopłynął do Manacapuru. Wezwany patrol policji zabrał go do komisariatu, gdzie złożył zeznania. Jeden z funkcjonariuszy udostępnił mu swojego laptopa i intenet.
- Jestem cały i prawie zdrowy - zapewnia Aleksander Doba, dodając że doskwiera mu kontuzja kolana. Ma zaleconą wizytę w szpitalu w Manaus. Właśnie do tego miasta będzie płynął.
Przypomnijmy, że kajakarz z Polic w niespełna 100 dni kajakiem pokonał Atlantyk. Pod koniec października ub.r. wypłynął z portu Dakar w Afryce by na początku lutego br. Dotrzeć do brazylijskiego brzegu, port Acarau. W morderczej wyprawie stracił 14 kg masy ciała.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?