Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ale jaja!

Hanka Lachowska, Michał Fura, 18 marca 2005 r.
Po dokładnie dziesięciu latach (!) rozdzielnia gazu w Świnoujściu upomniała się u Ryszarda Gawrońskiego o 3,40 zł. Podobne rachunki do zapłacenia dostało w sumie 70 świnoujścian. Gazownia nie jest jednak odosobniona. Niezły numer "wykręciła" swojemu klientowi także telekomunikacja.

Pan Ryszard przez wiele lat uczciwie płacił rachunki za gaz. Za każdym razem na wydruku gazownia dziękowała mu za terminowe uiszczanie opłat. Mało tego, kilka lat temu dostał nawet zapewnienie na piśmie, że nie zalega z rachunkami.

Jakież więc było jego zdziwienie, gdy niedawno dowiedział się, że musi zapłacić 3,40 zł za zwłokę w opłacie w styczniu... 1995 roku.

Nie chodzi o pieniądze

- Byłem totalnie zaskoczony - opowiada Ryszard Gawroński. - Po pierwsze dlatego, że przecież nigdy nie miałem żadnych zaległości. A przede wszystkim, dlaczego gazownia upomniała się o te pieniądze dopiero po 10 latach!

W tej chwili nie jest nawet w stanie udowodnić, że rachunek za styczeń 1995 roku też był zapłacony w terminie, bo rachunek dawno już wylądował w koszu.

- Owszem, trzymam wszystkie rachunki, ale pięć lat a nie dziesięć - mówi pokazując spory plik druków. - Zresztą, chyba jak większość. Bo przecież po tym okresie wszelkie roszczenia przepadają.
Zaznacza, że w tym przypadku nie chodzi o kwotę, jaką musi wpłacić, tylko o fakt. Zadaje też pytanie, czy otrzymany rachunek oznacza, że przez te wszystkie lata nikt nie sprawdzał, czy wpłaty regulowane są na bieżąco?!

W podobnej sytuacji znalazł się inny mieszkaniec naszego miasta. Z tą tylko różnicą, że kwota odsetek wynosiła 1,35 zł, a rzekome niewpłacenie w terminie pochodziło z 1997 roku, czyli sprzed ośmiu lat.

Dyrektor bije się w piersi

Dyrektor handlowy Zakładu Gazowniczego w Szczecinie Kazimierz Hermanowski przyznaje, że nastąpiła pomyłka. Dodaje też, że w sumie w Świnoujściu podobne rachunki otrzymało 70 klientów. Najpierw zawinił program w komputerze.

- Niedawno zmieniła się firma, której bezpośrednio podlegamy i z którą się rozliczamy - mówi. - Kiedyś to było Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Teraz - Wielkopolska Spółka Gazownictwa. W związku z tą zmianą, musieliśmy też zmienić program do obsługi klientów w naszych komputerach. No i tak mu się porobiło, że wyszły takie cuda!

Potem nawalił kierownik rozdzielni gazu w Świnoujściu.

- Nie powinien był w ogóle tego do ludzi wysyłać! - mówi krótko dyrektor Hermanowski. - Niestety, stało się.

Zapewnił jednak, że wszyscy, którzy dostali takie rachunki nie muszą płacić. Wkrótce dotrą do nich nowe pisma, anulujące te poprzednie.

To po prostu niemożliwe

Gdy Edward Dulczyk z Wapnicy zobaczył biling (wykaz rozmów) swojego rachunku telefonicznego za styczeń, długo przecierał oczy ze zdziwienia.

Wynikało z niego bowiem, że 25 stycznia dokładnie o godzinie 19:59, 27 sek. dzwonił trzynaście razy pod jeden z miejscowych numerów! Wszystkie dokładnie o tej samej porze! Każda trwała 12 sekund i kosztowała 0,29 zł. Telekomunikacja Polska rozmowy podliczyła i kazała za nie zapłacić.

Poważnie zdenerwował się jednak, gdy zaczął czytać dalszą część wykazu rozmów. Sytuacja (także 13 razy) powtórzyła się jeszcze dwa razy. Tak samo, jak w pierwszym przypadku, tego samego dnia, o tej samej godzinie miał dzwonić pod ten sam numer i rozmawiać tyle samo czasu.

- Nie mogłem tego odpuścić. W tym przypadku chodzi o groszowe sprawy. Ale gdyby były to dłuższe rozmowy? - mówi Edward Dulczyk.
Wystąpił do Telekomunikacji Polskiej z reklamacją. Wydawało mu się, że sprawa jest oczywista, ale się przeliczył. TP odrzuciła reklamację. Uznała, że nie ma podstaw do jej uznania.

- Analiza wydruku bilingowego rozmów wskazuje, że został on sporządzony prawidłowo, bez jakichkolwiek usterek w rejestracji i taryfikacji połączeń - odpowiedział Jarosław Lipiński, kierownik Sekcji Obsługi Klientów w Koszalinie.

Zapewnił też, że TP przeprowadziła badania techniczne linii telefonicznej.

- Stan zabezpieczenia łącza jest zgodny z obowiązującymi normami. Nie stwierdzono śladów ingerencji osób postronnych - dodał Jarosław Lipiński.

Zadzwoniliśmy w tej sprawie do rzecznika prasowego TP w Poznaniu Romana Wilkoszewskiego i przedstawiliśmy mu problem.

- I reklamacja została odrzucona? - zdziwił się i dodał: - Mieliśmy kiedyś podobną sprawę koło Bydgoszczy. Okazało się, że to błąd centrali.

Zapewnił, że jak najszybciej pracownik TP skontaktuje się z klientem z Wapnicy.

- Z tego co usłyszałem, wygląda to na jakiś błąd w systemie i reklamacja powinna być uwzględniona. Za chwilę przekaże tę sprawę dyrektorowi, aby polecił jak najszybsze jej sprawdzenie któremuś z pracowników - zapewnił Roman Wilkoszeweski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński