Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agresywna kampania

Grzegorz Drążek, 6 października 2006 r.
Młoda lekkoatletka Pomorza Stargard Sandra Chukwu, która dała się namówić do startu w wyborach z listy PiS-u, wzięła udział w charytatywnym karaoke. PiS chętnie się tym pochwalił podkreślając, że reprezentowała partię, a nie klub sportowy. Organizator karaoke, kandydat PO, jest oburzony.
Młoda lekkoatletka Pomorza Stargard Sandra Chukwu, która dała się namówić do startu w wyborach z listy PiS-u, wzięła udział w charytatywnym karaoke. PiS chętnie się tym pochwalił podkreślając, że reprezentowała partię, a nie klub sportowy. Organizator karaoke, kandydat PO, jest oburzony. Emilia Chanczewska
Rozkręca się kampania wyborcza w Stargardzie. Ale, kandydaci na samorządowe stanowiska niewiele mówią o swoich pomysłach na rozwój regionu stargardzkiego. Za to skupiają się na wzajemnych złośliwościach i wytykają sobie nierzetelne prowadzenie kampanii.

Stargardzianie powinni przygotować się na to, że utarczki między kandydatami przesłonią w kampanii wyborczej debatę o przyszłości Stargardu.

Negatywne billboardy

Zaczęło się od stargardzkiej Samoobrony, która postawiła w Stargardzie dwa billboardy sugerujące w swojej treści kiepską sytuację Stargardu i jego mieszkańców. Hasło "starzy umierają, młodzi wyjeżdżają" opatrzono znakiem zapytania i wywieszono na kilka tygodni.

Przedstawiciele Samoobrony zapewniali później, że ta akcja billboardowa nie miała nic wspólnego z wyborami, miała za to dać do myślenia stargardzianom. Później w miejsce starych pojawiły się nowe billboardy, tym razem mówiące o szansach na dobrą przyszłość Stargardu. Te billborady, w przeciwieństwie do pierwszych, opatrzono logiem Samoobrony.

Przedstawiciele innych ugrupowań nie mieli wątpliwości. Ich zdaniem, Samoobrona stawiając te billboardy rozpoczęła kampanię przed tegorocznymi wyborami samorządowymi. Dla otoczenia obecnego prezydenta miasta Sławomira Pajora, który reprezentując Prawo i Sprawiedliwość będzie walczył o kolejną kadencję na tym stanowisku, nie było wątpliwości, że pierwsze billboardy miały przedstawić w złym świetle Stargard i jego gospodarzy.

- Odnoszenie się do całkowicie oderwanego od rzeczywistości hasła na temat swoiście pojmowanej wizji Stargardu wprawia prezydenta miasta w zakłopotanie - mówił po pojawieniu się billboardów Samoobrony przedstawiciel prezydenta Stargardu. - Jak bowiem odnieść się do absurdalnego stwierdzenia nie mającego żadnego pokrycia w zmieniającym się od kilku lat obliczu miasta? Prowokacyjna i przede wszystkim kłamliwa teza o Stargardzie służy wyłącznie interesom rozpoczynającej się już - jak dowodzi przykład billboardu - kampanii wyborczej, tej w najgorszym wydaniu poprzez rażące mijanie się z prawdą.

Bój o MZK

W tym tygodniu na prezydenta Stargardu oburzył się Wojciech Kwiatkowski, stargardzki radny i kandydat Ligi Polskich Rodzin. Nie spodobało mu się, że na przystankach autobusowych Miejskiego Zakładu Komunikacji pojawiły się plakaty wyborcze Sławomira Pajora.

Radny był oburzony, bo wcześniej prezydent miasta zaakceptował pomysł, że kandydaci w wyborach samorządowych nie będą mogli reklamować się w autobusach miejskiej komunikacji.

- Jak można najpierw wychodzić z takim wnioskiem, a potem samemu postępować wbrew temu! - mówił w środowym "Głosie" Wojciech Kwiatkowski. - Zabronił innym korzystania z powierzchni reklamowej na autobusach, a sam wykorzystuje do tego celu urządzenia MZK. To hipokryzja!

Otoczenie Sławomira Pajora zapewnia, że na żadnym urządzeniu MZK nie wiszą plakaty kandydata PiS.

- Gabloty nie należą do MZK, są własnością szczecińskiej agencji reklamowej - tłumaczy Zdzisław Rygiel, szef kampanii wyborczej stargardzkiego PiS. - Każdy inny kandydat mógł skorzystać z tego miejsca. Prezydent starał się o to ponad 2 miesiące temu.

Kandydata LPR to nie przekonuje, bo dla niego przystankowe gabloty kojarzą się jednoznacznie z MZK i prezydent, jego zdaniem, nie powinien wykorzystywać ich w swojej kampanii wyborczej.

Spółdzielcze szyby

Sztabowcy PiS-u też się oburzyli. Na Roberta Zdobylaka z Platformy Obywatelskiej, kandydata tej partii do rady miejskiej, a jednocześnie prezesa stargardzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej. SM zdecydowała, że na drzwiach wejściowych do spółdzielczych bloków nie będzie można wieszać plakatów wyborczych.

Wszystko podobno w trosce o szyby w drzwiach, które mogłyby zostać zniszczone przez osoby niesympatyzujące z którymś z kandydatów umieszczonych na plakatach wyborczych. Inaczej to widzą przedstawiciele PiS-u, którzy interweniowali u Roberta Zdobylaka.

- Decyzję podjął zarząd spółdzielni jednogłośnie i dotyczy to wszystkich komitetów wyborczych, w tym tego, z którego ja będę startował w wyborach - tłumaczy Robert Zdobylak. - Słyszałem, że podobno PiS mówi, że to tylko im spółdzielnia ma zabronić wieszania plakatów. To bzdura. Dziwię się w ogóle takiemu podchodzeniu do tematu, bo jakoś PiS nie widzi nic złego w tym, że prezydent miasta, czyli ich kandydat, zabronił plakatowania w autobusach MZK. A dziwią się, że spółdzielnia zabroniła.

Upartyjnione karaoke

Kolejnym oburzonym jest Marek Kisio, kiedyś reprezentant Socjaldemokracji Polskiej, teraz szykujący się do wyborów z listy PO. A oburzył się na przedstawicieli PiS-u. Marek Kisio we wrześniu zorganizował charytatywne karaoke, do którego zaprosił między innymi reprezentację polskich koszykarek z trenerem Krzysztofem Koziorowiczem, przedstawicieli kilku stargardzkich klubów sportowych, pojawili się też reprezentanci różnych partii.

Oburzyło go, że stargardzkie PiS, który na tej imprezie też miał swoich przedstawicieli, wykorzystało to karaoke do celów swojej kampanii wyborczej. Na internetowej stronie tego ugrupowania pojawiła sie informacja zatytułowana "PiS dla stargardzkich sportowców". Pisząc o karaoke przedstawiciele tej partii nie wspomnieli o organizatorach, napisali natomiast o udziale około 30-osobowej grupie z PiS, w tym o pośle tej partii Michale Jachu. Oburzony Marek Kisio wydał oświadczenie w tej sprawie.

- Z wielkim zażenowaniem i niesmakiem przeczytałem na stronie internetowej stargardzkiego PiS informację o imprezie charytatywnej w klubie Gent - napisał m.in. w oświadczeniu Marek Kisio. - Szanowni działacze PiS w Stargardzie, imprezę zorganizowałem sam osobiście przy olbrzymiej pomocy członków Forum Demokratycznego. Koszykarki reprezentacji Polski wraz z działaczami zaprosiłem osobiście i byłem z nimi w stałym kontakcie jeszcze miesiąc przed imprezą. Impreza miała charakter apolityczny o czym dokładnie wiedzieli działacze PiS, a jako uczestników imprezy zaprosiłem działaczy sportowych, trenerów, zawodników, sędziów piłkarskich i lekarzy sportowych bez przypisywania jakichkolwiek etykiet partyjnych.

Marek Kisio zaapelował do PiS-u o uszanowanie idei, która przyświeca organizacji imprez z cyklu "Cały Stargard śpiewa dzieciom", a nie "w manipulacyjny sposób przypisywanie tej imprezy i upolitycznianie jej dla doraźnych celów politycznych".

- Wykorzystywanie dzieci chorych i potrzebujących w kampanii wyborczej jest wyjątkowo żenujące i nietaktowne - napisał na koniec Marek Kisio.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński