Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera w starostwie

Mariusz Parkitny
Co stanie się z setkami siedzisk na stadionie "Pomorza”. W skrajnym wypadku mogą wrócić do właściciela. Do Bydgoszczy.
Co stanie się z setkami siedzisk na stadionie "Pomorza”. W skrajnym wypadku mogą wrócić do właściciela. Do Bydgoszczy. Marek Biczyk
Firma budowlana aresztowanego w niedzielę Jerzego L. od dawna cieszyła się przychylnością władz miasta i powiatu stargardzkiego. Konsekwencje tej znajomości ponieśli już dwaj członkowie zarządu powiatu.

Jerzy L. właściciel znanej stargardzkiej firmy budowlanej miał szczęście. Udawało mu się wygrywać większość przetargów organizowanych przez starostwo i Urząd Miejski w Stargardzie. Remont bursy szkolnej, szkoły podstawowej na osiedlu Pyrzyckim, rozbudowa hali sportowej - te zlecenia wykonywała firma T.
- Po prostu przedstawiali najlepsza ofertę - mówi krótko Sławomir W. Makowski, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Stargardzie.
Ostatni przetarg firma T. wygrała na przełomie maja i kwietnia ub. r. Chodziło o zamontowanie kilku tysięcy siedzisk na trybunach Ludowego Klubu Sportowego "Pomorze". Wszystko odbywało się w dużym pośpiechu. W lipcu bowiem stadion miał być areną Ogólnopolskich Igrzysk Szkół Rolniczych. Krzesełka pochodziły z bydgoskiej firmy Handplast. Kosztowały 91 200 zł. Pieniądze na konto firmy miały przekazać władze starostwa po otrzymaniu faktury. Taki dokument jednak nigdy nie trafił do starostwa. Wpłynęła za to faktura od Jerzego L. Na jej podstawie przekazano mu pieniądze należne Handplastowi. Na umowie przekazania pieniędzy widnieją podpisy dwóch członków zarządu powiatu- Krzysztofa Ż i Witolda G. Jerzy L. nigdy nie przekazał pieniędzy Handplastowi.
- Rzeczywiście pieniądze powinny zostać przekazane bezpośrednio do Bydgoszczy - mówi dzisiaj Mirosław Dawidowicz, rzecznik prasowy starostwa.
W ubiegłym tygodniu bydgoska policja zatrzymała samorządowców i Jerzego L. pod zarzutem wyłudzenia ponad 90 tys. zł. Po przesłuchaniu Krzysztof. Ż i Witold G. zostali zwolnieni. Stargardzki przedsiębiorca trafił na dwa miesięce do aresztu.
Poręczenie osobiste za samorządowców złożyli starosta i prezydent Stargardu. W przysłanym do redakcji oświadczeniu prezydent Kazimierz Nowicki wyjaśnia, że poręczenie "nie ma nic wspólnego z próbą oczyszczenia Krzysztofa Ż, ani nie może być kojarzone z kumoterstwem. Moje działania miały charakter czysto ludzki. Uważam, że tak należy postąpić" - kończy oświadczenie prezydent.
Tymczasem władze miejskie Stargardu już na początku ubiegłego roku wiedziały, że lokalny biznesmen ma kłopoty finansowe.
- Za otrzymywane pieniądze nie wykonywał zlecanych prac, tylko spłacał wierzycieli - mówi Sławomir W. Makowski.
Gdy okazało się, że Jerzy L. nie wywiązuje się z przebudowy szkoły na osiedlu Pyrzyckim, miasto rozwiązało z nim umowę.
Powstaje zatem pytanie dlaczego władze powiatu nie wiedziały o kondycji finansowej Jerzego L. Przetarg na siedziska odbywał się w tym samym czasie co remont szkoły na osiedlu Pyrzyckim.
- Mieliśmy trochę pecha - przyznaje Mirosław Dawidowicz. - Informacje o kłopotach finansowych zaczęły się pojawiać prawie w tym samym czasie co przetarg. Gdyby nie to, do porozumienia by nie doszło.
Władze SLD, którego Krzysztof Ż. jest członkiem nie zamierzają wyciągać wobec niego żadnych konsekwencji.
- Jesteśmy przekonani, że obaj panowie są niewinni - mówi rzecznik starostwa i jednocześnie szef rady powiatowej SLD w Stargardzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński