To ciąg dalszy dziwnej afery w komendzie powiatowej w Policach. Akt oskarżenia przeciwko Marcinowi H. trafił już do sądu. Śledztwo trwało pół roku. Funkcjonariusz nie przyznał się do winy. Twierdzi, że padł ofiarą prowokacji, bo ujawnił nieprawidłowości w komendzie.
Akt oskarżenia dotyczy zdarzeń z czerwca ub.r. Policjant miał najpierw ustalić dane Andrzeja S, a potem w garażu pobić go i złamać mu nos. Pokrzywdzony twierdzi, że funkcjonariusz oskarżał go o kontakty seksualne z jego żoną. Policjant zaprzecza. Twierdzi, że przyszedł do garażu S., bo podejrzewał, że ten mógł jechać samochodem na skradzionych tablicach rejestracyjnych. Spór rozstrzygnie sąd.
Ale Marcin H. twierdzi, że zarzuty mogą być zemstą za ujawnione przez niego rzekome nieprawidłowości w komendzie. Uważa, że zastępca komendanta policji w Policach zlecił podwładnym poprawienie fatalnych statystyk z niewykrytych włamań. Funkcjonariusze mieli groźbami i bronią zmuszać nieletnich do przyznania się do cudzych przestępstw. Dlatego w sierpniu zawiadomił prokuraturę. Jak do tej pory zastępcy komendanta, ani policjantom, którzy mieli nękać nieletnich nie postawiono zarzutów.
- Śledztwo w tej sprawie ciągle trwa - mówi prok. Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?