Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera melioracyjna. Kolejna rozprawa w Szczecinie. Najważniejszy świadek odmówił składania wyjaśnień

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Proces ws. afery melioracyjnej, Szczecin, 4.03. 2020 r. Tomasz P. odmówił w środę składnia wyjaśnień. Sąd zaczął więc odczytywać to co mówił w śledztwie.
Proces ws. afery melioracyjnej, Szczecin, 4.03. 2020 r. Tomasz P. odmówił w środę składnia wyjaśnień. Sąd zaczął więc odczytywać to co mówił w śledztwie. Sebastian Wołosz
- Przyznaję się do wszystkich przestępstw. Ja nie prosiłem o te pieniądze, oni mi je przynosili - twierdzi główny oskarżony w aferze melioracyjnej. I przy okazji obciąża senatora Stanisława Gawłowskiego.

Tomasz P. Rocznik 1963. Ojciec trojga dzieci. Inżynier melioracji. Nawet jego przeciwnicy przyznają, że zna się na swoim fachu jak mało kto. Obecnie prowadzi własną działalność gospodarczą. W środę w sądzie unikał kamer.

Przez kilka lat stał na czele nieistniejącego już Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. Miał tam zrobić porządek, bo w urzędzie źle się działo. M.in. były przerosty zatrudnienia, spory sądowe. I zaczął robić porządek. Ale przy okazji postanowił na tym zarobić. Co najmniej kilkaset tysięcy złotych.

- Wpływałem na przetargi i odnosiłem z tego korzyści majątkowe. Nie prosiłem o pieniądze, sami mi je przynosili - potwierdził w środę to, co opowiedział w trakcie śledztwa.

Jego wyjaśnienia są tak obszerne, że będą odczytywane przez kilka rozpraw. Za rządów Tomasza P. zachodniopomorska melioracja ogłosiła kilkaset przetargów na prace przeciwpowodziowe.

CZYTAJ WIĘCEJ: Afera melioracyjna

P. przyznaje, że część z nich była ustawiona, a on sam i jego współpracownicy świadczyli dla zwycięskich firm prace projektowe. I dostawali za to pieniądze. Były wręczane w gabinecie, restauracji, przynoszone w reklamówkach, kopertach.

- Dostawałem za prace projektowe od kilku do kilkunastu tysięcy złotych - twierdzi Tomasz P.

ZOBACZ TEŻ:

200 tys. zł miał mu wręczyć Krzysztof B., przedsiębiorca z Darłowa, który wygrał kilka przetargów. Przyniósł je w reklamówce.

- Mówił, że to kanapka (tak oskarżeni mieli nazywać łapówki - red.), że kazali mu się dzielić pieniędzmi. I dał do zrozumienia, że przyszedł od Stanisława Gawłowskiego - mówił.

Krzysztof B. potwierdził, że Gawłowski kazał mu dzielić się pieniędzmi z P., aby „nie był pokrzywdzony”.

Według prokuratury, Gawłowski przekazał też Krzysztofowi B. poufną informacje, że ABW będzie go sprawdzać. Polityk zaprzecza zarzutom. Proces trwa.

CZYTAJ TEŻ:

Szczecin: Ruszył proces ws. afery melioracyjnej. To wcale ni...

ZOBACZ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński