Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Krokowski, DumaPomorza.pl: Potencjał Pogoni to nie jest 1,4 bramki na mecz [KOMENTARZ]

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Kosta Runjaic
Kosta Runjaic Andrzej Szkocki/Polska Press
Ktoś, kto kiedyś sprawi wreszcie, że nasza gablota przestanie być pusta, może liczyć na pomnik oraz ulicę swojego imienia w naszym mieście. Coraz trudniej uwierzyć mi, że tym kimś będzie Kosta Runjaic – uważa Adam Krokowski z portalu dumapomorza.pl i „Głosu Portowców”.

Pogoń jest w kryzysie - nie wypowiadam tych słów w emocjach i żalu po porażce w kompromitującym stylu w Płocku, ale taką tezę stawiam, oceniając styl gry Pogoni na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy. Abstrahując od wyników i miejsca w tabeli – te przecież nadal są przyzwoite i o niczym w kontekście rozstrzygnięć na koniec sezonu jeszcze nie przesądzają – jednak ciężko patrzeć w najbliższą, piłkarską przyszłość z optymizmem, widząc to, jak drużyna funkcjonuje na boisku jako zespół, zwłaszcza w działaniach ofensywnych, w tym, co w futbolu najistotniejsze, czyli w zdobywaniu bramek.

Zespół Kosty Runjaica w poprzednim sezonie zajął na koniec rozgrywek trzecie miejsce, najwyższe od 20 lat. Przyjęto to z ogólnym zadowoleniem, a stęsknieni za wspieraniem piłkarzy na trybunach kibice fetowali na szczecińskich bulwarach wraz z drużyną to osiągnięcie. Pewnie, gdyby nie pandemia i zamknięte stadiony, to wspólna celebra udanego sezonu nie byłaby może aż tak mocna. Tak czy inaczej, w niektórych środowiskach kibicowskich w kraju, przyjęto ze zdziwieniem fetowanie brązowego medalu w Ekstraklasie. Szczecin, a właściwie jego piłkarska część to pustynia, jeśli chodzi o sukcesy i nasza gablota, jak wiemy, jest pusta. Pewnie w większości klubów w Polsce piłkarze oraz trenerzy nie mogliby liczyć na fanfary za taki rezultat, ale w stolicy Pomorza Zachodniego, jesteśmy tak spragnieni sukcesu, że cieszymy się nawet z trzeciego miejsca. Ktoś, kto kiedyś sprawi wreszcie, że nasza gablota przestanie być pusta, może liczyć na pomnik oraz ulicę swojego imienia w naszym mieście. Coraz ciężko uwierzyć mi, że tym kimś będzie Kosta Runjaic.

Zespół po sezonie nie został znacznie osłabiony, a żal po odejściu Adriana Benedyczaka, który pretendował do roli napastnika nr 1, nie trwał zbyt długo. Trener Runjaic dostał do pracy większość materiału (piłkarzy), których oczekiwał od zarządu, a my w takich okolicznościach mogliśmy i możemy oczekiwać tego, że drużyna zrobi krok do przodu, rozwinie się, znów będzie walczyła o czołowe lokaty oraz odegra znaczącą rolę w rozgrywkach o Puchar Polski. Mogliśmy oczekiwać tego, że Pogoń pod wodzą niemieckiego trenera zacznie po prostu grać efektowniej w piłkę, zachwycać pięknymi akcjami trybuny, na które wrócili kibice po wielu miesiącach nieobecności.

Postawmy sprawę jasno – Pogoń w tamtym sezonie grała bardzo pragmatycznie, efektywnie, ale nie efektownie. Zabijała mecze – nie powiększając przewagi bramkowej do dwóch, trzech goli, ale perfekcyjną grą w defensywie, którą wspomagał będący w życiowej formie Dante Stipica, oddalaniem gry od własnego pola karnego, zabijaniem w zarodku akcji przeciwnika. Większość z obserwujących spotkania Pogoni w sezonie zakończonym brązowym medalem, przyznawała, że mecze Pogoni nie zachwycają, nie ma w nich wiele wirtuozerii, efektownych sztuczek w wykonaniu piłkarzy, dramatycznych zwrotów akcji. Pogoń była zabójcza w obronie, a z przodu często wystarczył jeden gol do zdobycia pełnej puli. Zespół wygrywał często po indywidualnych błyśnięciach. Najpierw jesienią drużynę ciągnął Gorgon, później długo Kucharczyk, a wiosną na zmianę Kurzawa, Kozłowski czy Benedyczak. Spragnieni jakiegokolwiek sukcesu, śniący o mistrzostwie przymykaliśmy na to wszystko oko, ponieważ pozycja w tabeli się zgadzała, a Pogoń długo liczyła się w grze o tytuł, później na własne życzenie wypisała się z walki o srebro, co byłoby wyrównaniem najlepszego osiągnięcia klubu w historii, a co i tak wybaczyliśmy naszej drużynie. Od osób będących w klubie można było usłyszeć, że po zapewnieniu sobie medalu nastąpiło rozprężenie, a atmosferę można było porównać do tej, którą znamy z lat szkolnych, gdy w czerwcu, po wystawieniu ocen, a na chwilę przed wakacjami następowało rozluźnienie, a nauczyciele przestali od nas cokolwiek wymagać. To rozprężenie kosztowało nas srebrny medal na rzecz odważnego klubu z Częstochowy.

Nie wierzę w to, że Kosta Runjaic zakładał przed kolejnym sezonem, że znów do dobrych wyników i wysokiego miejsca w tabeli wystarczy kosmiczna organizacja gry drużyny w defensywie i wszystko będziemy mogli oprzeć na rozbijaniu ataków przeciwnika z dala od bramki Pogoni, dobremu rozgrywaniu stałych fragmentów gry w ofensywie i defensywie, myśleniu, że z przodu zawsze coś wpadnie, bo ktoś indywidualnie błyśnie, a jak już jakimś cudem rywal przedostanie się pod naszą bramkę, to uratuje nas Stipica. Nie wierzę, że zakładał, że w kolejnym sezonie w walce o podium prócz nas znów będą liczyły się jeszcze tylko dwa zespoły, że w Poznaniu mając takich piłkarzy, nie wskoczą na wyższy, odpowiedni sobie poziom, że Marek Papszun w Rakowie odpuści czy że Śląsk Magiery nie będzie miał ambicji walki o jeszcze więcej, niż rok temu. Nie mówię, że wyniki Pogoni w poprzednim sezonem były fartem, wynikiem szczęścia, bo tak nie można określić czegoś, co funkcjonuje i sprawdza się regularnie przez wiele miesięcy. Oczywiście bardzo mocno pomogliśmy szczęściu i wykorzystaliśmy problemy innych, dając dobrą organizację, gry, taktykę, ale ja nadal po ostatnich czterech meczach sezonu i wyrwaniu sobie przez Raków, którego Runjaic nie docenił, mam niesmak, który wyleczyć mogła jedynie poprawa gry w kolejnych rozgrywkach. W rozgrywkach, w które weszliśmy pełni euforii związanej z pierwszym meczem w europejskich pucharach po 20 latach, wygranej z Górnikiem i przede wszystkim z hitowym (na razie bardziej medialnie) transferem Grosickiego.

W nowym sezonie należało oczekiwać, że do asortymentu rozwiązań gry Pogoni Runjaic wraz ze sztabem dorzuci coś ekstra i nie zaskoczę nikogo, jeśli powiem, że mam tu na myśli głównie grę ofensywną. Publiczność w Szczecinie z powodów, które wymieniłem wcześniej, jest bardzo wybredna i nie ma się ku temu, co dziwić, więc taka gra, jaką zespół raczył nas w wielu spotkaniach w poprzednim sezonie, nie wywołałaby wielkiego zachwytu fanów, którzy mają wreszcie możliwość oceniać poczynania swoich piłkarzy z trybun, a nie tylko przed telewizorem lub w Internecie.

Analizując to wszystko, tym bardziej nie rozumiem stagnacji, w jakiej znalazła się Pogoń. Wybaczyliśmy odpadnięcie już na samym początku pucharowej przygody z Osijek, zwalając wszystko na brak doświadczenia (wybaczanie w ostatnich latach przychodzi nam zbyt łatwo). Wierzyliśmy, że zespół z takimi indywidualnościami jak Kurzawa, Dąbrowski, Kucharczyk czy wreszcie Grosicki musi wygrywać mecze z takimi rywalami, jak Radomiak czy Wisła Płock. Czara goryczy przelała się po kompromitacji w Kaliszu w Pucharze Polski, na chwilę atmosferę poprawiło zwycięstwo z Wisłą Kraków czy wygrana ze słabiutkim zespołem z Łęcznej. Oglądamy zespół, którego atutem nie są już SFG, którego wolno poruszający się napastnik jest bez problemu wyłączany z gry przez przeciwnika, zespół, któremu brakuje przyśpieszenia w odpowiednim momencie, szybkiego rozegrania akcji, elementu zaskoczenia przeciwnika, długiej piłki za linię obrony, gdzie przecież mamy zawodników z umiejętnościami do takiej gry. Najbardziej jednak przeraża to, że w kryzysowych momentach, gdy drużynie nie idzie, na boisku w ofensywie nie widać lidera, kogoś, kto weźmie na siebie odpowiedzialność, pokaże się do gry koledze, złamie schemat. Ambitny Dąbrowski, który na gola w lidze czeka od maja 2017 to za mało, a od Zecha nie można wymagać, że zacznie rozgrywać piłkę w środku pola.

Odpowiedzialność spada na starszych zawodników, choć i przykro się ogląda młodych, którzy boją się wziąć grę na siebie, tak jak to wyglądało w Płocku w przypadku Żurawskiego. Może to kwestia podejścia do młodych? Braku zaufania? Przecież ten sam Żurawski jeszcze niedawno w Warcie zachwycał, a w to, że szczecińska presja ciągnie go w dół nie wierzę. Tyle słyszałem o tym, jak to trener Kosta buduje młodzież, ale mam wrażenie, że przy nim wyrośli piłkarze, którzy mają tak duży talent, że rozkwitliby przy każdym szkoleniowcu.

Oczywiście największą odpowiedzialność za taki, a nie inny obraz Pogoni ponosi trener Runjaic. To on ustala ostatecznie wyjściowy skład, przeprowadza zmiany (często nielogiczne), a wraz ze sztabem opracowuje stałe fragmenty gry i warianty rozegrania ataku pozycyjnego oraz kontrataku. To trener Runjaic przekazuje swoją filozofię piłkarzom, którzy albo nie potrafią jej zrealizować, albo się ona nie sprawdza. Właśnie, sztab. Ostatnio dużo mówi i pisze się o niedawnym asystencie Kosty Runjaica, a obecnym trenerze Lechii Gdańsk, Tomaszu Kaczmarku. Jego praca w Pogoni to już historia, ale i za jego pobytu w Szczecinie gra naszego zespołu nie powalała na kolana. Jednak fakty są takie, że sztab Runjaicia – jeszcze przed odejściem Kaczmarka niezbyt rozbudowany – niebezpiecznie się uszczuplił i Kosta z wieloma wyzwaniami został sam z Robertem Kolendowiczem. To trochę mało na dzisiejsze futbolowe realia i mimo tego, co mówił na niedawnej konferencji prasowej Runjaic, że nikogo do sztabu nie potrzebuje, choć to może w przyszłości się zmienić, to uważam, że na tym polu w pierwszej kolejności należy dokonać wzmocnień. Piłkarze potrzebują kogoś, ze świeżym pomysłem, a sam trener podobnie jak przyczynił się swoją osobą i kontaktami do kilku transferów w przeszłości, pewnie jest też w stanie podpowiedzieć kogoś z umiejętnościami do roli swojego asystenta. Niestety nasz trener wziął odpowiedzialność za wiele aspektów gry na siebie i wygląda na to, że nie daje sobie z tym rady. Wygląda jakby za wszelką cenę chciał udowodnić, że sam sobie ze wszystkim poradzi.

Kosta Runjaic w klubie przy Twardowskiego zbudował sobie bardzo mocną pozycję i nie wierzę w nagłe zwolnienie niemieckiego szkoleniowca, jeśli nie wydarzy się nic tragicznego na polu wyników osiąganych przez drużynę lub jeśli zarządzający klubem nie zobaczą, że trener Runjaic stracił wiarę i zapał (niedawno widziałem trenera i wygląda bardzo pewnie siebie, a na zrezygnowanego wyglądał chociażby po odejściu z Pogoni Adama Buksy, więc mam porównanie), to pewnie użyją wszystkich dostępnych środków, aby poprawić piłkarską sytuację zespołu i pomóc trenerowi. Po meczu z Wisłą Płock do rozegrania zostało 8 spotkań i większość to starcia z zespołami z czołówki, a także wyjazdy na trudne tereny. Przed Kostą Runjaiciem bardzo ciężkie zadanie, bo nie dość, że musi poprawić wyniki osiągane przez zespół, to teraz większość fanów wypomina także styl, jaki prezentuje Pogoń to, jakie ma problemy z kreowaniem sytuacji, a potem wykorzystywaniem ich. Runjaic i ludzie w jego otoczeniu znów muszą obudzić wiarę swoich zawodników w ich umiejętności, a chyba wszyscy zgodzimy się, że Pogoń ma większy potencjał w ofensywie, niż strzelanie średnio nieco więcej niż 1,4 gola na mecz. Czynników, na których można opierać swoją wiarę, w tej chwili zbyt wiele nie ma. W taktyczną rewolucję w środku sezonu nie wierzę, ale wciąż mam nadzieję, że piłkarze osiągną odpowiednią formę fizyczną, przestaną mieć ciężkie nogi, a piłka przestanie im przeszkadzać. Musimy liczyć i oczekiwać, że indywidualnie kilku graczy zacznie brać odpowiedzialność za boiskowe poczynania na swoje barki. W tej chwili większość jest mentalnie zblokowana i nie gotowa do swojej roli. Liczę na indywidualne błyski Kurzawy, niedocenianego przez Runjaica Carlosa, na dobre dośrodkowania Kucharczyka i Grosickiego, który musi poprawić także swoją grę w defensywie, bo na razie nie dość, że nie strzela, to również zawala z tyłu. Czekam na Kozłowskiego i choć wiem, że nie będzie grał przez pełne 90 minut, to przez ten czas, który dostanie, na pewno dorzuci na boisku coś ekstra dla zespołu. Myślę, że wraz z lepszą jakością podań przyjdą także bramki Parzyszka. Mamy bardzo jakościowych piłkarzy, ale mam wrażenie, że nie zawsze grają ci, co powinni, a role im przydzielane się nie sprawdzają. Często decyzje kadrowe Runjaicia są niezrozumiałe, ale do tego nas przyzwyczaił właściwie od początku swojego pobytu w Szczecinie.

Pogoń jest mimo wszystko bardzo niewygodnym dla rywali przeciwnikiem i myślę, że nikt, kto zagra z przeciwko nam jeszcze w tym roku, nie będzie miał z nami łatwo. Obawiam się jednak, że za wiele ładnej gry nie zobaczymy, jednak wierzę, że kilka rzeczy w krótkim czasie da się poprawić, np. stałe fragmenty gry w naszym wydaniu. Jestem przeciwnikiem nerwowych ruchów, ale coraz trudniej bronić Runjaicia i jeśli drużyna nie zacznie lepiej grać w piłkę i osiągać rezultatów współmiernych do możliwości oraz oczekiwań, to zimą należy pomyśleć, czy chcemy iść wspólnie tą drogą, z tym szkoleniowcem. Trener Runjaic jest w Szczecinie blisko 4 lata i mecze, które zostały do rozegrania w 2021, mogą zadecydować o jego dalszej przyszłości. 4 lata to bardzo długo, a podejście do trenerów w Pogoni jest zgoła odmienne od tego, które królowało kilka lat temu i jeśli dojdzie do rozstania z trenerem, to na pewno będzie ono bardzo przemyślane i przeanalizowane. Jeśli ktoś liczy na zwolnienie takie, jak w przeszłości miało miejsce np. w przypadku Dariusza Wdowczyka, z którym chwilę wcześniej przedłużono kontrakt na kolejne lata, a po 0:5 w Białymstoku zwolniono tego samego dnia, to się przeliczy. Cierpliwość to nowa, coraz częstsza cecha w polskich klubach, także w Szczecinie i to jednak dobra zmiana. W klubie muszą mieć jednak świadomość, że nie ma przypadku w tym, jak wygląda obecnie Pogoń, ponieważ taka sytuacja trwa od wielu miesięcy i nie można na wszystko odpowiadać sloganem, że w końcowym rozrachunku liczą się i tak wyniki. To prawda, ale futbol ma być rozrywką, odskocznią od codziennych problemów, ma przyciągać ludzi na stadion, a gra Pogoni od miesięcy nie gwarantuje zapełnienia nowych trybun, na czym przecież zależy Jarosławowi Mroczkowi i o czym kilkukrotnie w przeszłości wspominał. Na styl, jeśli zgadzają się wyniki, można przymykać oko, ale trzeba pamiętać, że to bardzo ryzykowna strategia, która w tym sezonie nie działa. W 12 meczach o stawkę zespół zdążył odpaść z drugoligowcem z Pucharu Polski, stracić punkty na własne życzenie w co najmniej trzech meczach oraz przegrać po bardzo słabym meczu w Lubinie, oraz Płocku. Jeśli na koniec roku kalendarzowego nie będzie widać poprawy stylu i drużyny z trzech czołowych miejsc w tabeli nam „odjadą”, to należy poważnie rozważyć zmianę szkoleniowca, choć nie jestem przekonany, czy powinno to nastąpić już zimą. Jestem jednak przekonany, że taki klub jak Pogoń w razie konieczności jest w stanie przyciągnąć ambitnego trenera, który z chęcią podejmie się prowadzenia tego zespołu, z tyloma zdolnymi piłkarzami i tyloma interesującymi nazwiskami, którego kibice za sukces będą nosić na rękach. Czy Kosta Runjaic wyprowadzi Pogoń z kryzysu, za który w dużym stopniu odpowiada? Mam jeszcze resztki nadziei, że tak się stanie, ale czekać zbyt długo nie możemy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński