- Sprawa, którą próbuję wyjaśnić, ciągnie się od sierpnia 2008 roku - twierdzi Paweł Budziak. - Kilka dni temu dowiedziałem się, że prawdopodobnie będę musiał zapłacić surową karę.
I podaje swój scenariusz rozgrywek z gazownią.
- Od kiedy podpisałem umowę, nie docierają do mnie rachunki. Często jestem za granicą, ale jest osoba, która dba o opłaty za media w moim mieszkaniu - zapewnia.
W jego kawalerce jest gazowe ogrzewanie i kuchenka gazowa. Nieprzerwanie w rurach płynie gaz. Jak się jednak okazało - płynie nielegalnie.
O tym fakcie mężczyzna dowiedział się przypadkowo, po powrocie z ostatniego rejsu.
- Kiedy zobaczyłem, że już kolejny raz nie dotarły do mnie rachunki z gazowni, zadzwoniłem do zakładu. Byłem w szoku, bo okazało się, że od kilku miesięcy z gazu korzystam bezumownie - opowiada pan Paweł.
Jeszcze większe zaskoczenie spotkało go w momencie, kiedy poprosił o wykaz zapłaconych faktur. W okienku obsługi klienta dostał wydruk, na którym widniały nazwiska z danymi osobowymi ponad stu odbiorców gazu ze Szczecina. Dokument który trafił do rąk pojedynczego odbiorcy, zawierał adresy i tajne dane osób fizycznych, firm a nawet adwokackich kancelarii.
Pod nazwiskiem zainteresowanego była adnotacja, że dwie faktury nie zostały odebrane w terminie a zaległość za rachunki wynosi ponad 200 złotych. Ale pan Paweł twierdzi, że zapłacił dług. Jednak gdy w zakładzie chciał złożyć reklamację dowiedział się, że nie może tego zrobić, bo nie ma podpisanej umowy.
- Koło absurdów nie chciało się zamknąć. Dlatego zgodnie z sugestią pracowników podpisałem nową umowę, choć zupełnie nie wiem dlaczego - dziwi się pan Paweł.
Inaczej całą sprawę komentuje szczecińska gazownia.
- Pan Paweł, od dnia zawarcia umowy, jest notorycznym dłużnikiem. Opóźnia się z zapłatą zdecydowanej większości faktur - od 20 do ponad 150 dni - twierdzi Kazimierz Hermanowski, dyrektor Gazowni Szczecińskiej. Zaznacza, że do odbiorcy wysłano 9 wezwań i trzykrotnie do operatora kierowano wniosek o wstrzymanie dostawy. I jak zapewnia, przed rozwiązaniem umowy, gazownia wysłała też przedsądowe wezwanie do zapłaty. Ale nieodebrane przez odbiorcę pisma zostały zwrócone przez pocztę. Dyrektor przekonuje także, że procedury windykacji za pobrany gaz i rozwiązania umowy przez gazownię szczecińską, były zgodne z procedurami prawa.
- W związku z tym klient otrzymał za ten okres fakturę za pobrany nielegalnie gaz wraz z karą, która stanowi pięciokrotność wartości pobranego gazu - zapowiada dyrektor.
- To około półtora tysiąca złotych. Nie będę płacił za zamieszanie, które nie powstało z mojej winy - zapowiada Paweł Budziak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?