Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A maszt nadal leży, czyli niekończąca się historia symbolu Szczecina

Marek Rudnicki
Maszt zniknął ze swojego miejsca w 2013 roku, tuż przed sierpniowym finałem regat The Tall Ships Races. Teraz maszt odremontowany za prywatne pieniądze czeka na decyzję w sprawie lokalizacji.
Maszt zniknął ze swojego miejsca w 2013 roku, tuż przed sierpniowym finałem regat The Tall Ships Races. Teraz maszt odremontowany za prywatne pieniądze czeka na decyzję w sprawie lokalizacji. Sebastian Wołosz
Niekończąca się historia z posadowieniem masztu Maciejewicza w miejscu, gdzie stał, zaczyna przeistaczać się w groteskę.

Maszt Maciejewicza zniknął ze swojego miejsca na wjeździe do centrum Szczecina w sierpniu 2013 roku. Zdemontowało go Muzeum Narodowe, którego jest własnością. Ziemia, na której stał, jest własnością miasta. I na tym tle dochodziło do nieporozumień: kto powinien dbać o maszt i jego otoczenie, kto płacić za dzierżawę ziemi, a kto za jego wyremontowanie.

Gdy urzędnicy wskazywali na siebie palcami, kto ma wyłożyć pieniądze na renowację, zajęła się tym za darmo prywatna firma J.W. System - konstrukcje stalowe, betonowe i antykorozja. Gotowy maszt czeka na decyzje w sprawie lokalizacji, a tych nadal nie ma.

W pewnym momencie wiceprezydent Piotr Mync stwierdził w imieniu miasta, że maszt powinien stanąć na Bulwarze Nadodrzańskim lub na bulwarze przed biurowcem Lastadia bądź na terenie stoczni przed dawną świetlicą. Wywołało to oburzenie środowisk morskich.

- Jak można sugerować takie rozwiązanie w morskim mieście, które buduje Aleję Żeglarzy i jest organizatorem finału Regat Wielkich Żaglowców? - pytał kpt. Maciej Krzeptowski, Honorowy Ambasador Szczecina i członek komitetu wyborczego prezydenta Piotra Krzystka.

Do głosów oburzenia włączyło się też SLD.

- Proponowane przez prezydenta miasta alternatywne lokalizacje masztu Maciejewicza nie stanowią dobrych miejsc dla umieszczenia tego istotnego szczecińskiego symbolu - mówił kategorycznie Dawid Krystek, szef miejskiego SLD, które jest w koalicji z prezydentem.

Być może to stanowisko zmieniło ostatnio stanowisko miasta.

- Wystąpiliśmy do Muzeum Narodowego, właściciela i dysponenta masztu, z prośbą, by wystąpiło z wnioskiem o zajęcie pasa ruchu drogowego po to, by maszt mógł wrócić na swoje miejsce - mówi Łukasz Kolasa z magistratu. - Do tego, by maszt wrócił na swoje miejsce nie jest konieczne, by przechodził na własność miasta. Przy dobrej woli, wystarczy współpraca wszystkich stron. I o taką dobrą wolę prosimy.

Miasto zrobiło poszło dalej i zaproponowało, że uporządkuje teren i przygotuje go do posadowienia masztu. Wydawałoby się, że kończy się historia sporu, ale tak nie jest. Szef muzeum, dyrektor Lech Karwowski ma inne zdanie na ten temat.

- Miasto otrzymało od nas odpowiedź, w której proponujemy oddanie miastu dźwigu w depozyt. Muzeum nie zdradzało zamiaru prowadzenia inwestycji budowy pomnika Kapitana Maciejewicza na gruncie miejskim, bo nie należy to do kompetencji muzeum, tak jak i decyzja o tym, czy i gdzie miasto postawi dźwig na swoim terenie.

Taka wypowiedź dziwi. Jeszcze w styczniu 2013 r. dyrektor mówił coś przeciwnego: - W gestii włodarzy miasta pozostaje decyzja, czy podtrzymana zostanie dotychczasowa lokalizacja ekspozycji u wylotu Trasy Zamkowej.

- Jeśli Muzeum wyrazi taką wolę, to działka na której miałby stanąć maszt Maciejewicza zostanie udostępniona w ramach obowiązujących przepisów za symboliczną złotówkę - podkreśla Kolasa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński