Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

70. lat polskiego Pomorza Zachodniego w oczach wojewody

Marek Rudnicki
Andrzej Szkocki
Marek Tałasiewicz. Pierwszy, solidarnościowy wojewoda w latach 1990 - 1998 r. Drugi raz w 2010 r. Za rządów SLD został w 2002 r. aresztowany wraz z całym zarządem Stoczni Szczecińskiej Porta Holding. Po latach okazało się, że aresztowanie było bezpodstawne.

W roku 1945 wcale nie było pewne, że Szczecin będzie Polski.

Rozmawiałem wprawdzie z pierwszym prezydentem Szczecina, Piotrem Zarembą, ale akurat nie na te tematy. Mam też dwa wydania jego książki, ale w zależności od czasów z różnymi komentarzami. Takie to były wówczas czasy. Wracając do pytania, przynależność miasta nie była przesądzona jeszcze w połowie 1945 r. Niejasne były niektóre zasady funkcjonowania powstających tu, zwłaszcza dużych przedsiębiorstw.

A granica? Pamiętam lata osiemdziesiąte, gdy władze ówczesnych wschodnich Niemiec - NRD, jednostronnie zakreśliły nowe granice swoich wód zawłaszczając nasz tor wodny i kotwicowisko. I demonstrację zbrojną przy użyciu okrętów Marynarki Wojennej.

W geopolityce niektóre stany tymczasowe są najbardziej trwałe. Układ zgorzelecki między Rzecząpospolitą Polską a Niemiecką Republiką Demokratyczną z 6 lipca 1950 r. Tylko podpisany z jedną częścią Niemiec, a nie całością. Układ PRL - RFN z 7 grudnia 1970 r. o podstawach normalizacji stosunków podpisany przez Józefa Cyrankiewicza i Willy’ ego Brandta. Też jedna strona. I wreszcie po zjednoczeniu Niemiec, ten z 3 października 1990 r., wiążący. Nie wolno jednak dla pamięci historycznej zapominać, że jeszcze w roku 1990 ówczesny kanclerz Niemiec, Helmut Kohl, publicznie mówił, że w kwestii granicy polsko - niemieckiej powinien się wypowiedź parlament przyszłych zjednoczonych Niemiec. Ale... Jednak według jego przekonania granica ta powinna przebiegać gdzieś na zachód od granicy przedwojennej, ale na pewno na wschód od obecnej granicy. Wówczas jeszcze nie było przesądzone, w którą stronę pójdzie. Myślę, że symbolem przełomu w myśleniu niemieckim było dopiero spotkanie Kohla z Tadeuszem Mazowieckim.

Wróćmy do pierwszych lat po wojnie. Mało mieliśmy do gadania jako Polacy w „polskim” Szczecinie.

Decydującą rolę wykorzystywania majątku poniemieckiego mieli radzieccy komendanci wojenni. Porozumienie z ówczesnym polskim rządem, na początku jeszcze PKWN, dotyczyło pełnej suwerenności polskiej administracji, ale tylko do zachodniej granicy Polski przedwojennej. Tak czy siak, majątek produkcyjny był z ziem zachodnich wywożony do Rosji. Nie był traktowany jako mienie polskie, ale jako radziecka zdobycz wojenna.

Czasy nowsze i rok 1989. Skala aktywności społecznej po zmianach chyba nie była taka, jak się tego wszyscy spodziewali.

Tak, nie była taka jak zakładaliśmy. Oczywiście, nie było tak, że nic nie udało się zrobić. Przecież praktycznie wszystkie przedsiębiorstwa zostały restrukturyzowane. Wszystkie te molochy wojewódzkie, takie jak usług komunalnych czy wojewódzkie przedsiębiorstwo energetyki cieplnej, wojewódzkie przedsiębiorstwo komunikacji miejskiej czy inne, zostały podzielone i skomunalizowane na rzecz tych miast, w których funkcjonowały. Kiedyś były to firmy wojewody, dziś są firmami miejskimi.

Dwie wielkie firmy, mam na myśli stocznię i zakłady chemiczne w Policach udało się uratować, podczas gdy inne, jak Wiskord czy podobne, upadały.

To były duże przedsiębiorstwa, na które wojewoda nie miał przełożenia, ale mógł współdziałać w celu realizacji programów naprawczych. Zakłady Chemiczne Police były na początku lat 90. na skraju bankructwa. I dawno by upadły, ale nie można było ogłosić przez sąd upadłości, bo nie było pieniędzy na finansowanie tej upadłości. Szukano różnych, możliwych rozwiązań. Okazało się, że wojewoda, pełniłem wówczas po raz pierwszy tę funkcję, może umorzyć zobowiązania wobec ochrony środowiska. Było to wówczas około 600 miliardów złotych, tych starych. I taką decyzję podjąłem. Z majątku produkcyjnego Polic zostały też zdjęte elementy majątku nieprodukcyjnego, np. szpital w Policach, budynek komendy policji, budynek domu kultury, całe osiedle osiedlowe Chemik zaliczane wówczas do majątku produkcyjnego. Udało mi się to zdjąć, co było jednym z elementów, które pozwoliły zakładom przetrwać trudny okres i funkcjonować do obecnych czasów.

A stocznia?

Miała w 1991 r. ponad 300 mln dolarów długu. Został opracowany rewolucyjny program naprawczy. Pojawiła się ekipa Piotrowskiego i Kwidzyńskiego. Rada ministrów musiała podjąć specjalną uchwałę, która byłą elementem ryzykownym, bo wychodziła dalej, niż ustawa o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych. Wtedy rząd podjął taką uchwałę i niech będzie błogosławiony premier Jan Olszewski, który tej uchwały nie obalił, choć bardzo go o to proszono. Rola wojewody polegała wówczas na tym, że wtedy mogłem to zrobić, teraz takiej możliwości wojewoda nie ma. Wówczas mogłem zawiesić płatności podatków, nie umorzyć, co pozwoliło utrzymać bieżącą płynność finansową. W efekcie w tamtych latach stworzyliśmy najlepiej ocenianą stocznią w Europie i piątą na świecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński